clandestino


jak sobie to przypominam, cieszę się że żyję. taka marokańska, bandycka gówniarzeria spod baru „po wpływem” bywa niepoczytalna. religia zakazuje im pić, ale jak się znajdą w Europie piją, bo sąsiedzi nie doniosą rodzinie i ojciec nie zbije.
alkohol wywołuje agresję, a krewkim muzułmanom nieraz odbija szajba. nie czują promili, nie mają nawyków obronnych, nie są obyci, nie wiedzą jak się zachować, nie znają tego, co każdy polski pijak wysysa z mlekiem matki. w noc sylwestrową taki właśnie nawalony gnojek, nie wiadomo dlaczego, pewnie poszło o jakąś bzdurę, zrobił tulipana z butelki becksa i wbił w gardło przypadkowemu kolesiowi.
od tamtej zaczepki, kiedy tak bezmyślnie się wygadałem, unikałem owego baru, bo już mnie tam znali. obcokrajowcowi, który nie jest turystą można wpierdolić zasadniczo bez konsekwencji, bo zbiry nie interesują się problemami imigrantów. „czarnego robotnika” lumpenproletariusza nikt nie będzie bronił. takie panują zasady wśród clandestino, zwłaszcza tych na bakier: sutenerów i dilerów. oni nauczyli się żyć w «szarej» strefie. są niejako wyjęci spod prawa, korzystają z tego, owszem są pozbawieni świadczeń społecznych, lecz wymykają się sankcjom. ich można co najwyżej deportować. obywatelowi rozbój na ulicy grozi odsiadką, a «nielegalnego» się deportuje. może wrócić.
nie piszę tego nieprzychylnie. ja mentalnie też jestem clandestino. korzystałem z przywilejów póki Polska nie była w Unii: płynąłem promem na koszt królowej z Anglii do Holandii. a zanim do tego doszło mieszkałem tydzień w wygodnej ciupie, dawano mi jeść, pić i puszczano propagandowe filmy zza pleksiglasu, bym w przypływie szału nie rozwalił telewizora. a potem była deportacja w obstawie dwóch mundurowych dżentelmenów.
odstawili mnie elegancko na posterunek policji w haskim porcie. niestety wyluzowani Holendrzy, zamiast mnie przejąć i się mną zająć, oddali mi paszport i kazali odejść w noc. musiałem spać w krzakach :> clandestino.
niestety, skończyło nam się ulgowe traktowanie. teraz można oberwać, nie fundują nam już powrotów :> nie da się też jeździć w Italii na gapę. złapie cię kanar na łodzi w Wenecji, i już nie pomoże papa Karol, umarł. nie ma odpustu.

powrót

reaguj/react