Lata na bani

— Z prądem…
Wrzuć kilka goździków, szczyptę cynamonu i zalej wrzątkiem. Wyciśnij cytryny, dodaj plasterek limonki i można skórki pomarańczy… No i oczywiście pięćdziesiątka krupniku. Gotowe. Barman Gandhi stawia kubek przed gościem.
— W piątek będzie dj Cipalusi. Przyjdziesz? – pyta.
— Cipa Lusi. Czemu nie… - klient siorbnął.
— Jest lista. Muszę cię wpisać – Gandhi przeciera okrągłe okulary w drucianej oprawce. Bierze ołówek. — Okej. – Pochyla się nad kartką.
— Jak?
— Dragovać.
— Jak to się pisze? – podnosi głowę.
— DRAGOVAĆ. Przez fau.
Gandhi patrzy z niedowierzaniem, przejeżdża dłonią po wygolonej głowie. Na twarzy pojawia się błądzący uśmieszek.
— Poważnie?
— A ty naprawdę jesteś GANDHI?
— Tak… Przez fau – pochyla się znowu nad kartką. – Jesteś na liście.
To był ostatni krupnik tego wieczoru. Wyszedł. Na drzwiach wisiała ODEZWA*: ZACZĘŁA SIĘ WOJNA. INTELIGENTNE POCISKI PRZECZESUJĄ ULICE W POSZUKIWANIU ŻYWYCH TARCZ, A ŻOŁNIERZE SAMOBÓJCY MIESZAJĄ Z PRZECHODNIAMI SWÓJ MATERIAŁ GENETYCZNY… maSS MEDIA DORZUCAJĄ OGNIA DO PIEKŁA. NIE POZWÓLMY NATO NA TO…
Wzruszył ramionami i poszedł. W pobliżu skrzyżowania stała reklama, a na niej bilbord z hasłem: JESTEŚ NIEPOWTARZALNY. Przystanął i westchnął.
— Nie-po-co? Co to znaczy niepowtarzalny? Próbuję codziennie, a wychodzi tyle, że jestem co najmniej 3 lata na bani…
Ruszył. Dotarł do domu. Położył się. Spał. Rano wstał. Wypił kawę, łyknął jogurt, a potem załatwiał sprawy, spacerował. Spotkał kilka osób podobnie zajętych i raz wszedł do sklepu, jak każdy. Kupił sprej; ponad miastem cały czas unosił się BALON. Nawet go nie zauważył. Jego zachowanie nie wskazywało na żadną odmienność, prócz wieczornego spożycia w knajpie, podczas którego milczał, chociaż zazwyczaj wiele miał do powiedzenia.
Zrobiło się późno. Wyszedł. Na drzwiach ZDARTA ODEZWA*. Wzruszył ramionami. — Курва, ktoś tym chyba steruje. Ciągle się garbię i pali mnie w przełyku. Trzeba się wreszcie wyspać, i pamiętaj: nie paliłem dzisiaj żadnych papierosów. Ci Palusi… Ale nazwa. To już jutro?
Zataczając się niby dla żartu podszedł do bilbordu. Reklama wisiała. Z kieszeni wyciągnął sprej…
Następnego dnia statystyczny dres zobaczył: JESTEŚ NIEPOWTARZALNY? V.I.PIERDALAJ… Zdziwił się. – Przez fau? Nie rozumiem – i splunął przez ramię, jakby odczyniając urok… Ale jaja, wieczorem to właśnie on stał na bramce ciPALUsi.
— Impreza zamknięta – powiedział drętwo do podchodzącego gościa.
— Jestem na liście.
— Nazwisko?
— Dragovać.
— Jak to się pisze?


* ostatnie A w słowie ODEZWA powinno być w kółku [anarchia]
* jak wyżej