gra’d

nie od razu, lecz wkrótce po pierwszym bliskim gromie odłączyłem komputer od sieci i stanąłem przy oknie, za którym gęstniejąca ściana deszczu z hukiem zaczęła pękać pod ostrzałem lodowych brył.
bombardowanie.
pingpongowe pociski z gwizdem uderzały w ziemię miażdżąc co popadnie, w powietrzu zawirowały oberwane z drzew liście.
zawierucha zmieniła kierunek. grad rykoszetem zahaczył okno. trafiony termometr z trzaskiem odpadł i stłukł się na parapecie. wtedy, o zgrozo! spojrzałem na stojąca tam doniczkę. pielęgnowane kwiatki do niedawna tak zielone teraz wyglądały… w ogóle już nie wyglądały spod grubej warstwy gradu.
w owej chwili, w całej okolicy zadrżeli chyba wszyscy hodowcy :>
po chwili zaświeciło słońce i nad trawnikiem podniosła się mgła. mgła z topniejącego w upale lodu. do pokoju wpełzło powietrze.
zapach zbitych roślin.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react