buddysta Pielewin

Wiktora Pielewina poznałem na seminarium z filozofii rosyjskiej, kiedy w Polsce wydane były dopiero jego dwie książki: „Generacja P” i „Mały palec Buddy”. kolega pracował wtedy nad doktoratem z jego twórczości; nie wiem może już go obronił i został pierwszym w naszym kraju doktorem od P? przypominam sobie, podczas referatu sporo mówił o jego buddyzmie, zresztą jeśli się nie mylę taki właśnie był wątek przewodni a może nawet temat główny rozprawy. nieważne. nie byłem szczególnie zainteresowany, ponieważ buddyzm, jakkolwiek przeze mnie wysoce ceniony, w zachodnim kręgu kulturowym pachnie mi zanadto tandetą kontrkulturową, zbyt prostą kalką powielaną pochopnie przez intelektualistów znudzonych naszym niezgłębionym wymiarem duchowym [jeśli ktoś poczuł się dotknięty, niech się zastanowi]… dlatego, słuchając referatu na temat Pielewina, jego buddyjsko-rosyjska hybryda brzmiała mi tym bardziej dziwacznie. przyzwyczajony do ruskiego, tradycyjnego myślenia religijnego, nie wybiegającego daleko poza ortodoksję, nawet w przypadku herezji, potraktowałem nabierającego sławy pisarza jako kulturową ciekawostkę, przykład kolejnego współczesnego eklektyka…
minął jakiś czas, aż tu Maciek, mój przyjaciel, wręcza mi książkę i mówi – weź, przeczytaj. patrzę na okładkę: „Życie owadów”, spoglądam na autora i przypomniałem sobie – ach – mówię – to ten ruski buddysta!
— znasz? czytałeś?
— nie. nie czytałem, słyszałem.
— to weź i przeczytaj.
w ten sposób doceniłem Pielewina, bo „Życie owadów” to książka genialna, taki zbiór na pozór prostych bajek, ruskich skazek, w których alegorycznie, w ciągłych metamorfozach ukazane zostało życie współczesnych Rosjan i nie tylko rosjan… /rozdział o pluskwach marichuanowych – majstersztyk!!!/. tyle o „Życiu owadów” – naprawdę polecam, zaś fragmenty na zdjątkach powyżej/poniżej pochodzą z nowszej „Świętej księgi wilkołaka”, którą właśnie czytam… daje ostro po JA… nie dziwię się, że autor otwiera listę niechcianych w Rosji pisarzy /niechcianych przez Putina oczywista/.
…inteligentna buddyjska bestia z tego Виктора Пелевина. myślę, że jak Karol Bukowski, wkrótce zasili on w księgarniach szeregi już i tak przeciążonej od dawna klasyki.

powrót