kompleks braku odporności

zadzwonił do mnie Kikko i pyta: co z tobą, że cię nigdzie nie widzę do tygodnia?
— …z łóżka nie wychodzę.
— chory jesteś?! – zaniepokojonym głosem.
— nie. biorę korepetycje z francuskiego :>
— …che chE cHE, nieźle… a można wiedzieć z kim? z brukselką?
— taa, z Bernadette… – mówię ci tak jak jemu wtedy, oj braciszku, braciszku… ale się z tego porobiło…

— a to jak się nazywa po francusku? – zapytałem przewracając się na wznak.
— clitoris.
— jak? – nie zrozumiałem :>
— kli-to-ris – Bernadette prze-sy-la-bi-zo-wała pokazując, bym patrzył jej na usta.
powtórzyłem.
— masz śmieszny akcent, kiedy mówisz po francusku i głos ci się trochę zmienia – zachichotała i dodała – a po polsku? jak to jest po polsku?
— po polsku? hm… łaskotka.
— łasz-kiotka?
— łaskotka. od łaskotać :> gili gili – i wkręciłem jej palec w pępek…

oj braciszku, ale się porobiło z tych lekcji francuskiego… a było tak, że tydzień korepetycji z Bernadette znacząco poprawił me umiejętności językowe :> aż nastąpiło nieuniknione, nasycone zmęczenie. Bernadette przypomniała sobie wtedy, że dla zachowania równowagi rozwoju przydało by się – nieco gramatyki :> powiedziała – wracam do pracy… była nauczycielką.
nie wnikam, w jaki sposób moja przyjaciółka brukselka prowadziła lekcje, na które się wybierała. najzwyczajniej nie interesowało mnie, ponieważ przekonany byłem, że zajęcia ze mną posiadały wyjątkowy charakter… tak się umówiliśmy: nie chodzi nam o zarobek w sensie finansowym; nasze spotkania miały nas wzbogacić inaczej :> polegały na wzajemnym świadczeniu sobie usług: ona po francusku, ja po polsku, więc… gdy żegnałem się z nią, żegnałem się z pełnym zrozumieniem i zaufaniem :> zresztą ja też miałem jakieś tam obowiązki.
+
…następnego dnia, z rana, pomny pobudzających do życia i radością napawających korków, wysłałem Bernadette esemesa: tu es ma drogue :> ca va? lecz zanim dostałem odpowiedź zobaczyłem ją na ulicy. szła chodnikiem po drugiej stronie, ciut przede mną. nie miało sensu krzyczeć, na Grzegórzeckiej /tam ją spotkałem/ był okropny ruch: samochody, tramwaje; mój głos i tak utonął by w hałasie pomiędzy nami, więc odczekałem chwilę, aż będę mógł bezpiecznie przebiec jezdnię.
postanowiłem zrobić jej niespodziankę i wziąć ją… z zaskoczenia. ona tymczasem skręciła… skręciła zdecydowanie. w ogóle zauważyłem, że idzie jakoś tak energicznie, jakby szła w bardzo konkretnym celu. nie było by w tym nic dziwnego, przecież spieszymy się czasem na ważne spotkania, nic dziwnego mówię ci braciszku, gdyby ona wtedy nie skręciła na teren szpitala, w jego wewnętrzną ulicę… jest nauczycielką, nie pielęgniarką – zamajaczyło mętne przeczucie… prawdzie Bernadette mogła robić skrót, ja też czasem przechodzę tamtędy na Kopernika, jednak gdy po chwili zauważyłem, że skręciła ponownie i zmierza w stronę jednego z budynków, przystanąłem na moment, by zwiększyć dzieląca nas odległość i ruszyłem za nią ponownie niczym snoop.
+
weszła do środka. podszedłem bliżej i przeczytałem wiszącą na ścianie tablicę: KLINIKA CHORÓB ZAKAŹNYCH. PORADNIA LECZENIA ZESPOŁU NABYTEGO BRAKU ODPORNOŚCI.
…o курва braciszku. jak dobrze sobie przypominam oblał mnie wtedy zimny pot. odetchnąłem głębiej i już chciałem odwrócić się na pięcie i uciec stamtąd jak najdalej, lecz w tej właśnie chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich Bernadette.
chciałem wziąć ją z zaskoczenia i w istocie zrobiłem to w 100% /a nawet więcej. na jej twarzy odmalowało się co najmniej 250…/
— co tu robisz?? – zapytała.
— mój kolega… pracuje tutaj – skłamałem, bo co? miałem przyznać się, że ją śledziłem? Bernadette puściła to mimo… – a ty? co tu robisz? – wydukałem po dłuższej chwili krępującego milczenia.
— …przyszłam zrobić test… test na HIV.

ciąg dalszy pt. pocałunek Giocondy

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcje

bartek zbroja

Hi BEn

Cos mi sie wydaje ze zapadles w sen zimowy..?
Wesolych swiat zycze, pozdrawiam
Bartek

benzar

jestem na wsi. nie mam dostępu do internetu. pracuję w off-linie.
pzdrwm

Bezimienna

Ciekawie… Świetne fotografie!
Twojego autorstwa?

bnzr

częściowo

reaguj/react