obóz nad rzeką


wysłano nas nad rzekę do skromnego aczkolwiek przyzwoitego obozowiska na wzór wojskowy: sanitariaty w kontenerach, a w namiotach piętrowe, niewygodne łóżka… na ten widok żołnierz najwyraźniej poczuł się u siebie, bo :> jak na przebyte kilometry, zaskakująco się ożywił. zaczepiał wszystkich współobozujących w dwójnasób wypytując każdego nieznajomego o to i owo, zwłaszcza dziewczyny.
— niesamowite – stwierdziłem patrząc na niego – ILE można powiedzieć, mimo słabej znajomości języka! wystarczy zaledwie kilka słów i WOLA.
żołnierz, o czym wkrótce przekonałem się nadstawiając ucha, w miarę dobrze znał tylko francuski, a poza tym? chyba żaden język europejski nie był mu zupełnie obcy – mam na myśli poziom podstawowych zwrotów. niesamowite było to, w jaki sposób, z tego niewielkiego zasobu żołnierz potrafił korzystać! on porozumiewał się hasłowo mówiąc w kilku językach na raz: przede wszystkim po francusku i po angielsku, ale też po hiszpańsku, włosku, niemiecku, dorzucał do tego polskie czasowniki, które okraszał gestami, i w efekcie nawijał tak, że w namiocie słuchali go wszyscy, chociaż byli z różnych krajów… gdybym ja tak potrafił, byłbym światowej sławy retorem :> skinąłem mu z uznaniem.
— япиердоље – powiedziałem, gdy usiadł przy mnie – ty w Legii jesteś łącznikowym? czy co.


  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react