złoty lotos
rzecz napisana została w Chinach pięćset lat po wyznaniu japońskiej księżniczki… autor nieznany. po polsku dostępne jest 750 stron z liczącej kilka tysięcy całości.
głównym bohaterem „Kwiatów śliwy” jest bogaty kupiec z Czystorzecza /miasta na południe od Szanghaju/ o imieniu Si-men Cing.
Si-men posiada DUŻY /niekoniecznie duży, ale niewątpliwie sprawny/ interes, którym udaje mu się zaspokoić /nie do końca i nie zawsze/ pięć albo sześć żon, liczne służki, kurtyzany w zaprzyjaźnionym zamtuzie, jak również inne przygodne kobiety. raz, jak się nie mylę, nawet kozę… OGROMNA potencja i mnóstwo przygód :> co nie znaczy, że książka się ogranicza: do samczej samowoli na przykład – chędożone kobiety dzierżą często w rączkach wodze.
przy okazji /w międzyczasie/ poetyckich, miejscami dosadnych opisów intryg miłosnych i sparzeń, poznać można szesnastowieczną chińską codzienność, bo książka jest rodzajem domowej sagi, zbliżonej formą do literackiej telenoweli – w dobrym sensie :> jeżeli ktoś pokusiłby się na realizację, mógł by z niej powstać ciekawy serial historyczno-obyczajowo… erotyczno… pornograficzny?
porno etykieta jest chyba nadużyciem. przede wszystkim mamy do czynienia z zabytkiem światowej literatury. poza tym nasza zachodnia „przyzwoitość” wybujała na chrześcijańskiej moralności odbiega chyba od dalekowschodniej, chociaż… Boccaccio ze swoim „Dekameronem” mógłby być naszym frywolnym prekursorem, a w Chinach aura skandalu obyczajowego towarzyszyła podobno „Kwiatom śliwy” od momentu ich ukazania /stąd nie znamy autora/ więc… uogólnienia w stosunku do DZIEŁA są nie na miejscu. DZIEŁO jest zbyt kosmate :>
na „Kwiaty śliwy w złotym wazonie” trafiłem w Norwegii, w Bergen i tam je też przeczytałem. poleciła mi je Monika.
niedawno przypomniał mi o nich Maciek Prus; przypomniał i pożyczył, bo postanowiłem je ponownie przejrzeć. jest to książka do poduszki i na katza. lekka, pikantna. polecam.
Kwiaty śliwy w złotym wazonie, Muza SA, Warszawa 1995