Nie-bieski
Stał za zakrętem, pomachał czerwoną latarką. — …bry wieczór – zasalutował taksując wzrokiem zgrzaną postać. — Dokumenty. Zatrzymany nie znalazł papierów w kieszeni. Otworzył torbę… — Bez pośpiechu, mamy czas – usłyszał. – Może poświecić? Rowerzysta nie zdążył podziękować, a już snop światła wpadł do torby zatrzymując się na niektórych rzeczach. Były wśród nich dokumenty, więc sięgnął po nie zasłaniając resztę. Gliniarz spojrzał na kartę rowerową i zapytał. — Jakiego wykroczenia pan się dopuścił? — Jakiego? — Tak. — Słuchałem muzyki. — Po pierwsze. — Nie słuchałem głośno… – spróbował wykrętu. — To nie wszystko – gliniarz przerwał mu. – Jeszcze. — …brak mi światła. — Właśnie. Zgodnie z Kodeksem, poruszanie się bez światła jest wykroczeniem. Ponadto słuchawki ograniczają zdolność postrzegania, a to już wzrost zagrożenia. W związku z tym zostanie pan ukarany mandatem. Kodeks przewiduje kwotę w wysokości od pięćdziesięciu do dwustu złotych. Ile chcesz? Zatrzymany wszedł na chodnik, oparł rower o ścianę kamienicy, tymczasem policjant wsiadł do auta. — Dwieście? – rozważał cyklista – pięćdziesiąt? Kupa forsy. Ile chcę? Podszedł do wozu, zastukał w szybę. — Władzo – zaczął potulnie, gdy ten uchylił drzwi. – Jeżdżę po mieście już kilka lat. Ulice są oświetlone – mówił teatralnie. Nachylił się chcąc zadzierzgnąć poufałość… — Piłeś – usłyszał. Tylko wymierzona lufa mogła w tej chwili bardziej zmrozić. Nadzieja pozytywnego rozwiązania została utracona i karta rowerowa chyba też. — …piłem. — ile? — trochę. — ile? — no… jedno czy 2. — to jedno czy 2? — 2. — W takim razie dodatkowo jazda po spożyciu, czyli rok w zawieszeniu na dwa lata – zatrzasnął drzwi. Wyszedł dopiero, gdy skończył wypisywać świstki. — więc ile? — mówiłem. 2. — Pytam o kasę. — Aha… - zaskoczony. – Nie mam kasy. — 5 dych? — No. — Ile to będzie piw? — Jakieś 10… — Co najmniej 20. Na ile ci to starczy? — …tak w ogóle, nie piję. Dzisiaj wyjątkowo. — tak? – gliniarz zaśmiał się. — Masz – oddał dokumenty. – A tak prywatnie, dam ci dobrą radę. Jeżeli jedziesz w takim stanie i widzisz radiowóz, to zejdź z roweru i prowadź. — Dzięki – schował dokumenty i wsiadł na rower… …skręcił w uliczkę – ciepła noc, zapach świeżych liści i kwilenie sowy zagłuszone nadjeżdżającym samochodem. Spojrzał przez ramię. Zobaczył radiowóz, który wkrótce zajechał mu drogę. Wysiadł z niego gliniarz. — Ty! Dałem ci dobrą radę, że jeśli zobaczysz radiowóz… — …to zsiądę i będę prowadził. — A co robisz? — Poddaję się. — No… Spuszczaj powietrze. Dalej poprowadzisz. Rowerzysta wykręcił wentylki. — Masz pompkę? – zapytał jeszcze gliniarz. — nie. — to możesz je sobie zostawić – odjechał. |