wrócił

gdy byłem w Polsce, o czym dowiedziałem się ostatnio z radia odsłuchując w necie zaległe wiadomości, MSC Melody, niewielki, wycieczkowy kruzer wracający z rejsu po morzach południowej Afryki został zaatakowany przez piratów, sześćset mil morskich od wybrzeży Somalii, na akwenie uznawanym do tej pory za bezpieczny.
piraci podpłynęli na pontonach w nocy i korzystając z ciemności próbowali wdrapać się na statek, lecz zostali zauważeni. zaalarmowano kapitana, który natychmiast zarządził nawigację ucieczkową /szybkie zwroty statku i wzbudzana napędem duża fala utrudnia zbliżenie się do burty i umocowanie drabinki/. następnie otworzył sejf i wydał broń ochraniającym jednostkę ex-agentom Mossadu (sic!), a załodze nakazał oczyścić pokład z pałętających się pasażerów – niektórzy podobno próbowali robić zdjęcia /ja też, gdybym się tam znalazł !:>/ mimo że wygaszone zostały wszystkie światła.
kto pierwszy otworzył ogień? prawdopodobnie Izraelczycy, i w chaotycznej strzelaninie jaka rozpętała się wokół zaciemnionego, wywijającego na falach piruety kruzera, piraci zostali odparci. mam nadzieję, że nikt wśród nich nie zginął, bo na MSC Melody szczęśliwie nikt nawet nie został ranny.
kiedy poobijany pociskami statek wpływał do Genui grzmiały nad portem fajerwerki, a w mieście ogłoszono święto i…

zdjęcie

na zdjęciu MSC Melody /częściowo/, za nim w tle fragment o wiele większego Crown Princess, zaś na pierwszym planie /w całości :>/ wypływający z portu rybacy.

_

zdjęcie
via Lomellini

_

zdjęcie
wieża Giotto kościoła san Donato. Giotto można zapisać skrótem G8 /wymowa identyczna/.

pokazy lotnicze

nad portem, chyba z okazji święta Republiki /jeżeli tak, to z trzydniowym opóźnieniem :>/.

to były ćwiczenia. odrzutowce w kluczu, jak myśliwce w bojowym szyku nadleciały spod słońca, nad port.
czytałem właśnie książkę na barkach. zaskoczony hałasem uniosłem głowę i z mieszanym uczuciem pomyślałem: F16. „wreszcie. zaczęła się wojna”. może zbombardują sopraelevatę
+
ćwiczenia w efekcie były ciekawsze od dzisiejszego oficjalnego pokazu, bo niespodziewane i tłum gapiów nie zdążył zgęstnieć. i chociaż dzisiaj, by go uniknąć /tłumu/ zająłem nietypowe i zdawało mi się lepsze miejsce – na dachu piętrowego parkingu, obejrzałem pokaz z jeszcze głębiej zmieszanym uczuciem: no bo po co tyle hałasu? nadymili, mewy przepłoszyli i odlecieli. a niezbombardowana sopraelevata nadal straszy…
wielkie nacjonalno-patriotyczne wydarzenie /trójkolorowy dym/ zakończyło się tak czy siak. samoloty po prostu w pewnym momencie zniknęły za horyzontem. ludzie postali jeszcze chwilę wpatrzeni w podniebną pustkę i z wolna zaczęli się rozchodzić.
i wtedy ponad głowami rozległ się ponownie huk silników, i wszyscy znowu przystanęli, i spojrzeli w niebo, a to był zwykły pasażerski Ryanair. zabawne.

dzikie zboże / orzo selvatico

podczas wojny, w latach embarga, największy genueński plac /Zwycięstwa/ i inne mniejsze skwery obsiane były zbożem. najprawdopodobniej propagandowo w ramach polityki autarkii Mussoliniego, bo raczej nie z powodu braku żyznej ziemi, chociaż w górzystych okolicach Genui, kto wie…
„faszystowskie” :> wysiane na plon zboże zdziczało i tak zostało, że wszędzie w mieście go pełno.

minuta szesnaście: z _ ptaka

Get the Flash Player to see the wordTube Media Player.
zdjęcie

ulica

Get the Flash Player to see the wordTube Media Player.
zdjęcie