12.1 Racjonalność rynku: od wymiany symbolicznej do wartości wymiany

    Mit rynku z „Mitów naszych czasów” Umberto Galimbertiego

mity   Rynek, w swojej nowoczesnej wersji, określa istotną i decydującą zmianę, jaka dała ludziom możliwość regulowania wzajemnych stosunków już nie w kategoriach przemocy i poddaństwa, lecz racjonalności. Stało się to dzięki zmianie podejścia do ludzi, widzianych już nie jako osoby, ale jako czyste i proste podmioty własności. Ów proces postępującej de-personalizacji stosunków społecznych został skompensowany w ramach zysku i straty przez znaczący wzrost wolności jednostki.
   Zanim pojawił się rynek, który uregulował relacje między ludźmi na zasadzie wartości wymiany, co stało się możliwe dzięki owemu obiektywnemu i bezosobowemu elementowi jakim jest pieniądz, ludzie regulowali wzajemne stosunki na zasadzie, jaką antropolodzy nazywają wymianą symboliczną, i jaka wyrażała się w rabunku i w obdarowywaniu, gdzie zysk leżał zawsze po jednej stronie, a strata po przeciwnej.
   Wymiana symboliczna regulowana była siłą: poprzez moc hojności tego, kto w udzielanych darach celebrował swoją władzę oraz poddaństwo obdarowywanego, lub przez zdolność obrony kogoś, kto potrafił ochronić własne dobra powstrzymując grabieżców. W rabunku i w obdarowywaniu, jakie stanowią najbardziej prymitywne formy zmiany własności, w grę wchodzą nie tyle przedmioty, ile konfrontujące się podmiotowości, ich uczucia, ich pasje, ich wola.1
   Wraz z wprowadzeniem pieniądza, podmiotowość traci na znaczeniu, a w wymianie główną rolę zaczynają odgrywać przedmioty oraz ich przeliczalna wartość. Towarzyszy temu coraz większe odpersonalizowanie i uprzedmiotowienie życia, nie tylko dlatego że tak zwana jego zawartość traci jakość subiektywnych przeżyć psychicznych, lecz również dlatego, że w zobiektywizowanej formie jaką przyjmuje i w relacji wymiany jakiej podlega, nabiera cech ponad-osobowych /trans-indywidualnych/ stając się częścią świata, którą można nabyć bez walki i wzajemnych napaści.
   Posiadanie oraz osobista chęć posiadania przekładając się w wymianie na działania obiektywne wykraczające poza interakcje podmiotów, tracą tym samym bezpośredni związek z ich pobudkami i ewentualnymi nadużyciami, ponieważ kto odbiera równocześnie daje wedle modelu reddere rationem, w którym jak wspomina Heidegger2 leży zasada owego ratio czyli „rozumu”, jaki natychmiastowo ucisza subiektywne pragnienie zmuszając do obiektywnego wartościowania, a więc do pewnej refleksji i w końcu do wzajemnego rozpoznania /uznania/.
   Oczywiście owo rozpoznanie nie dotyczy jednostek w sensie osób, lecz podmiotów własności, stąd istota relacji nie leży więcej między ludźmi, lecz między rzeczami jakich ludzie są zwykłymi reprezentantami. W ten sposób rynek staje się autonomiczny względem społeczeństwa, odzwierciedla bowiem czystą wartość handlową rzeczy a nie relacje międzyludzkie, a ponadto gdyż wyraża wyższą formę racjonalności odbierającej dobrom ich znaczenie symboliczne, bo wskaźnikiem ich wartości nie jest już atrybut przynależności, lecz czysta i prosta wymienialność.
   Przełom, w wyniku którego rynek staje się autonomiczny względem wymiaru społecznego przyjmując formę wyższej racjonalności, został wskazany przez Marksa jako rewolucjonizująca cecha mieszczaństwa, klasy, która przekształca całe bogactwo, w bogactwo ruchome, przekuwając stosunki międzyludzkie w stosunki między rzeczami:

Mieszczaństwo miało w historii funkcję w sumie rewolucyjną. Tam gdzie doszło do władzy, zniszczyło wszystkie zasady życia feudalnego, patriarchalnego, idyllicznego. Wytępiło bezlitośnie różnorodne związki jakie w społeczeństwie feudalnym zbliżały człowieka do jego naturalnych zwierzchników, i nie pozostawiła miedzy ludźmi innego łącznika niż goły interes, bezwzględne „płacenie w gotówce”. Mieszczaństwo utopiło w lodowatej wodzie egoistycznej kalkulacji święte wzburzenia religijnych egzaltacji, rycerskiego entuzjazmu, czy filisterskiej sentymentalności; zrobiło z godności ludzkiej prostą wartość wymienną; a w miejscu niepoliczalnych wolności z trudem nabytych i wypracowanych, postawiło jedyną wolność do handlu bez skrupułów. Jednym słowem, na miejscu wyzysku maskowanego religijnymi i politycznymi iluzjami, postawiło otwarty, bezwstydny wyzysk. Mieszczaństwo odarło z aureoli wszystkie zawody, jakie aż do tego czasu były uznawane za godne podziwu i respektu. Przekształciło lekarza, prawnika, księdza, poetę, naukowca w opłacanych zarobkiewiczów. Mieszczaństwo zerwało ponadto zasłonę subtelnego uczucia jakie otaczało stosunki rodzinne i zredukowało je do prostego stosunku pieniądza.3

   Pomijając polemiczną nutę, Marks uchwycił z wyjątkową przejrzystością zmianę, jaką zaistnienie rynku wprowadziło w relacje między ludźmi, najpierw regulowane przez ich podmiotowość, a następnie przez obiektywność. Ta ostatnia, jak trafnie zauważa Georg Simmel,4 osiągnięta została na samym początku, kiedy władza wolnego człowieka narzucającego innym zobowiązania, przestała angażować całą osobowość kogoś kto zmuszany był do ich wypełniania (jak działo się wcześniej w przypadku niewolników czy chłopów pańszczyźnianych w całości przynależących do pana, który mógł domagać się od nich nieograniczonej służby), lecz angażuje tylko produkt jego pracy, to jest przykładowo ustaloną z góry konkretną lub procentową część płodów ziemi: ziarna lub pogłowia.
   W drugim przypadku, kontynuuje Simmel,5 ktoś kto jest wiązany przez powinność cieszy się większą wolnością osobistą od niewolnika czy chłopa pańszczyźnianego ponieważ, jeśli pan odbierze ustaloną daninę, staje się obojętny na rodzaj działalności ekonomicznej rolnika, dlatego przestaje go pilnować, rezygnuje z systemu przymusu i owego zniewolenia, pod dyktando którego przebiegało wcześniej życie chłopa pańszczyźnianego. Na tym etapie widoczna jest wstępna separacja /oddzielenie/ osoby jako takiej od relacji powinności, z towarzyszącym jej poszerzeniem przestrzeni wolności, ponieważ stosunek zależności nie jest więcej osobowy i podmiotowy, lecz materialny i przedmiotowy.
   Kolejny etap polega na tym, że ktoś zobowiązany powinnością winien jest komuś posiadającemu do niej prawo nie wynik swojej pracy, lecz po prostu jakiś produkt sam w sobie, bez określania w jaki sposób produkt ten został otrzymany, a w szczególności czy ktoś kto spełnia ową powinność realizuje ją własną pracą. Jeżeli zaś danina nie jest więcej płacona w naturze, lecz w pieniądzach, działalność kogoś wiązanego powinnością nie jest więcej ograniczana określonym zawodem, ale może poruszać się we wszystkich sektorach produktywnych zdolnych zagwarantować ową, sankcjonowaną przez powinność, wypłacaną w pieniądzach daninę.
   Pieniądz, dzięki swej obiektywności i bezosobowości, jest pierwszym narzędziem uwolnienia od związków powinności ponieważ, wraz z jego wprowadzeniem, stosunek zależności nie dotyczy więcej osoby kogoś wiązanego powinnością ani rezultatu jego pracy, ani też produktu samego w sobie, lecz tylko owej wartości produktywnej jaką posiada osoba wolna w działaniu, z jedynym ograniczeniem polegającym na trzymaniu się ustaleń określających jej miejsce w wymianie. Wymiana poprzez pieniądz reprezentuje, jak podkreśla Simmel, największy „funkcjonalny skok /postęp/ cywilizacyjny”,6 gdyż pokazuje, że zaspokojenie określonej potrzeby nie jest koniecznie związane z napaścią lub grabieżą.
   Na tejże drodze obiektywizacji stosunków, rynek uwolnił ludzi od osobistego poddaństwa, nawet jeśli zrobił to kosztem ich de-personalizacji. W relacjach ludzkich staliśmy się de facto bardziej wolni, lecz również bardziej bezosobowi, bo wchodzimy w związki z nam podobnymi nie jako osoby, ale jako posiadacze własności.
   Tak oto staje się jasne, że wraz z postępującym wzrostem autonomii ekonomii względem wartości symbolicznych regulujących niegdyś stosunki społeczne, na miejscu międzyludzkich relacji niezależności pojawiają się relacje konkurencji kreowane przez wymianę towarów, a hierarchię społeczną wyrażaną przez wartości jakościowe zastępuje stratyfikacja socjalna mierzona w ilościowych kategoriach dostępnego bogactwa, zaś wszechświat symboli, jakim każde indywiduum było otoczone od narodzin do śmierci, zagłusza ów proces kodyfikacji, jaki sprowadza wszystko do systemu monetarnego lepiej odpowiadającego wymaganiom kalkulacji cechującej racjonalność rynku. W ten sposób rynek nie tylko staje się niezależnym od społeczeństwa, lecz odciska na nim swoją formę, tę przynależną myśleniu merkantylnemu, dla którego jednostka posiada wartość /i otrzymuje ewentualnie obywatelstwo/, tylko jako skalkulowany czynnik rozwoju.

następny rozdział

1) Na temat wymiany symbolicznej i jej różnic względem wartości wymiany, patrz: M. Mauss, Essai sur le don (1923-1924); tłum polskie: Szkic o darze, w: Socjologia i antropologia, a także: G. Bataille, La notione de dépense (1933); oraz J. Baudrillard, L’échange symbolique et la mort (1976); tłum. polskie: Wymiana symboliczna i śmierć; oraz U. Galimberti, Il corpo (1983), Feltrinelli, Milano 2002, rozdziały 37-39.
2) M. Heidegger, Der Satz vom Grund (1957); o znaczeniu rozumu (ratio) jako „rachunku” Heidegger pisał już w Was heisst Denken? (1954)
3) K. Marx, F. Engels, Manifest der kommunistischen Partei (1848); tłum. polskie: Manifest Partii Komunistycznej.
4) G. Simmel, Philosophie des Geldes (1900); tłum. polskie: Filozofia pieniądza, rozdział V: „Pieniężny ekwiwalent wartości osobistych”.
5) G. Simmel, Philosophie des Geldes (1900); tłum. polskie: Filozofia pieniądza, rozdział IV: „Wolność osobista”.
6) G. Simmel, Philosophie des Geldes (1900); tłum. polskie: Filozofia pieniądza.
  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react