[ back ] [ up ] [ next ]

ale dzisiaj курва zimno. włożyłem wszystkie ciuchy, jakimi dysponuję i maszeruję pełną parą, by się rozgrzać, a ciągle mną telepią drgawki...
+
ten gość idący przede mną kilka kilometrów dalej zadziwi mnie euforią... w rowie przy drodze będzie leżeć stara opona, taka ogromna, ciągnikowa... i on, ten gość, mimo paskudnych warunków atmosferycznych, jeżeli w ogóle do czegoś zachęcających, to raczej do szybkiego szukania schronienia a nie do zabawy! on, ten gość, skoczy na tę leżącą w rowie oponę i dalej będzie skakać po niej, dokazywać i cieszyć się z tego jak dziecko... aż się zawstydziłem na ten widok, przemknąłem obok z myślą: chłopie, jak ja ci zazdroszczę tego nadmiaru energii...
później, wieczorem zdarzyło nam się spotkać w tym samym schronisku, gdzie dotarłem przemoczony, bo w końcu się rozpadało.
susząc się w kuchni przeglądałem w aparacie zdjęcia. on robił sobie kolację: jajecznicę z wurstem, czy coś w tym rodzaju :> był Niemcem, chociaż to akurat nie ma znaczenia. kiedy trafiłem na powyższe zdjęcie, pokazałem mu je i przypomniałem jak się bawił :> i wtedy on powiedział mi, że zdecydował rzucić pracę... że jest stolarzem zatrudnionym w fabryce przy taśmowej produkcji mebli, i że właśnie kończy mu się urlop, i jutro powinien wracać, ale tego nie zrobi... postanowił zmienić coś w życiu. jeszcze nie wie co, nieważne. na razie jest dokąd iść.