pochmurna północ

…panują białe noce. coraz później zapada mrok, z każdym dniem ciemność rozrzedza się niczym kawa w kolejnym parzeniu, aż wreszcie zmierzch spotyka się ze świtem.
bez przygotowania, bez co najmniej miesięcznego wstępu, białe noce mogą wywołać sensacje frenetyczno-efemerycznego szaleństwa połączonego z cielesnym somnambulicznym cierpieniem. gdy po raz pierwszy znalazłem się na północy, był początek lipca, po przesileniu, więc światła zaczynało ubywać. mimo to pierwszy tydzień miałem bezsenny do bólu i czkawki. nie potrafiłem uchwycić krótkiego momentu względnej ciemności stanowiącej naturalny znak dystynkcji czasu, podziału doby na kolejne dni. zanim tego nie doświadczyłem, nie sądziłem, że jest mi to potrzebne, że ciało, umysł tego się domaga /przypomina się Insomnia z Alem Pacino – Tomas mówi, że to hollywoodzki remake norweskiego oryginału/.
— tak – trzeba wyklęczeć się na „grochu”, wysiedzieć swoje ołowiane „jajo”, by poznać borealną, niezdecydowaną letnią noc… bodaj byłabyś zimna albo gorąca!
teraz jestem zaaklimatyzowany do warunków i do otoczenia. nawet cieszę się i trzymam oczy szeroko otwarte, bo przez najbliższy tydzień trwać będą te najbielsze… Белые нoчи. Bergen leży mniej więcej na tym samym równoleżniku co Petersburg, więc pozdrawiam Fiodora. tutaj światło nocą też bije zza północnego horyzontu.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react