CIESZYN

śmiać mi się chce, kiedy widzę tę tablicę na co starszych i cenniejszych budynkach cieszyńskich… kiepska uzurpacja. przecież po rok 1918 nie było tu Polski wcale, no ale byli Polacy, czyi rodacy? twoi, wasi? pani Jasi, sprzedającej bilety po cztery złote na gotycką wieżę, z której roztacza się widok na miasto i okolicę, jak okiem sięgnąć całe dawne, obecnie przecięte granicą Księstwo Cieszyńskie. jego ostatnim piastowskim władcą była Elżbieta Lukrecja… Lukrecja, lukrecja, ach, poczuć tę słodycz w ustach.
podczas wojny trzydziestoletniej na zamku cieszyńskim stacjonował szwedzki garnizon pod komendą kapitana Svedenborga. żołnierze z północy nim przelali ostatecznie krew za wiarę, za ówczesne europejskie waśnie religijne, zdążyli zaszczepić nią wystarczającą ilość tutejszych mieszczanek ;> stąd właśnie, na Śląsku Cieszyńskim tyle ślicznych i przystojnych blond mieszanek.

kościół św. Mikołaja, romańska rotunda z XI wieku, jedna z najstarszych budowli w Polsce. jej wizerunek ozdabia rewers dwudziestki z Chrobrym…
niewiele z niej w tym roku 06-tym korzystałem.
styczeń, maj i czerwiec spędziłem w Bergen w Norwegii.
luty, marzec i kwiecień – na bocznicy :>
lipiec, sierpień, wrzesień byłem w ruchu: samolotem, statkiem, pociągiem, autobusem, na rowerze, piechotą i stopem. w Europie.
listopad w Genui w robocie i w Berlinie towarzysko :> i w Dreźnie.
dopiero z końcem grudnia wróciłem do kleparskiej stróżówki, a z niej miałem już blisko do Cieszyna. do domu? czy w takim roku mogę tym mianem nazwać cokolwiek?

tam jest

wychowałem się na skraju kultur. w Bramie Morawskiej wietrznie otwartej na południowy-zachód, na Śródziemnomorze, Renesans i zakręcony bisurmański miecz. z babki Czeszki, dziadka Niemca, z wyznania protestant, z żydowskim piętnem w nazwisku.
poza językiem, jakim władam, i przyjaciółmi których odwiedzam, nie czuję głębszych związków z Polską, z tą współczesną, monolitycznie katolicką. to nic. bo tam jest lepiej… w kulturze, w historii tego kraju, jedyne bliskie, symptomatycznie pokrewne duszy towarzystwo znalazłem wśród Braci Polskich, szesnastowiecznych filozofów-heretyków [Szymona Budnego biorę sobie za przodka], lecz ich już nie ma, oni z Polski zostali WYGNANI. dobrze. bo tam jest lepiej… tam. gdzie? po drugiej stronie przejścia, za bramą klaszczących obłoków?
zachwiana tożsamość osobnika wychowanego „w przejściu” jest znamienna :> w bramie czy pod mostem, znaczy nigdy stąd. bo MY nie z tego świata jesteśmy. NIE JESTEŚMY…

Popiołek

b. ciekawa książka o Cieszynie i okolicach. historia od powstania miasta :> aż po rok 1916, kiedy została opublikowana /a pewnie wcześniej, bo nie ma w niej wzmianki o wybuchu I wojny/. autor koncentruje się raczej na sprawach gospodarczych, lecz to u poważnego historyka :> implikuje szersze podejście do tematu – gospodarkę warunkowały przecież kwestie narodowościowe, religijne, obyczajowe… na przykład udokumentowane opisy najazdów na gospody, jakie przeprowadzali właściciele browarów walczących o wyłączność na sprzedaż alkoholu… jest dużo ciekawostek, a najciekawsza, że książka kończy się współczesnym /na owe czasy/ opisem Cieszyna: tuż sprzed ustanowienia granicy dzielącej miasto przez następne 80 lat – cudzoziemiec swobodnie przechodzi most na Olzie…
kiedy poznałem tę książkę, nie sądziłem że doczekam takiej chwili :> że dworzec główny, kolejowy, znowu będzie w mieście! można wsiąść do pociągu…
niżej, wspomniany fragment z Popiołka. nieźle napisany, tak jak cała książka :>

…cudzoziemiec, zwiedzający miasto, idzie tedy wzdłuż linii tramwajowej przez szeroką ulicę Saskiej kępy ku żelaznemu mostowi na Olzie. Po prawej stronie przed mostem widzi wielką drukarnię Prochaski i skwery nadrzeczne, przeznaczone na zabawy dla dzieci szkół ludowych, po lewej zostawia za sobą aleję Albrechta i przy niej kościół Jezuitów. Przeszedłszy most, znajdzie się przed zamkiem arcyksiążęcym, gdzie się mieszczą biura zarządu dóbr kameralnych, za niemi widna z daleka wieża piastowska, kryjąca się w głębi parku, i kaplica zamkowa. Prosto przed sobą ma po drugiej stronie Bobrówki przedmieście Winograd z kościołem św. Jerzego, starym cmentarzem katolickim i dwoma cmentarzami żydowskimi. Na lewo przedmieście frysztackie, rozciągające się u stóp góry zamkowej w sąsiedztwie browaru arcyksiążęcego, lecz już na prawym brzegu Bobrówki. Tam wznosi się zakład poprawczy dla dzieci, postawiony kosztem kraju (1912). Począwszy od zamku teren wznosi się znacznie w górę. Ulicą Głęboką, która jest w stanie ciągłego rozszerzania, szczególnie po zbudowaniu toru tramwajowego, dostaje się na rynek (plac Demla). Po prawej stronie ma ratusz, za nim kościół parafialny, probostwo, poniżej studnię bracką, obok probostwa plac kościelny z pomnikiem Józefa II, i seminarium niemieckie. Po lewej zbiornik wody wodociągowej i w głębi Dom narodowy, w którym się mieszczą prawie wszystkie towarzystwa polskie, przede wszystkiem Macierz, Towarzystwo oszczędności i zaliczek i Czytelnia ludowa. Między nim a budynkiem pocztowym prowadzi ulica do kościoła św. Trójcy i Braci Miłosierdzia, szkoły realnej, a dalej ku drugiemu dworcowi kolei północnej przy Bobrówce, za którym widać wielki szpital Elżbietanek i cmentarz katolicki. Zboczenie na prawo od linii tramwajowej prowadzi ku ulicy Elżbiety, przy której wznosi się okazały gmach gimnazjum niemieckiego imienia arcyks. Albrechta, szkoła wydziałowa niemiecka męska i żeńska, a nieco w bok na prawo polska szkoła ludowa i wydziałowa. Stamtąd wychodzi drugie połączenie miasta z dworcem kolejowym, za pomocą niedawno zbudowanej drogi i mostu, ponieważ dawne jedyne połączenie przez ulicę Głęboką i Saską kępę, nie mogło pomieścić zwiększonego ruchu ludności. Od końcowej stacyi linii tramwajowej widnieje zdala na lewo gmach seminarium polskiego na Borku, do którego prowadzi droga, zwana niegdyś polską (obecnie bielską); nad nią złożony z szeregu budynków szpital powszechny. Na prawo przechodzi się przez plac kościelny ewangelicki z kościołem, alumneum ewangelickiem i budynkami należącymi do zboru; dalej wychodzi na ulicę Elżbiety, przy której jest budynek gimnazjum polskiego. Tam dostajemy się na najwyższy punkt miasta, na którym wzniosło miasto cały kompleks budynków, służących do pomieszczenia wojska. Stamtąd można obserwować miasto wznoszące się u stóp wzgórza; mając przed oczyma panoramę jego można powtórzyć za poetą:


„stary Cieszyn z wieżą Piasta
Siadł nad Olzą i snać śni
O minionych chwale dni.”
(Jan Kubisz)


Franciszek Popiołek, Dzieje Cieszyna z ilustracyami, Wydawnictwo Pol. Towarz. Pedagogicznego, Cieszyn 1916 /reprint: Macierz Ziemi Cieszyńskiej/.