portriere di notte


za przyczyną świąt wielkanocnych i tymczasowego przymknięcia lokalu P.Psa, do listy wykonywanych zawodów dopisać mogę: stróża nocnego… w stróżówce mieszkam i wreszcie za niego robię. dumny jestem i wielce kontent, ponieważ moje cv wzbogaciło się o tę szacowną profesję :) którą następnym razem, gdy ktoś poprosi o mój “dorobek na piśmie”, umieszczę na pierwszym miejscu.

nieboski poruszony [wstrząśnięty]

razu pewnego :) Tomasz z Akwinu przytoczył, niczym opokowy głaz, bajkę Arystotelesa o pierwszym Nieporuszonym Poruszycielu… przytoczył i dorzucił trzy grosze, bo owego Nieporuszonego utożsamił z Bogiem albo odwrotnie? /na pewno zgodnie hierarchią stawiającą tradycję judeochrześcijańską ponad grecką filozofię/… ponadto ów boski Nieporuszony w bajce Tomasza nie ograniczał się tylko /jak u Arysta/ do napędzania sfer niebieskich, ziemskich i piekielnych, lecz również podtrzymywał wszystko w istnieniu, był bowiem zazdrosnym Creatorem Ex Nihilo, który wystarczyło by odwrócił na moment wzrok od swego dzieła, by natychmiast rozpadło się w chaos: Byt stał się Niebytem, a Wszechświat Ciemnością, Ziąbem i Niczem…
dlaczego z kolei ja przytaczam bajkę Tomasza? ponieważ, czym jak nie podtrzymywaniem w istnieniu zajmowałem się w czasie minionych świąt? oczywiście w skromnym i szczegółowym wymiarze – uświadomiłem to sobie /z całą odpowiedzialnością :)/ wczoraj, kiedy w obecności Kiwiego zdawałem Maćkowi klucze i nienaruszony lokal w świętym spokoju. bo przecież gdybym nie czuwał i nie patrzył, Pies mógłby urwać się ze smyczy i zniknąć albo co gorsza mógłby zostać skradziony… zresztą taka była między nami /stróżem a właścicielami/ mowa: nie pij, nie śpij i pilnuj knajpy przed złodziejem… prawda… pomysł świątecznego w Psie czuwania zrazu wydał mi się nie całkiem dorzeczny, lecz już po chwili /nie trzeba było nad tym sporo dumać/ przyznałem rację, że wśród licznych klientów jest na pewno kilku, jak nie kilkunastu delikwentów, którzy poinformowani wiszącym od tygodnia anonsem: że podczas świąt knajpa nieczynna, już planować poczęli Wielki Skok…
+
miejsca, gdzie zawsze pełno ludzi, miejsca naznaczone zgiełkiem, gwarem, takie miejsca z nagła opustoszałe, nawet z chwalebnej okazji świąt Воскресеня, takie miejsca złowieszczą… niepokoją spokojem :( sztucznym jakimś, nieprzystającym do rzeczy, chorobliwym – tak właśnie czuję się w pustym Psie – osaczony zewsząd ciszą i bezdymnym powietrzem. na dziwne moje samopoczucie nakłada się kontekst, z którego w innych okolicznościach drwiłbym sobie i kpił, lecz teraz… w Wielki Piątek Krystus został złożony do grobu, dzisiaj w nim leży, a po świecie aż do Jego zmartwychwstania hula Szatan i panoszy się w czeredzie diabłów… z przerobionej lekcji łesternu wiem, że ataku należy spodziewać się raczej przed świtem. nie boję się szczególnie, jestem stróżem pełnym wiary w rozum… nie dam mu zasnąć, by nie budzić upiorów… więc siadam przy barze… lśnią się przede mną butelki na półeczkach, błyszczą się i lśnią… jak Jack Nicholson w filmie Kubricka uśmiecham się i szczerzę zęby do własnego odbicia w pustych lustrach i powtarzam sobie: dobrym stróżem jesteś, najlepszym pod słońcem i śmieję się i rechoczę i walę dłonią w blat i już w knajpie gra muzyka i znajomych pełno wokół i dźwięczy szkło i lód grzechocze i leje się alkohol leje, wylewa nie za kołnierz… ojojojojoj, ale zrobiła się z tego impreza!
+
obudziłem się wymięty. przetarłem oczy: lokal pusty, na miejscu i w świętym spokoju, więc to był sen. uff – odetchnąłem, bo jak pamiętam działo się ostro…
nic nikomu o niczym nie mówiąc spakowałem się, by popołudniu oddać klucze i wrócić spacerkiem do domu.
mógłbym stwierdzić: już po świętach, gdyby przed chwilą nie zadzwonił Maciek i nie powiedział mi spokojnym głosem, że podczas mej wachty zniknęła zza baru zawartość 12 butelek piwa i trzech wiśniówki…
— ja naprawdę nie wiem kto to wypił!

uk.ład Anka

powyżej tort w rodzaju puzzla :> jak się przyłożyć, da się z niego coś wykroić…
+
nie powiem, żebym nie miał kaca po wczorajszej imprezie urodzinowej bocznicy, która zbiegła się z otwarciem nowego Psa… z tej okazji… życzę Wam drodzy przyjaciele wszystkiego dobrego tak jak sam sobie dzisiaj życzę. na zdrowie!
+
pije się na zdrowie. po co? by nie zwariować? …by nie zwariować, trzeba czasem się napić. schlać jak świnia. jak mawia majster: alkohol nie robi z człowieka świni, alkohol pozwala tej świni z niego wyjść. a w świnie demon wstąpił, gdy opuścił ciało opętanego, na głos Krystusa wstąpił Legion w świnie, a te, oszalałe rzuciły się do morza.
+
daleko stąd do morza… oj daleko, chociaż może zależy… w wykładni Pisma morze symbolizuje tłum, masę ludzi, a tych w pobliżu nie brakuje: 3 miliony turystów tworzy w okolicach Rynku niezłe morze. obszedłem je dzisiaj Plantami, szumiało mi w uszach i w głowie, szumiało…
+
i dalej mi szumi od wczorajszej imprezy, której /przyznam/ nie za dobrze pamiętam. aaa! poznałem przecież Różę Luxemburg! była bardzo ład… Anka miała na imię i to Ona jak się nie mylę wprowadziła mnie w nowy czerwony rok szalonej świni.

negatyw

trafne pytania o początek zostały odnalezione. nastąpiła duchowa implozja, rozpoczęło się życie wsobne dziwacznej istoty zatroskanej o sens. bo wszystko powinno mieć uzasadnienie, wygodne i łatwo dostępne katalogowanie na serwerach google, by nie tracić czasu na odpowiedź – tak rozumie się dzisiaj mądrość.
prawa rządzące tu i teraz, tam już nie obowiązują. zalęgła się szumowina i stała pożywką bakterii, ferment siejących jednostek innej prawdy niż ta powszednia. rozmiękczony grunt robi za fundament dzieła – kopernik wywleka przesądy na wspak i nie płonie już jak żagiew na stosie opinii publicznej, bo ludzie dają się przekonać, „albowiem gdzie panuje wiara, tam zawsze czyha zwątpienie…” C. Gustaw J.