Wspólny pokój
Rzecz dzieje się w akademiq. W pokoju pod numerem 333, mieszkają od roku cztery osoby. Prawnik i Dziennikarz siedzą przy stole wpatrując się w 3 puste talerze. W pobliżu, na łóżku spoczywa Arti. Zdjął właśnie skarpetki. Przygląda się stopom. Bierze do ręki nożyczki. Prawnik: Co ty kurwa robisz? Arti: Pedikir. Dziennikarz patrzy z obrzydzeniem. Chce coś rzec, lecz otwierają się drzwi i do pokoju wchodzi czwarty lokator – Filozof – niesie naczynie. Filozof: No chłopaki, jest zupa. Dziennikarz: W porządku? Filozof: Tak. Trzeba szybko odnieść garnek. Zupa w pośpiechu trafia do talerzy. Filozof podaje garnek Prawnikowi. Arti kontynuuje pedicure. Filozof (do prawnika): Odnieś. Uważaj. Prawnik wychodzi. Z talerzy na stole unosi się smaczny zapach. Dziennikarz bierze łyżki z szuflady: jedną podaje Filozofowi, drugą wracającemu Prawnikowi. Filozof: I jak? Prawnik: O.K. Nalałem wody i postawiłem na palnik. Filozof: Smacznego. Prawnik zasiada do stołu, tymczasem Arti kończy z prawą stopą, dłubie między palcami. Filozof (do Artiego): Musisz to robić teraz? Artysta: Ćwiczę perfomens. Jutro mam zaliczenie. …i bierze się za drugą stopę. Docinany do końca paznokieć w dużym palcu strzela w kierunku stołu. Siedzący tam gwałtownie odsuwają się od talerzy. Prawnik: Jebany! Mówiłem, nie rób tego. Arti: Sory chłopaki. Nachyla się, wodzi wzrokiem po podłodze. Prawnik: Czułem, jak przeleciał. Gdzie jest? (podnosi głos) W zupie?! Dziennikarz odkłada łyżkę. Wstaje. Kładzie się na łóżku. Dziennikarz: Mamy po obiedzie. Filozof (do Artiego): Zmontowałem żarcie… Rusz tyłek i szukaj, bo pójdziesz załatwić coś nowego. Arti klęka. Szuka paznokcia pod stołem, gładzi dłońmi podłogę; robi to coraz niecierpliwiej. Arti (do siebie pod nosem): Gdzie on jest? Prawnik: Pospiesz się! Arti: Nie pyskuj, tylko pomóż. Prawnik: Ja? Arti: Ty. Znajdziesz, zjesz. Prawnik: Ocipiałeś?! Ja mam szukać twojego parcha?! Filozof podnosi talerz, rozgląda się, wstaje. Prawnik (do Filozofa): Co robisz? Filozof (do Prawnika): Szukam. Przez tego fiuta trzeba będzie wylać. Po chwili Prawnik przyłącza się do poszukiwań. Pochylona trójka, na czworakach maca dłońmi zaśmieconą podłogę wypatrując czegoś na kształt paznokciowego ogryzka. Dziennikarz obserwuje wydarzenia z wysokości łóżka. Prawnik: Jest! Zabierz go świnio (do Artiego). Arti wyrzuca paznokieć przez okno. Prawnik i Filozof ponownie siadają do stołu. Prawnik (do Dziennikarza): Chodź. Znalazłem. Dziennikarz: Na pewno? Prawnik: Tak. Dziennikarz: Spójrz tam. Przy twoim łóżku leży jeszcze jeden. Prawnik rzuca łyżkę. Podrywa się. Prawnik: (do Artiego): Kurwa ja pierdolę! Kurwa! Drzwi otwierają się gwałtownie. Do pokoju wpada niewysoki chłopak, znany w akademiq pod ksywą Cegła. Cegła: Słyszeliście? Ktoś rąbnął zupę prezesce feministce. Wkurzyła się tak, że dostała orgazmu. Ale numer. Nie? Filozof: Cegła, bez jaj… |