pływak

   (wodna małpa) fragment Zhuang-zi

Konfucjusz, u podnóża góry Lü-liang, kontemplował wodę spadającą z wysokości trzydziestu stajen i pianę rozchodzącą się po jej powierzchni na czterdzieści li od wodospadu; w wirach i zamętach jakie się pod nią kryły nie byłby w stanie pływać ani żółw, ani koń ani żadna ryba… lecz nagle Konfucjusz zauważył pływającego w nich człowieka. wziąwszy go za kogoś, kto z powodu nadmiaru kłopotów, postanowił się zabić, rozkazał swym uczniom pobiec natychmiast w jego stronę i go powstrzymać. zanim jednak zdążyli się ruszyć, człowiek wyszedł z wody* rozpuścił na ramiona mokre włosy i zaczął przechadzać się wzdłuż brzegu nucąc piosenkę.
   poruszony Konfucjusz podszedł do niego i rzekł:
   — sądziłem, że jesteś duchem, aczkolwiek przyglądając ci się widzę, że jesteś człowiekiem. pozwolę sobie zapytać… znasz jakiś szczególny sposób, jak zapuszczać się w te wody?
   — nie. nie mam żadnego szczególnego sposobu – odpowiedział człowiek. – zacząłem z tym co wrodzone, rozwinąłem umiejętności dzięki jakościom naturalnym, a udoskonaliłem się zgodnie z niebiańskim dekretem. wchodzę do wody wraz z jej przypływem, a wychodzę razem z jej odpływem. śledzić sposób zachowania się wody bez posiadania własnego: oto metoda z jaką pływam.
   — co znaczy – zapytał znowu Konfucjusz – że zacząłeś z tym co wrodzone, i że rozwinąłeś umiejętności dzięki jakościom naturalnym, a udoskonaliłeś się zgodnie z niebiańskim dekretem?
   — to że urodziłem się na ziemi i dobrze się na niej czuję, jest tym co wrodzone – odpowiedział człowiek. – to że rozwinąłem umiejętności w wodzie i się w niej dobrze czuję, jest jakością naturalną. a to że pływam w tym zamęcie nie wiedząc dlaczego to robię, jest dekretem niebiańskim.

* patrz: Elaine Morgan „Pochodzenie kobiety” oraz hipoteza wodnej małpy

11.3. Efekt schematyzacji

    Mit nowych technologii z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

mity   W przeciwieństwie do tego co można by sądzić, na nic zda się mówić, że w sytuacji podobnej do opisanej w poprzednim rozdziale, przestrzeń wolności i potrzeba interpretacji świata redukują się aż po zanik. Owa redukcja przechodzi bez echa, ponieważ by mogła być zauważona, należało by posiadać punkt odniesienia gdzieś poza światem przedstawianym, który niestety jest jedynym, danym nam do dyspozycji przez zbiorowy monolog środków masowego przekazu. I tak przychodzi nam znaleźć się w sytuacji analogicznej do tej, opisanej przez Andersa w „opowiadaniu dla dzieci” mianowicie:

Nie podobało się królowi, że jego syn chcąc wyrobić sobie zdanie o świecie zszedł z kontrolowanych dróg i zapuścił się w las; dlatego król podarował mu karetę i konie:
   „Teraz nie masz więcej potrzeby chodzić pieszo”, brzmiały jego słowa, które znaczyły:
   „Teraz nie przystoi byś to robił”, zaś ich efektem było:
   „Teraz nie możesz tego więcej robić”.12

   Jak ta historia ma się do rzeczy? Otóż, jeśli środki masowego przekazu stawiają nas nie wobec świata, lecz wobec jego przedstawienia /reprezentacji/, jeżeli dają nam obecność bez przestrzenno-czasowego oddechu, obecność* zafiksowaną na symultaniczności i punktualności chwili, jeżeli zmieniają nasz sposób zdobywania doświadczeń przybliżając nam odległe, a oddalając od nas bliskie, jeżeli zaznajamiają nas z obcym i zaopatrują w wirtualne schematy interpretacji realnego świata, środki masowego przekazu kodyfikują nas, odbierają nam wolność wyboru, możliwość pójścia własną drogą.
   Dlatego staramy się ciągle podkreślać, że środki masowego przekazu nie są wyłącznie „środkami” danymi nam do dyspozycji. Jeśli radio, telewizja, komputer, telefon komórkowy przebudowują relacje między nami i nam podobnymi, między nami a rzeczami, między rzeczami a nami, zatem środki przekazu w najprostszy sposób urabiają nas, bez względu na cel jakiemu służą, a nawet zanim wyznaczony im zostanie jakikolwiek cel.
   Obcowanie nie ze światem, lecz z wizją świata albo jak woli Nicholas Negroponte z „bytem cyfrowym”, prowadzi do pewnych filozoficznych problemów nade wszystko wpływa jednak na nasz sposób zdobywania doświadczeń, co stanowi fakt nie do pominięcia, gdyż umiejętność nabywania doświadczeń jest najcenniejszym dobrem jakie człowiek może stracić, z powodu przedawkowania informacji i tym samym uczynienia świata nieczytelnym. Nie jesteśmy bowiem wszechmocni niczym środki jakimi dysponujemy, a owe „wszechmocne” środki nigdy nie zdołają połączyć milionów cząstkowych samotności i uczynić mieszkańcami wspólnego świata wszystkich samotników pozbawionych przez te właśnie środki możności zdobycia wzajemnych doświadczeń.

następny rozdział

12) G. Anders, Die Antiquiertheit des Menschen, Band I: Über die Seele in Zeitalter der zweiten industriellen Revolution (1956)
* obecność nie równa byciu