Упадла Мъадросьць

otworzyła mi zaskakująco sympatyczna dziewczyna. zgrabna, byłaby ładna, gdyby nie szpeciła jej opadająca powieka. wskazała mi wolny fotel naprzeciwko dwóch gości, była miła, podała mi MENU z listą oferowanych usług i dodała – jest nas dzisiaj 6. poczekaj chwilę, zaraz wrócę z dziewczynami. zerknąłem na kartę „dań”, laminowany karton. na pierwszym miejscu: łaskotanie, 3 dychy, potem drapanie 6 i biczowanie… nie czytałem wszystkiego. krępowali mnie ci dwaj naprzeciw: klienci, czy ochrona? szare płaszcze. jeden z nich powiedział – одпръеж сиъе брудна душо… w tym momencie z zaplecza wyszły dziewczyny, ustawiły się w rządku. spojrzałem przelotnie na wszystkie.
najchętniej bym wyszedł, ale patrzyły na mnie. nie mogłem tego zrobić, zwłaszcza że znalazłem się tu po to, by zrealizować plan. musiałem wytrwać do końca. przeleciałem wzrokiem po ciałach jeszcze raz i wskazałem tę najbrzydszą… demon mlasnął. pozostałe dziewczyny zmyły się szybko jak pojawiły.
blondyna podeszła do regału. wtedy jeden z dwóch przemówił – ние запомний, йэстесь в пжыбытку Еннои званей Пруникос.
— Пжышедлем однаљезьць Бога – odpowiedziałem.
co to za język? – spytała zaskoczona blondyna.
— esperanto… - zaimponowało jej.
— myślałam, turecki. dziwni ci goście… – dodała biorąc zeszyt – …weszli przed tobą i siedzą, jakby nie wiedzieli, po co przyszli. – uniosła ołówek – dla ciebie? – zapytała. — standard – poświęciłem stówę. zrolowała banknot i wetknęła między cycki – chodź.
— Упадла Мъадросьць! – rzucił za mną jeden z dwóch.
— Софя Љадачница – odparłem wchodząc w czerwono oświetlony korytarz.