Magdalenka

w słońcu na schodach przy fontannie. zapaliłem papierosa. patrzyłem na przechodniów… spojrzałem w lewo: coś mi umknęło więc :> zaciągnąłem się i spojrzałem w prawo. puściłem chmurę, poleciała z wiatrem i się rozwiała. znowu spojrzałem w lewo i strząsnąłem popiół, a kiedy z kolei spojrzałem w prawo, wytrzeszczyłem gały. na stopniu tuż przy mnie siedziała dziewczynka, siedziała jakby ze mną; blondynka, cztery, pięć lat, uśmiechnięta. zadowolona.
skąd się wzięła? – myślę i patrzę wokół. poza przechodniami nikogo, żadnej mamy…
siedzimy tak sobie obok siebie chwilę. dopalam papierosa i pytam: jak masz na imię? a ona… zdziwiona?
— jak masz na imię – powtarzam i słyszę: I don’t speak polish.
so… zapytałem ją: what’s your name, where is your mom… a wtedy zjawił się chyba jej starszy opiekun. nie wiem skąd. odbiegli razem. nieważne dokąd.
— polowanie na pedofila? sziwalingam

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react