ruda nuda

jeżeli zmuszony jesteś rozmawiać z kobietami, to odwróć twarz od ich spojrzeń i tak rozmawiaj z nimi. a od mniszek, od spotkań i rozmów z nimi, uciekaj jak od ognia i jak od sieci diabelskiej, aby nie skalać serca grzęzawiskiem żądzy. jeśli są one nawet twoimi siostrami według ciała, strzeż się ich jak obcych. unikaj kontaktów ze swoimi, aby serce twoje nie ostygło w miłości Bożej. lepiej spożyć śmiertelną truciznę niż spożywać posiłek razem z kobietami. lepiej mieszkać razem ze żmiją aniżeli spać i leżeć razem z młodzieńcem, chociażby to był twój brat według ciała. św. Izaak Syryjczyk
to była wigilia Bożego Narodzenia roku… wszedłem z domu na spacer. przebrnąłem przez zaśnieżoną ulicę Długą i dopiero na Plantach napotkałem pierwszego, samotnego jak ja przechodnia. zatrzymał się.
— ale mróz – powiedział.
— ale mróz… – odpowiedziałem, bo z zimna nie stać mnie było na więcej… wtedy on bez słowa wyjął zza poły płaszcza pudełko z płytą kompaktową i podał mi je. było ciemno, musiałem odwrócić się w stronę słabego światła odległej latarni, by dojrzeć okładkę. nosiła tytuł: „naga zakąska”.
— ma coś wspólnego z Burroughsem? – zapytałem.
— chyba nie… ale weź… dobre… na rozgrzewkę. w sam raz na tę cholerną noc. – wykrztusił.
przyjrzałem mu się. jak na panujący wokół mrok nocy przesilenia, dziwnie świeciły mu oczy. pomyślałem, pewnie z powodu zimna wlał w siebie ciut za dużo wódki…
+
w domu, w lepszym świetle zauważyłem, że okładka podarunku „na rozgrzewkę” zdradza poniekąd zawartość, mimo to włożyłem mieniącą się kolorami tęczy płytę w kieszeń sidiromu… s.d.romu… s.romu – to było porno. kolekcja kilkunastu tysięcy zdjęć posegregowanych w folderach. otworzyłem jeden na chybił trafił: były w nim kolejne podfoldery, a w nich zdjęcia: hard, soft i zwykła erotyka, nawet estetyczna… każdy folder miał swoją specyfikę, a na płycie było WSZYSTKO. nawet to, o czym nie miałem dotąd pojęcia. po prostu: REWELACJA, całe spektrum ludzkich kształtów i związanych z tym możliwości cielesnych penetracji… nie byłem w stanie oderwać wzroku od monitora, nie potrafiłem przestać klikać. wpadłem w sidła…
tej nocy nie udało mi się wstać od komputera. nie udało mi się również w ciągu następnego dnia. zapomniałem o jedzeniu, a do toalety udawałem się w pośpiechu, by nie tracić cennego czasu…
+
w ten sposób święta minęły mi na wirtualnych minetach :> byłem kompletnie wyprztykany, zdrętwiały od siedzenia, lecz tak chorobliwie pobudzony, że kładąc się nie mogłem zasnąć. zamykałem oczy, mimo to widziałem nadal kalejdoskop cip, cipek, cipulek, cipuleczek, fiutów, fiutków i fiucików. podnosiłem powieki a obrazy trwały w polu widzenia jak słoneczne powidoki. dopiero trzeciego dnia udało mi się zapaść w krótki, rwany letarg seksualnych majaków: zewsząd atakowały mnie gigantyczne, pochłaniające organy, waginy wszystkich odcieni i grymasów, żylaste penisy zalewały mnie fontannami wytrysków…
obudziłem się mokry, oślizły i przepocony.
+
postanowiłem ogarnąć sytuację i wprowadzić porządek w dalszą eksplorację. „naga zakąska” zawierała bowiem sporo kiepskiego materiału: zdjęć brzydkich o złej jakości. nie chciałem ich oglądać, czułem, że to one są powodem mej słabnącej kondycji. niestety, na płycie nie można było nic kasować. jedynym sposobem jej poprawienia, było przekopiowanie na twardy dysk zdjęć: tych dobrych, i ewentualne wypalenie nowej „lepszej” wersji.
zabrałem się do roboty. z rozwagą i dokładnie przeglądałem ponownie każdy folder i, by nie uchybić wysoko postawionym standardom, uważnie dokonywałem selekcji… ta praca pochłonęła mnie na kolejne kilka dni, w wyniku których całkowicie zapomniałbym o świecie, gdyby w pewnym momencie nie skończył się materiał… aby osiągnąć zamierzony efekt, potrzebowałem więcej zdjęć. na szczęście na okładce „nagiej zakąski” zapowiedziana była kontynuacja, tyle że nie wiedziałem za bardzo, gdzie jej szukać.
+
rankiem idąc po chleb wstąpiłem do sexshopu. rozejrzałem się nieśmiało: fikuśna bielizna, wibratory, kasety video, żadnych płyt… zapytałem sprzedawcę. zaprzeczył ruchem głowy i uciekł spojrzeniem gdzieś pod ladę, zażenowany?
— …a nie wie pan gdzie mogę ją dostać?
— nie – odburknął od niechcenia, jakby patrząca na nas z regału lala do dmuchania miała się obrazić.
wróciłem do domu. nie wiedząc co dalej, z nudów zacząłem przeglądać po raz kolejny wybraną kolekcję. wtedy wpadłem na pomysł układania zdjęć w sekwencje, w slajdszoł w rodzaju erotycznego pasjansa /z grą wstępną i dramaturgią :>/. ten sposób składanka zaczęła nabierać niepowtarzalnego charakteru. nazwałem ją „Rudą Nudą”.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react