9.6. Choroba zachodu

    Mit szaleństwa z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

mity   Przy okazji pierwszej włoskiej Konferencji Zdrowia Psychicznego zorganizowanej przez Umberto Veronesi w styczniu 2001, dowiedzieliśmy się, że we Włoszech popełnia samobójstwo dziesięć osób dziennie a kolejne dziesięć próbuje. Są to przede wszystkim kobiety i osoby starsze, dla których nadzieja stała się pustynią… Do tych nieszczęsnych dodać należy dziesięć milionów „cierpiących psychicznie” obarczających swoim bólem i jego skutkami pewien nie mniej znaczący odsetek włoskich rodzin. Chodzi o ból prawie niewyczuwalny, z mroczną i nieprzejrzystą głębią, jaka sprawia, że droga dostępu do osób nim dotkniętych staje się trudna a nadzieja wyjścia odległa.
   To alarmujący obraz nie dla wszystkich widoczny, ponieważ problemy psychiczne mają skłonność do pozostawania w ukryciu, do kamuflowania się w obrębie ciasnej, niekomunikowalnej przestrzeni osobistej. Wystarczyło by przejrzeć zawartość kieszeni Włochów przypadkowo napotkanych na ulicy, w metro, w biurach, by znaleźć pigułki uspokajające (dwa miliony osób), przeciwlękowe (trzy miliony osób), antydepresyjne (pięć milionów), a nasenne wszędzie na wyciągnięcie ręki, po to by podtrzymać jakość życia jakie sobie urządziliśmy, z kosztami socjalnymi równymi leczeniu chorób krążenia, i podwojonymi względem leczenia raka – warto nadmienić w kontekście chorób o największym oddziaływaniu społecznym, czyli tych odpowiedzialnych za największą ilość zgonów.
   Zatem we Włoszech, ale rozszerzając horyzont możemy powiedzieć, na Zachodzie dusza jest chora, jeżeli to prawda, o czym informuje nas Światowa Organizacja Zdrowia, iż na miliard cierpiących psychicznie (jedna szósta ludzkości) ponad sześćset milionów zamieszkuje kraje przemysłowo i technicznie rozwinięte, gdzie ludzie są coraz mniej „podmiotami” swojego życia a ciągle coraz bardziej „sterownikami”, funkcjonariuszami urządzeń, jakie dają im zatrudnienie i stwarzają im warunki życia.
   Do leczenia owych chorych, cierpiących psychicznie angażowane są na Zachodzie stale powiększające się oddziały psychiatrów, psychologów i psychoanalityków, którzy w duszach spustoszonych przez ból próbują, za opłatą, zrekonstruować osnowę sensu. Do nich należy dodać księży, nauczycieli, działaczy socjalnych jak również lekarzy rodzinnych, homeopatów, magów, instruktorów technik orientalnych czy też gimnastyk terapeutycznych, czyli całą armię próbującą przeciwdziałać narzędziami komunikacyjnymi, słownymi lub cielesnymi, oraz za pomocą arsenału chemii dostępnej w aptekach, tylko po to by ludzie czuli się znośnie nie mając ni czasu ni chęci a może nawet interesu lub zdolności, by poznać kim naprawdę są. czytaj dalej »

9.7. Szaleństwo jako kondycja ludzka

    Mit szaleństwa z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

   W 1978 roku Franco Basaglia zdołał doprowadzić we Włoszech do przyjęcia prawa numer 180, które usankcjonowało likwidację szpitali psychiatrycznych,* i które Światowa Organizacja Zdrowia wskazała w 2003 roku, jako „jeden z nielicznych innowacyjnych przykładów w dziedzinie psychiatrii na światową skalę”.
   Nazywanie owej likwidacji największym osiągnięciem Basaglii byłoby błędem, aczkolwiek dzieje się tak dla wygody i korzyści wielu osób stojących po stronie prawa, gdzie zwykle funkcjonuje tego typu zachowanie: akceptowana jest pewna reguła, w tym przypadku likwidacja szpitali psychiatrycznych, by w dalszej kolejności nie dopuścić do następstw tej reguły, w zamierzeniach będącej zaledwie pierwszym krokiem na długiej drodze do przebycia, która została zainicjowana przez Basaglię serią tekstów napisanych między 1963 a 1979 rokiem, wydanych niedawno pod tytułem Utopia rzeczywistości.77
   W odróżnieniu od rewolucji, która ma charakter wybuchowy, ponieważ oznacza przyspieszenie czasu w obliczu wizji innej przyszłości,78 utopia, która patrzy w przyszłość z etyczną perspektywą terapeutyczną, stara się stopniowo poprawiać rzeczywistość poprzez racjonalną kontrolę skutków działań, lecz do tego potrzeba znacznie więcej czasu niż do jakiejkolwiek rewolucji. Operacja Basaglii jest operacją utopijną, nie rewolucyjną.
   W intencjach Basaglii likwidacja szpitali psychiatrycznych miała poruszyć społeczeństwo które, dla zagwarantowania własnego spokoju i podtrzymania rządzących nim układów, nie znalazło lepszego wyjścia niż zaangażowanie kliniki, jaka powstała swego czasu w celu opieki nad jego kondycją i zdrowiem, by dostarczyła naukowego usprawiedliwienia (bardzo wątpliwego w świetle aktualnego stanu wiedzy psychiatrycznej), które uczyniło by oczywistym i przez wszystkich akceptowanym fakt zamknięcia szaleńców w obrębie dobrze strzeżonych murów.
   Realizując to zadanie klinika zredukowała szaleństwo do choroby, ta zaś aby mogła być leczona, musi zostać wyjęta ze świata w jakim posiada swój początek i który jest również owym światem-życia po raz pierwszy określonym tak przez Husserla jako Lebenswelt.79 W ten sposób rodzi się psychiatryczne wykluczenie, odnośnie którego pisze Basaglia:

Szpital psychiatryczny* w tym posiada swój sens istnienia będący również chęcią by irracjonalne stało się racjonalnym. Jeśli ktoś oszaleje i trafia do szpitala psychiatrycznego przestaje być szalonym by zmienić się w chorego. Staje się racjonalnym na tyle na ile jest chorym.80 czytaj dalej »

* manicomio :)
77). F. Barsaglia, L’utopia della realtà (1963-1979), Enaudi, Torino, 2005
78). S. Natoli, Télos, skopós, éschaton, Tre figure della storicità (1982), w Teatro filosofico, Feltrinelli, Milano 1991
79). E. Husserl, Die Krisis der europäischen Wissenschaften und die transzendentale Phänomenologie (1934-1937, opublikowane w 1954)
* manicomio :)
80). F. Basaglia, Conferenze brasiliane (1979), Raffaello Cortina, Milano 2000

drzewo do niczego

    fragment Czuang-tsy

stolarz Shih szedł ze swoim uczniem do Ch’i. po drodze, w Ch’üyüan, zdarzyło mu się minąć ogromnego dęba, którego pień mierzył chyba ze sto ramion i był tak wielki, że mógłby się za nim schować bawół; drzewo było tak wysokie, że wyglądało niczym wzgórze z koroną gałęzi na szczycie – z niektórych konarów można by porobić łódki.
   dąb był tak majestatyczny że otoczony był powszechną czcią, codziennie zbierali się wokół niego ludzie kontemplujący jego ogrom, a tego dnia było ich jak na targu. stolarz Shih zignorował to zupełnie i poszedł mimochodem, natomiast jego uczeń przystanął, obejrzał święte drzewo z podziwem i pobiegł za oddalającym się mistrzem.
   — od kiedy wziąłem do ręki siekierę, by cię naśladować – powiedział – nigdy nie zdarzyło mi się zobaczyć tak pięknego kawałka drewna, tymczasem ty panie, nie chcesz nawet na nie spojrzeć i kontynuujesz marsz bez przystanku. dlaczego?
   — dosyć, nie mówmy o tym! – odparł tamten. – to drzewo jest do niczego. gdybyś zrobił z niego łódkę, poszła by na dno, gdybyś zrobił z niego trumnę, zgniła by natychmiast, gdybyś zrobił z niego drzwi, puściło by żywicę, a gdybyś zrobił z niego stempel, przegryzły by go myszy. to nie drzewo pod stolarkę, nie da się go w żaden sposób użyć. dlatego mogło takie urosnąć…
   następnej nocy stolarzowi pojawił się we śnie ogromny dąb i rzekł:
   — ośmielasz się mnie porównywać? do drzew użytkowych? do cedru, sosny czy do innych gatunków roślin owocowych? kiedy jabłka dojrzeją, jabłoń jest źle traktowana, zostaje obdarta i połamana: oto w jaki sposób udaje się jej rujnować własne życie. podobne jej drzewa nie osiągają lat przeznaczonych im przez Niebo, lecz ściągając na siebie ciosy świata umierają przedwcześnie, tak jak wszystkie inne stworzenia… długo szukałem sposobu, jak stać się nieużytecznym, dożyłem sędziwego wieku, a teraz jestem bliski śmierci. zauważyłeś to, i znowu okazało się to dla mnie korzystne… gdybym był przydatny do czegokolwiek, czy udało by mi się osiągnąć taką wielkość? ty też jesteś śmiertelnym stworzeniem: jakim prawem osądzasz inne? co wiesz na temat drzewa do niczego, ty, tak samo zbędny, niepotrzebny i zagubiony w życiu..
   obudziwszy się, stolarz Shih próbował zinterpretować sen i opowiedział go uczniowi.
   — jeżeli tak bardzo zależy mu na tym, by być do niczego, dlaczego w takim razie robi za świętego? – zapytał uczeń.
   — nie mów o spawach, o jakich ci się nie śniło – odpowiedział stolarz Shih – mądry dąb właśnie na to liczy, by się bronić. gdyby dąb nie był święty, już dawno zostałby ścięty! jego strategia jest inna niż większości, więc na nic zda się osądzać go za pomocą zwyczajnych kryteriów.

10. Mit techniki

    z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

Nie to naprawdę niepokoi, że świat przekształci się w kompletne dominium techniki. Na dłuższą metę bardziej niepokoi, iż człowiek nie jest w ogóle przygotowany na tę radykalną zmianę świata. O wiele bardziej niepokojące jest, że jak dotąd nie udało nam się wypracować, dzięki rozważnemu myśleniu, odpowiedniego stanowiska wobec tego, co faktycznie ujawnia nasza epoka.
   M. Heidegger, Porzucenie (1959)

czytaj dalej »

10.1. Technika jako warunek ludzkiego istnienia

    Mit techniki z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

mity   Technikę zazwyczaj uważa się za narzędzie do dyspozycji człowieka, tymczasem dzisiaj stała się ona prawdziwym podmiotem historii, natomiast człowiek został zredukowany do funkcjonariusza jej aparatu; w obrębie którego zmuszony jest wypełniać działania tworzące „zakres jego obowiązków”, podczas gdy jego osoba wzięta zostaje w nawias.
   Jeśli zatem technika stała się podmiotem historii a człowiek jej uległym funkcjonariuszem, „humanizm” który, jak wspomina Heidegger,1 stawiał człowieka w centrum, można uznać za skończony, a kategorie humanistyczne do tej pory służące nam w odczytywaniu historii, za niezdatne do interpretacji czasu w dobie techniki.
   Mówimy to zdając sobie sprawę, że technika może być uważana za istotę (per se) człowieka. A to dlatego, jak naucza nas długa tradycja zapoczątkowana przez Platona i sięgająca Arnolda Gehlena,2 człowiek jest jedynym pozbawionym instynktów organizmem. Tradycyjna definicja określająca go jako „zwierzę rozumne” jest w rzeczy samej niewłaściwa, gdyż człowiekowi brakuje owej pierwszej fundamentalnej cechy zwierzęcości, to jest instynktu.
   Instynkt to rygorystyczna odpowiedź na bodziec. Gdy podam zwierzęciu roślinożernemu kawałek mięsa, nie pożywi się nim nawet gdyby było bardzo głodne, jeżeli zaś podam mu wiązkę siana, nie będzie się przed nim wzbraniało. Ludzie są pozbawieni tak rygorystycznych reakcji na bodźce, reakcji jakie nazywamy „instynktami”.
   Freud, który w pierwszych swoich pracach używa słowa Instinkt, stopniowo porzuca je zastępując słowem Trieb, jakie po polsku tłumaczone jest na popęd.* Nawet najsilniejszy spośród popędów: „popęd seksualny” jest u człowieka tak mało instynktowny, że w stanie podniecenia seksualnego, pozwala nam oddawać się różnego rodzajom perwersjom – czemuś, co nie wydaje się być dane zwierzętom – tak jak pozwala nam również kierować się w stronę celu nieseksualnego, jakim może być dzieło sztuki, kompozycja muzyczna, poetycka albo tym podobne, na podstawie procesu nazywanego przez Freuda „sublimacją popędu seksualnego”.3 czytaj dalej »

1) M. Heidegger, Bief über den “Humanismus” (1946); tłum. polskie: List o „humanizmie”.
2) na ten temat patrz: U. Galimberti, Psiche e techne. L’uomo nell’eta della technica, Feltrinelli, Milano 1999, a w szczególności rozdział 8: “La technica come condizione dell’esistenza umana” i rozdział 16: “Per una rifondazione della psichologia. Un modello: L’uomo di Arnold Gehlen”.
*) po włosku: pulsione lub: spinta generica verso qualcosa, czyli wrodzona skłonność ku czemuś
3) Z. Freud, Drei Abhandlungen zur Sexualtheorie (1905): tłum. polskie: Trzy rozprawy z teorii seksualnej

10.2. Świat grecki i wyższość natury nad techniką

    Mit techniki z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

   Problem techniki stanowił przedmiot refleksji w starożytnej Grecji jeszcze przed narodzinami filozofii. Weźmy na przykład Prometeusza w okowach Ajchylosa… Odnośnie greckich tragedii nie należy sądzić, iż były one wyłącznie przedstawieniami teatralnymi wystawianymi w celu wywołania wzruszenia, czy umożliwienia ludziom przeżycia czyichś cierpień. Oprócz tego miały one również rolę sakralizowania problemów pojawiających się w mieście poprzez wprowadzanie ich na scenę, do teatru, czyli wnętrza przestrzeni sakralnej. Wszystkie greckie słowa zaczynające się od the-, a więc theós (bóg, stąd również Zeus), theoréma (intuicyjny wgląd), théatron (teatr) zawierają nawiązanie do sacrum.
   We wspomnianej tragedii Ajschylosa, Prometeusz, przyjaciel ludzi, przynosi im ogień, jakim mogą wytapiać metale i produkować narzędzia. Obdarowuje ich ponadto zdolnością liczenia i przewidywania, czyli w pewnym sensie zasadami technicznego działania. Widząc to Zeus nabiera obaw, iż ludzie dzięki technice, mogą stać się potężniejsi od bogów. Już w tym miejscu uwidacznia się wątek konfliktu między religią a nauką. Rzeczywiście dzięki nauce i technice można dostać to, o co kiedyś trzeba było prosić bogów. Dlatego Zeus karze Prometeusza: przykuwa go do skały obok orła wydziobującego mu wątrobę, która nieustannie odtwarza się po to, by zagwarantować wieczność kary.
   Mity należy analizować z dużą ostrożnością, bo nie są to opowiadania, bajki, czy wytwory fantazji. W mitach jest nauka, jest wiedza. W obrazie odrastającej wątroby Prometeusza, tkwiła kompetencja lekarzy ze szkoły Kos, którzy rozpoznali już tę charakterystyczną cechę wątroby – ogromną zdolność regeneracji (komórki wątroby odnawiają się w całości co trzy, cztery tygodnie). A więc u podstaw tego mitu leżały przesłanki naukowe.
   Kontynuując opowieść Ajschylosa w pewnym momencie Chór pyta Prometeusza, co jest silniejsze: technika czy natura? By pojąć dobrze to pytanie, należy zanurzyć się głębiej w myśl grecką, a to oznacza uwolnić się od przenikającej każdego z nas, wierzącego jak i ateusza, chrześcijańskiej koncepcji natury. czytaj dalej »

10.3. Wiek współczesny i wyższość nauki nad techniką

    Mit techniki z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

mity   Jeśli przejdziemy od świata greckiego do zarań epoki współczesnej, w czasy gdy ziemię uprawiano nadal jak za starożytnych Greków, zauważymy że z technicznego punktu widzenia, nie pojawiły się znaczące nowości. W architekturze i hydraulice korzystano ze starożytnych osiągnięć, wykorzystywano nadal spadki naturalne oraz oferowane przez naturę źródła energii. Również w medycynie, jak u starożytnych lekarzy, lekarstwo nie było uważane za czynnik leczący, lecz jako coś, co pomagało naturze w procesie leczenia. Czyli pozostawał w mocy antyczny prymat natury.
   W 1600 roku dało o sobie znać całkowicie nowe spojrzenie zainicjowane przez naukę nowoczesną. Bacon, Galileusz, Kartezjusz, przestają postępować jak Grecy ograniczający się w próbach uchwycenia praw natury do jej kontemplacji. Zamiast tego należy, mówią oni, działać przeciwnie:* sformułujmy hipotezy odnośnie natury, poddajmy ją eksperymentowi, a jeśli natura go potwierdzi, przyjmiemy nasze hipotezy za jej prawa. To jest metoda naukowa. Fundament tak zwanej nowoczesnej nauki.
   Dwa wieki później Kant przyrównuje to wydarzenie do „rewolucji kopernikańskiej”. Przed Kopernikiem sądzono, że ziemia stanowi centrum wszechświata. Wraz z Kopernikiem założenie to zostaje przewrócone, a w centrum wszechświata umieszczone słońce z obracającą się wokół niego ziemią. Kant wspomina również dwa włoskie nazwiska: Galileusza i Torricellego którzy, wobec natury „nie zachowywali się jak uczniowie przyjmujący wszystko to co powie mistrz, lecz jak sędziowie domagający się od przesłuchiwanego odpowiedzi na ich pytania”.12 Natura jest teraz przesłuchiwanym, który odpowiada na pytania ludzi i, jeśli potwierdzi hipotezy przez nich sformułowane, takie hipotezy zostają przyjęte jako „prawa natury”.
   W tym miejscu możemy powiedzieć, że istota humanizmu nie jest reprezentowana przez literaturę skupioną na człowieku, jak w traktacie o świetności człowieka Lorenzo Valli, ani przez sztukę gloryfikującą ludzką wielkość, lecz raczej przez naukę, ponieważ jak trafnie mówi Kartezjusz, dzięki metodzie naukowej człowiek staje się „maître et possesseur du monde”,13 panem i władcą świata. Oznacza to, że człowiek znalazł metodę dzięki której może czytać i organizować naturę zgodnie z własnymi planami. W tym świetle widać jak naiwny jest podział nauki na humanistyczne i przyrodnicze, bo to właśnie nowoczesna nauka daje człowiekowi wyższość nad porządkiem naturalnym. Aczkolwiek konieczne stają się dwa uściślenia. czytaj dalej »

* przewrotnie :)
12) I. Kant, Kritik der reinen Vernuft (1781, 1787); tłum. polskie: Krytyka czystego rozumu
13) R. Descartes, Discours de la méthode (1637); tłum. polskie: Rozprawa o metodzie