el dorado

część druga

„Halucynogeny w szamanizmie” to było wydarzenie kultowe. z dzisiejszej perspektywy nie mogę inaczej, jak tak właśnie je ocenić :) zajęcia odbywały się wieczorem w małej, wypełnionej po brzegi salce Collegium Broscianum. prowadził je wtedy jeszcze magister a teraz już pewnie habilitowany doktor Tms Skr. oprócz studentów na zajęciach pojawiały się osoby znane mi z miasta z Jemioły /nieistniejący, też kultowy :) krakowski lokal/ i zrozumiałem, że towarzystwo eksploratorów odmiennych stanów świadomości jest znacznie szersze niż sądziłem. zajęcia były profesjonalne, na każde następne spotkanie zapodawany był tekst, czasem książka z etnografii, antropologii, psychologii, psychiatrii, neurofizjologii… chodziło o jak najszersze potraktowanie zjawiska psychodelików, które bez wątpienia towarzyszą nam od zarania.
 ciekawe tematy, czasem niełatwe wymagające sporej wiedzy, otwarta forma zajęć umożliwiała dyskusję. było wspólne szukanie odpowiedzi… a po niektórych uczestnikach widać było praktykę :) magister Skr chyba to zakładał… wieczór poświęcony łysiczce rozpoczął prośbą o wyjęcie karteczek.
 — napiszcie, z czym wam się kojarzą grzybki, forma dowolna, można rysować – powiedział.
 lekka konsternacja, bo grzybki kojarzą się oczywiście… taka karta to swego rodzaju deklaracja :) jak pamiętam grzyby były falliczne. ale również kobiece sutki. pojawiły się też smerfy… grzybki nazywane są również „czapką wolności”, od kapelusza zbliżonego kształtem do czapki frygijskiej, którą noszą właśnie smerfy… a mi skromnie, grzybki kojarzą się z… el dorado :)

El Dorado to amerykańska mityczna dolina złota, o jakiej usłyszeli Europejczycy na Nowym Lądzie i w gorączce ruszyli na jej poszukiwania. powstało na ten temat kilka filmów przygodowych :) lecz historycznie rzecz ujmując El Dorado nigdy nie zostało odkryte. pozostało legendą… co ma wspólnego z łysiczką?
 z grzybkami zaznajomiła nas amerykańska kontrkultura, to tam magic mushrooms zostały odkryte „na nowo”. psilocybe mexicana, odpowiednik naszej łysiczki jest świętym grzybem znanym wśród Indian od zawsze. u nas, na kontynencie Euroazjatyckim w podobnych, religijnych celach, spożywany był muchomor czerwony, co potwierdzają źródła etnograficzne, w których o łysiczce próżno szukać słowa. łysiczka w naszej tradycji nie istniała, stąd prawdopodobnie Witkacy ani jemu podobni, jej nie spróbowali…
 pewnego dnia, było to przed pamiętnym seminarium, wybrałem się w góry na łowy. chodziłem po łąkach wypatrując w trawie łysiczek. słabiutko, zdarzały się pojedyncze sztuki – może gdzie indziej będzie lepiej – upatrzyłem kolejną szansę na przeciwnym zboczu doliny… był piękny jesienny dzień.
 ruszam natchniony świeżym powietrzem i patrzę przed się, aż tu spoglądam pod nogi i widzę, że depczę miejsce, o którym wspomniał szaman – pod stopami roiło się od smerfów w złotych czapeczkach! wysuszona łysiczka w słońcu błyszczy. stojąc oniemiały z wrażenia, zrozumiałem dlaczego El Dorado nie zostało odkryte, ponieważ źle zinterpretowano legendę! nie chodziło w niej o realne złoto. chodziło o łysiczkę, o dolinę pełną wysuszonych w słońcu grzybków!

kiedy znajdziesz się w takim miejscu, można zapomnieć o reszcie świata… zbieram. po chwili mam pełny beret, więc zdejmuję bluzę, wiążę rękawy i dalej zbieram… i tak się na tym zbieraniu skupiam, że tracę kontrolę nad tym co dzieje się wkoło… znienacka słyszę nad sobą głos.
 — a co to zbiyrosz?
 to pasterz, który w oddali pilnował stada krów. zauważyłem go wcześniej, ale był daleko i o nim zapomniałem. tymczasem on podszedł i teraz co? zaskoczony pytaniem zająknąłem się, przecież nie powiem mu, że właśnie odkryłem El Dorado !:)
 — robi się z nich złotą farbkę do porcelany – mówię.
 — no co ty?? – pasterz przełknął – całe życie człowiek po nich depce, a nie wie…
 zabawnie się skończyło, bo pasterz wrócił do krów a po chwili zawołał, że tam jest jeszcze więcej !:) ((ciekawe jak na grzybki reaguje krowa? jeżeli się pasie, a w trawie jest ich takie mrowie? może przyjąć całkiem sporą dawkę, a świeże grzybki są mocniejsze.))

tyle na dzisiaj. muszę się przejść. siedzę przy kompie cały dzień. pójdę do Psa, bo dokąd w taki ziąb.

idę ostrożnie, by się nie pośliznąć. myślę o tym, co napisałem, czy czegoś nie poprawić? i jak zakończyć temat, bo zostało mi kilka wątków. na ile ważnych?

świetnie się składa. przy barze siedzi doktor Skr. pogadam z nim i skonsultuję…
 — hej, mogę? – pytam.
 — siadaj – doktor skinął w stronę wolnego krzesła – co nowego?
 — chciałem cię zapytać…
 — tak? – uniósł brwi ponad okulary.
 — pamiętasz „Halucynogeny w szamamizmie”? …omawialiśmy wtedy tekst Łurii, tego ruskiego neuropsychologa…
 — tak?
 — on tam zaproponował ciekawą hipotezę na wyjaśnienie działania psylocybiny… jak to się dzieje, że pod jej wpływem otwierają nam się „drzwi percepcji”… chodziło o neurotransmitery… możesz mi przypomnieć, bo pracuję właśnie nad tekstem o łysiczce.
 — piszesz o łysiczce? po co? chcesz podpompować ego?

ciąg dalszy nastąpi / powrót


cudy/grzyby
Synteza - zespół Apteka

Get the Flash Player to see the wordTube Media Player.