bratki Strindberga

pewnego wieczoru, gdy szliśmy rue de Rennes, ten sam przyjaciel jasnowidz przystanął przed witryną księgarni gdzie wyłożono kolorowe litografie. była to seria scen, gdzie ludzkie postaci zamiast głów miały kwiaty bratka. chociaż zajmuję się botaniką, nigdy nie wpadło mi do głowy, że bratek przypomina ludzką twarz. a mój towarzysz nie mógł się otrząsnąć ze zdumienia, podwójnie zaskoczony.
— wie pan, wczoraj wieczorem przychodzę do domu, a bratki na mojej grządce patrzą na mnie tak natrętnie, że nagle zamiast kwiatów zobaczyłem ludzkie twarze, ale myślałem sobie, że to zwidy na skutek przemęczenia nerwów. a dziś to samo widzę w druku, już dawno wydane; a więc to nie złudzenie, tylko fakt, bo ten nieznany autor odkrył to przede mną.

w jasnowidzeniu robimy postępy i teraz ja z kolei widzę Napoleona i jego marszałków na kopule kościoła Inwalidów. kiedy wychodzi się na bulwar Inwalidów od strony Montparnasse, kopuła jawi się w całej krasie nad rue Oudinot i o zachodzie słońca jej konsole i inne wypukłości konstrukcji przybierają kształty ludzkich twarzy, które zmieniają się zależnie od punktu obserwacji. jest tam Napoleon, Bernadotte, Berthier i mój przyjaciel odrysowuje ich „z natury”.
— jak wytłumaczy pan to zjawisko?
— wytłumaczyć? czy cokolwiek da się wytłumaczyć? zastępując jakieś słowa garścią innych słów?
— nie sądzi pan, że architekt w swej pracy podświadomie…
— proszę posłuchać, przyjacielu: Jules Mansard, który budował ten kościół w roku 1706, nie był w stanie przewidzieć profilu Bonapartego, który urodził się w 1769…

August Strindberg. Inferno frag. 2

fragment ze skandynawskiej Literatury na Św. przełożył Mariusz Kalinowski.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcja

benzar

Inferno przeczytałem, tutaj, w Bergen, z polecenia Moniki. spostrzeżenie o bratkach /bratek po norwesku: teściowa/ jest chyba jej ulubionym kawałkiem, no i kwitnie bratków ostatnio wszędzie co nie miara, a jak złośliwie patrzą!
„Inferno” to autobiograficzne studium obłędu. Strindberg należy do najlepiej poznanych pisarzy schizofreników. dzisiaj, jako kompletny wariat mógłby się łatwo znaleźć pod opieką Tomasa, bo Tomas o czym jeszcze nie wspomniałem, pracuje w pogotowiu psychiatrycznym…
na Bocznicę Strindberg trafił również z innego powodu, mianowicie związku z Edwardem Munkiem i Stanisławem Przybyszewskim /Norwegia i Polska jak w Hamlecie :>/. owych trzech poważnych panów artystów omotała jedna femme fatale, i co z tego wynikło? zachęcam do Inferna, sporo w nim alchemii, szaleńczych uprzedzeń, przekleństw, cudów i dziwów – niewidów.
i pozdrawiam Marka w Paryżu.

reaguj/react