Historiozofia Bierdiajewa: część trzecia

„Celem całego życia świata i światowej kultury jest postawienie problemu objawienia, problemu twórczości. Wszystkie drogi prowadzą do tego punktu, wszystko ulega w tym punkcie zakrzywieniu. Nie jest nam jeszcze znana autentyczna twórczość w ostatecznym, religijnym sensie tego słowa. Nasza filozofia ciągle jeszcze jest wprowadzeniem do filozofii twórczości, nasze życie jest jedynie drogą do twórczego życia, a nie twórczym życiem. Nie wiadomo czym jest twórczość. Należy jednak mieć odwagę w uświadamianiu sobie przeczuwanej epoki twórczej i w bezlitosny sposób oczyszczać prowadzące do niej drogi”5 – brzmi [zło]wieszczo…
Nowa Era, która zaistnieje w wyniku twórczej współpracy bogoludzi, będzie «przewartościowaniem wszystkich wartości», przemianą społeczeństwa, państwa, świata, wszystkiego. W ten sposób boski plan zostanie ukończony z powszechnym zbawieniem włącznie… Początkowo wizja pozbawiona była manichejskich naleciałości: żadnego ostatecznego starcia pierwiastków poprzedzonego «odsianiem ziarna». Miast Armagedonu i unicestwienia ciemności, jej prześwietlenie, boskie przemienienie i «diabeł też zostanie zbawiony». To będzie Wielki Powrót do Jedni6… W przedostatnich słowach Sensu Twórczości Bierdiajew powołał się w tej kwestii na starszego o pokolenie mistyka-pozytywistę: „Mikołaj Fiodorow z odwagą i w genialny sposób mówił o umowności proroctw apokaliptycznych i uważał Apokalipsę za groźby dla dzieci”. Jak widać Bierdiajew nie traktował poważnie Objawienia Jana, przynajmniej początkowo, bo później częściowo uległo to zmianie…

Satanokracja
Koncepcja historii w Nowym Średniowieczu jest mniej [opty]mistyczna. W wyniku «mrocznych» doświadczeń Bierdiajew musiał zweryfikować poglądy: zamiast rewolucji duchowej w Rosji nastąpiła rewolucja materialna, bolszewicka. Była to poważna porażka przewidywań… Rosyjskie lekarstwo na «zmierzch zachodu» nie zadziałało, a może nie zostało zaaplikowane? w «dogmatycznej» krytyce renesansu, Bierdiajew sugeruje, gdyby nie bolszewicy… Faktycznie, analiza obrazu rewolucji i jej dokonań zaskoczyć może demonicznym wykoślawieniem religijnej wizji. Podobieństwo jest ewidentne, począwszy od postulatu radykalnej przebudowy społecznej, a na «ruszeniu bryły świata» kończąc. Owym zmianom przewodniczyć miał sowiecki kolektyw o internacjonalnych aspiracjach – cóż za szatańskie przeciwieństwo bogoludzkiej ekumeny… Bierdiajew dostrzegł tę wypaczoną analogię: w Nowym Średniowieczu pojawia się termin: satanokracja.
W powyższym kontekście termin: «satano» wydaje się prostym przeciwieństwem proponowanej przez Bierdiajewa teokracji Nowej Ery. Tak jednak nie jest. Eschatologiczny projekt zakładał gruntowną, duchową przemianę rzeczywistości, zakończenie «horyzontalnego» wymiaru czasu i historii, otwarcie zaś na nowy, «wertykalny» ku wyższej naturze i wiecznej boskości. W tym rozumieniu sowiecka satanokracja nie przyniosła żadnej zmiany. Była tylko i wyłącznie «mechaniczną» próbą wyjścia z nasilającej się humanistycznej pułapki: kolektyw «siłowo» zespala ludzkie indywidua – w myśl Bierdiajewa – komuna była niejako prostą konsekwencją upadającego, demokratycznego społeczeństwa wyalienowanych monad… «harmonia przedustawna» naruszona została w zachodnim wolnomyślicielstwie. To tam /u łacinników/ Bóg stał się niepotrzebny i tam ogłoszono Jego śmierć. Ta niebezpieczna idea przeszczepiona w rosyjskie warunki, w społeczeństwo rządzone autorytarnie, o zakorzenionej tradycji teokratycznej, zaowocowała swoistą odmianą religijnego ateizmu z kultem jednostki… Taka interpretacja satanokracji pasuje «jak ulał», lecz jej nie wyczerpuje.
Lektura Nowego Średniowiecza podkreśla wybiórcze «sowieckie» rozumienie pojęcia satanokracji. Wynika to z nierównego potraktowania problemu przez samego Bierdiajewa, prawdopodobnie z powodu doznanych traum oraz trudnej do oszacowania aktualności omawianych wydarzeń. Dodatkowej konfuzji przysparza fakt np. pozytywnego nastawienia do faszyzmu, jego pochwały, jako prawdziwie twórczej tendencji dziejowej… cóż. Ilu zachodnich intelektualistów i myślicieli dało się zwieść fałszywej przykrywce komuny i jej propagandzie? Dzisiaj nadal broni się zalet ustroju spod «czerwonej gwiazdy». Podobnie Bierdiajew uległ pozorom. W 1924 roku świat nie znał jeszcze nazistowskiego memento: Gott mit uns… Tysiącletnia Rzesza – tysiącletnie diabelstwo Auschwitz-Birkenau. satanokracja narodowo-socjalistyczna…
Nikogo nie dziwią nietzscheańskie7 inspiracje nazizmu. W tym miejscu postawię wyraźnie sugerowaną już paralelę: nad-i-bogoczłowiek. Oba pojęcia niewiele dzieli, chociaż dla Bierdiajewa idea nadczłowieka uosabia owo potępiane, samowywyższenie, które wspólnota bogoludzka miała przezwyciężyć… Niby wielka różnica, ale utopii Bierdiajewa brakuje klarownej podstawy, mianowicie: co miałoby tę wspólnotę wiązać? Prawda? Na jakich kryteriach? Boskich? Wyabstrahowany ze wspólnoty twórczy bogoczłowiek Bierdiajewa w istocie niebezpiecznie zbliża się do nadczłowieka. Subtelna różnica polega być może na zmianie akcentu: ile braku wiary w diabła /biesy/ trzeba, by bogoczłowiek stał się wielkim inkwizytorem? /antychrystem?/ W tym towarzystwie Zaratustra zdaje się być wstrzemięźliwym ascetą…



5 Mikołaj Bierdiajew, „Sens Twórczości”. strona 264, przekład Henryk Paprocki, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2001.
6 apokatastaza u Bierdiajewa, poza prawosławnym odniesieniem, posiada również wykładnię gnostycką /walentynianską/.
7 nietzscheańska «śmierć Boga», idea dogłębnie przesiąknięta autonomią człowieka nadal szokuje co poniektórych homo religiosus. po namyśle nad holokaustem i zbrodniami sowieckimi, przyznać trzeba, że podtrzymujący jakoby wszystko w istnieniu Bóg, w istocie «zadławił się nadmiarem swej litości».


strona: 1 2 — 3 — 4



copyright © benzar; martwy peron w ruchu