Maciek M. Twarze przy barze Nad barem blado połyskuje brudne szkło Za barem barman poleruje armaturę Na bramce żołnierz spi ruchanie mu się śni Kretyn przy barze adoruje głupią rurę Barman ma minę jakby łykał żurawinę Szefowie bowiem płacą piątkę za godzinę On chciałby gwiazdą być zamiast za barem tkwić Swoje marzenia ma inaczej pragnie żyć Siedzą przy barze smutne i te same twarze Żeby coś przeżyć trzeba zażyć by ekstazę Papieros pyk pyk pyk mętnego piwa łyk Nikt jej nie prosi chociaż ma do tanga dryg Tak płynie czas w oczekiwaniu na ofiarę Kogoś kto szluga da postawi piwa dwa Gdy się pojawia leszcz spada niczym kleszcz W tym samym miejscu czeka następnego dnia Tu prawie każdy mniej lub bardziej jest artystą Z tego powodu chleje wódę aż do dna Gdy się zaleje w bryzg żołnierz go wali w pysk I tak tu wróci no bo dokąd uciec ma Prawie każdemu tutaj w życiu coś nie wyszło Bo gdyby wyszło czyby ciągle tkwili tu Wypiją wódki dwie i pocieszają się Że jeszcze gorzej żyje ten i ów Czasami z nudów obgadują się nawzajem Gdy kto wychodzi tyłek mu obrobić czas Niewiele trzeba im krakowski mają spleen I każdy z każdym leciał się choć jeden raz Gdy ktoś umiera jest okazja do wypicia „Jeszcze żyjemy chociaż martwe życie to” Gdy pogrzeb kończy się zajmują miejsca swe Twarze przy barze w kolejce na dno. |