Tak oto mamy do czynienia z przewróceniem na wspak życia wewnętrznego i zastąpieniem go tym co na zewnątrz. Jeżeli kiedyś rodzina była „wnętrzem”, gdzie wymieniano się uczuciowymi przyczynkami gniewu czy miłości, ogólnie ujmując: wolnością ekspresji jaką na „zewnątrz” należało powstrzymywać, dzisiaj dzięki wszechobecnemu, kapilarnemu systemowi telewizji, sieci komputerowej czy zawsze włączonych telefonów komórkowych, rodzina staje się miejscem, w którym zadomowił się świat zewnętrzny, realny czy fantasmagoryczny, nieważne.
Jak trafnie podkreśla Anders, realny dom ze swoimi czterema ścianami i swymi meblami, „został zredukowany do rodzaju kontenera służącego do recepcji świata zewnętrznego”8 czy to kablem, czy przez eter, na ile przybliża się to co najodleglejsze, na tyle to najbliższe, domowa rzeczywistość, ta rodzinna, oddala się i blednie.
Zdaniem Andersa sytuacja nie jest lepsza, gdy rodzina „zbiera się” przed telewizorem, bo w przeciwieństwie do stołu, do którego kiedyś zasiadało się dając upust sentymentom i resentymentom, irytacjom, zazdrości, kłótniom i innym sprawom jakimi żywiła się tkanka rodzinna – przed telewizorem rodzina „zbiera się już nie w kierunku dośrodkowym lecz odśrodkowym”, dlatego że każdy kto nie jest więcej razem z kimś innym, lecz tylko obok, odwraca się powoli w stronę samotnego odejścia, w najlepszym wypadku podzielanego z całą rzeszą samotników masowej konsumpcji, jacy równocześnie z nim, ale nigdy razem z nim, wpatrują się w ekran”.9
Dzieje się tak niezależnie od sposobu użycia środków masowego przekazu, a spowodowane jest faktem, że robimy z nich po prostu użytek, bo nie cele jakie stoją za mediami, lecz media jako takie przekształcają obraz w rzeczywistość, a rzeczywistość w zjawę.
Jak gaz, woda, światło, tak i media cyfrowe uwalniają nas od konieczności wychodzenia z domu, są jednak znacznie bardziej efektywne, bo wnoszą nam do domu cały świat, wszystkie ważne wydarzenia, nie musimy już więcej wychodzić im na przeciw. Zmienia to nasz sposób nabywania doświadczeń, bo ktoś kto chce wiedzieć co dzieje się poza domem, musi pójść do domu, i tak człowiek zredukowany zostaje do leibniziańskiej monady „bez okien i drzwi” otwierających się na półpiętro sąsiada albo ulicę przed domem. czytaj dalej »
8) G. Anders, Die Antiquiertheit des Menschen, Band I: Über die Seele in Zeitalter der zweiten industriellen Revolution (1956)
9) G. Anders, Die Antiquiertheit des Menschen, Band I: Über die Seele in Zeitalter der zweiten industriellen Revolution (1956)