smoke

przesiedziałem ostatnio w knajpie całą krótką noc. wypiłem sporo, a wypaliłem zaledwie kilka papierosów. niesamowite. trudno było więcej, bo przecież z papierosem trzeba wychodzić. gdybym mógł swobodnie sięgać po kolejne fajki, kopciłbym jednego za drugim, cała paczka poszła by pewnie zanim bym się spostrzegł, taki już ze mnie słaby drań. nie panuję nad przyjemnostkami nic a nic, a dnia następnego kac. kto palił, wie co znaczą dwie paczki, w zadymie, w jedną krótką noc.
zakaz palenia w miejscach publicznych wprowadzono latem. zapowiadano go od zimy, ale przemyślnie pozwolono swobodnie palić, aż zrobi się ciepło. problem dotyczył zwłaszcza knajp, gdzie przy piwie, wódce względnie kawce, dymek był czymś naturalnym. przyznać trzeba akcja była należycie zaplanowana, poprzedzała ją kampania medialna pod hasłem: szanuj zdrowie swojego barmana. przed lokalami ustawiono popielniczki, pojawiły się też zadaszenia, bo Norwegia to kraj deszczowy. w ten sposób powstały enklawy dla palaczy, rezerwaty nałogowców, gdzie już wkrótce miało się zaroić… i nadeszło lato wraz z umykającą na południe nocą, i nastał dzień Zero. tego dnia zmieniło się w knajpach nie do poznania. wzrosła przejrzystość powietrza, zrobiło się jaśniej. kolory nabrały intensywnych barw, a twarze klientów jakby się zarumieniły. wrażenia potęgował brak dotychczasowego dyskomfortu piekących od dymu oczu: gałki już nie musiały łzawić. stało się też ciszej, muzyka zabrzmiała wyraźniej, a to z racji wyłączenia niepotrzebnej wentylacji. nie wspomnę o doznaniach węchowych, bo te nabierały intensyfikacji stopniowo wraz z ulatnianiem się smrodu zagnieżdżonego na trwałe w przesiąkniętym spalinami wnętrzu. tak więc obiektywnie /na ile jestem w stanie/ przyznać muszę, niespodziewane zyski z wprowadzenia zakazu zaskoczyły nawet tych najzacieklejszych przeciwników… w efekcie zadowoleni są nawet ci, co przed czasem najgłośniej bruździli, bo papierosów mniej palą, paczka na dłużej zostaje… poza tym, przechodząc obok knajpy widzę te grupki palaczy: cóż za komitywa, jakże spoufalona! ile miłostek w ten sposób się rodzi i przyjaźni. ile dzieci z tego powitych, z owego diabelskiego owocu prawem zakazanego, dzieci chorowitych? świętowitych

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcja

reaguj/react