kleparskie przekupy

…umarłem dla świata – zakończyłem poprzednią notkę. nieprawda, niezupełnie… dzisiaj późnym rankiem wybrałem się na pobliski plac targowy. najpierw kupiłem coś na ząb, a potem podszedłem do straganu z kwiatami. pani doglądająca kwitnącego interesu od razu zapytała, czego sobie życzę.
— życzę sobie jakąś roślinkę doniczkową, niekoniecznie kwitnącą, niech będzie… zieloną.
— zieloną? – zaśmiała się i weszła do kiosku, by po chwili pojawić się z cudną, nabłyszczoną środkami antystatycznymi paprotką.
— może być?
— może… – wziąłem doniczkę do ręki.
— a pan dalej pracuje w Przekroju? – wtrąciła ni stąd ni zowąd.
— …nie droga pani. już dawno mnie wylali – urwałem temat…

Kleparz. Nowy Kleparz. co za dziwne miejsce. tutaj wszyscy się znają jak w małej mieścinie. zresztą ta dzielnica doprawdy wygląda jak małe miasteczko doklejone do większego… losy rzuciły mnie w to miejsce i stało się że tu zamieszkałem. najpierw wynajmowałem mansardę przy ulicy Oskara Kolberga. to było dobre mieszkanie i miło je wspominam, lecz od tamtej pory minęło kilka lat, w czasie których byłem bezdomnym nomadem i rzadko albo wcale tu nie zaglądałem. aż kolejne zrządzenie losu podrzuciło mi stróżówkę ulicę obok mej byłej mansardy… fakt, niektórzy sąsiedzi z przeszłości rozpoznają mnie na ulicy, ale nie sądziłem, że aż tak… że kwiaciarka na placu, z którą nie gadałem? za to ona swego czasu trajkotała pewnie o mnie…

lubię rośliny. lubię się nimi otaczać, mieć przynajmniej jedną, więc jeśli dysponuję warunkami, stawiam doniczkę na parapecie :>
tamtej wiosny zdecydowałem się na marysię… hodowałem ją od początku, z nasion. obserwowałem jak kiełkuje i wzrasta, cieszyłem się na widok nowych pierzastych listków – z każdym słonecznym dniem roślina nabierała wigoru i rosła, aż zacząłem patrzeć na nią z niepokojem, czy aby jej uroda nie przyciąga czyjejś zawistnej uwagi z naprzeciwka. cóż było robić, nie miałem innego parapetu, więc uspokajałem się myślą, że przecież to tylko piękna roślina ozdobna z gatunku symboli kontrkulturowych, poza tym ktoś naprawdę musiałby wytężać wzrok, by dostrzec co mi tu rośnie… niestety tego typu wyciszanie rozsądnych przeczuć było nieodpowiedzialnie nieuzasadnione, oparte o płonną wiarę w ludzką dobrosąsiedzkość, ponieważ pewnego dnia /początkiem lipca?/ niespodziewanie zadzwonił telefon.
— halo? czy to bn lzr?
— tak, słucham, kto mówi?
— nn shl.
nn shl mieszkała gdzieś w pobliżu, nie wiem dokładnie gdzie. była dziennikarką w tygodniku Polityka i z przyczyn zawodowych nie rozmawiała ze mną, tym bardziej nigdy do mnie nie dzwoniła, więc słysząc jej nazwisko zdziwiłem się bardzo, do tego stopnia, że w pierwszej chwili umknął mi ton jakim się do mnie zwróciła, a był to ton wyjątkowo wzburzony…
— czyś ty kompletnie zgłupiał?
— przepraszam, ale o co chodzi?
— o co chodzi? jeszcze się głupio pytasz? kto jak nie TY jest owym dziennikarzem z Przekroju hodującym w oknie marihuanę?!
— … – zatkało mnie – aleee… – język stanął mi kołkiem w gębie – skąd o tym wiesz? – wyjąkałem.
— skąd? z Kleparza. z targu. wszystkie przekupy o tym gadają. dzisiaj rano baba z warzywniaka pyta mnie czy znam tego dziennikarza z Kolberga i mówi: a wie pani, on ma w oknie marychujanę…
+
no miałem… miałem szczęście. jak zwykle. albo inaczej: nie jest tak źle jakby się zdawało, bo nie zawiodłem się na ludziach. wiara w dobrosąsiedzkość nie okazała się całkiem płonna, dowodem był telefon od nn shl …na jej rozkaz zdjąłem roślinę z parapetu w trybie natychmiastowym; nie zdążyła biedna zakwitnąć. szkoda :> ponieważ mimo plotek policja nie zapukała do mych drzwi.
dzisiaj dotarło do mnie echo tamtych wydarzeń. jeśli kwiaciarka zapytała mnie o Przekrój, należy z pewnością do tych co wtedy gadały, że hoduję. teraz pewnie mówi o mnie: ten co hodował…
mieszkam jakoby w pustelni, wydaje mi się, że umarłem dla świata :> ciekawe czego na Kleparzu jeszcze o mnie nie wiedzą?

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcje

ilewazysz.blox.pl

A na zdjęciu to oczywiście ta paprotka;>

voitec

tu wojtek: TY ŻARŁOKU!

benzar

kamuflaż

voitec

czesc beno, tu wojtek k. z maroka.

mokasyn

Dawno nic a tu nagle duzo.
pzdr

Michal K z “P”

m

Dlaczego shl, skoro szl?

reaguj/react