pot potem

jest w Bergen biblioteka miejska. niesamowita. nie. normalna, bo taka biblioteka być powinna, lecz zważywszy polskie standardy w jakich zostałem wychowany… w tej bibliotece jest po prostu wszystko /nawet polska Literatura na Świecie/, a jeżeli czegoś nie ma, to można zamówić. wtedy kupią i będzie… ponadto z tej biblioteki można korzystać :> można korzystać będąc nie zameldowanym w mieście obcokrajowcem! co więcej: osobnikiem legitymującym się polskim paszportem! wystarczy się zarejestrować, podać e-mail i już dają ci kartę i możesz pożyczać…
jest w tej bibliotece ogromny dział muzyczny. można pożyczyć płytę, posłuchać i poznać. a jeśli warto można też skopiować :>
mówił mi o tym Tomas, ale jakoś nie mieściło mi się w głowie. dopiero pod koniec pierwszego pobytu przekonałem się, jaka to bajka! wywiozłem stamtąd co najmniej tonę empetrójek :> czasem b. b. dziwnej muzyki. w tym opery… jeśli nie będzie pracy, trzeba będzie się tam znowu wybrać :>

Bergen to niewielkie miasto. wielkości Cieszyna? położone w dolinie nad fiordem. otoczone lasem. wystarczy wyjechać kolejką szynową na najbliższą górę Fløyen, albo wyjść na nią piechotą, /co zdarzało mi się częściej/ a potem ruszyć dalej w głąb lądu, by po kwadransie znaleźć się w miejscu oszałamiająco odludnym. chodziłem tam swego czasu, za mojego tutaj pierwszego pobytu, chodziłem prawie codziennie. ciągnął mnie tam klimat „Pikniku pod wiszącą skałą”… jest tam taka skała, zwana Blåmanen. to była moja świątynia dumania :> w pobliżu jej szczytu znajdują się pozostałości stanowisk przeciwlotniczych z II-giej wojny. mój śp. dziadek był w tamtych czasach w Norwegii, służył na statku Kriegsmarine jako kucharz. stacjonował dalej na północ, lecz na pewno zdarzyło mu się być w Bergen. miał wówczas tyle lat co dzisiaj ja… jeśli praca się nie znajdzie, pójdę znowu w góry :> jest tu czyste powietrze i chroniona, zdrowa przyroda. trzeba by z tego skorzystać.

w centrum miasta, tuż obok domu jest basen miejski i sauna. można wykupić niedrogi karnet, by zadbać o kondycję psychofizyczną, oczyścić się, wypocić i popływać. to dobrze działa :> nauczyłem się tego podczas mego drugiego tutaj pobytu, zimą, kiedy remontowałem znajomym mieszkanie… i stało się tak, że przyszło nam przeprowadzić się zanim ukończyliśmy łazienkę. wtedy Monika albo Tomas? zaproponował łaźnię miejską. nie było innego wyjścia :> i poznałem urok ukropu :> i stałem się nałogowcem.
trzeba będzie kupić karnet i się wypocić. zrobię to, gdy się rozpada. a padać tu potrafi dzień w dzień…
+
zdjęcia golizny à propos sauny prosto z trawnika sprzed teatru. akurat świeci słońce, niestety :> bo ta rzeźba w deszczu zdaje się pocić.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react