zagrożony gatunek – wstęp /spóźniony :$/

w sztuce projektu fajne jest to, że PROJEKT może pozostać niezrealizowany.
aczkolwiek ten zaczyna mi już zagrażać :> trzeba go chyba skończyć.

pomysł pojawił się zimą, podczas mego krótkiego, grudniowego pobytu w Krakowie. pojawił się za sprawą Jarka, który zaproponował byśmy zrobili coś razem na zbliżającą się wiosenną VI Krakowską Dekadę Fotografii /jej niezależną część pt. Lawina/ organizowaną przez Muzeum Historii Fotografii – chciał, by był to pokaz moich slajdów do jego muzyki puszczanej na żywo – taka była pierwsza wersja projektu, który wtedy nie miał jeszcze nazwy.
+
minęło kilka miesięcy, podczas których odbyłem parę rozmów telefonicznych z Jarkiem. napisała też do mnie Małgosia Kanikuła koordynatorka Dekady ze strony Muzeum. była b. zainteresowana pomysłem, lecz, a może dlatego, zaordynowała rozszerzenie projektu o prawdziwą :> wystawę fotografii, której otwarcie albo zakończenie mógłby stanowić właśnie zaproponowany wcześniej przez Jarka muzyczny pokaz slajdów… stanęło na tym, że zdjęć, których nadal nie miałem /w moim przekonaniu był jeszcze czas/ ma być trzydzieści, i że powinny przedstawiać Genuę albo szerzej Ligurię, bo z racji tego, że mieszkam we Włoszech być może uda się zainteresować projektem /Małgosia przeprowadziła rekonesans/ Instytut Włoski w Krakowie.
pomysł wydawał się atrakcyjny :> zacząłem zbierać zdjęcia, do rozpoczęcia Dekady pozostały dwa miesiące…
+
życie w Genui płynęło własnym mniej lub bardziej uporządkowanym torem, a rozwijające się lepiej czy gorzej sprawy w Krakowie były odległe i „zamglone”, tym bardziej że projekt od początku sprawiał wrażenie „partyzanckie” :> nie wiedziałem jaką muzykę chce grać Jarek i jak w ogóle wyobraża sobie imprezę, a z powodu dzielącej nas fizycznej odległości, trudno było to omówić – niewiarygodnie, jak na współczesne możliwości komunikacyjne :>
wydawało się, że projekt w osobie Jarka i Małgosi ma wystarczających promotorów w Krakowie :> i że tam sprawa powinna najpierw się wyklarować dlatego, gdy po kolejnym miesiącu odebrałem alarmujący telefon od Jarka, iż natychmiast muszę podać organizatorom tytuł przygotowywanej imprezy wraz z krótkim opisem, zdziwiło mnie to nawet bardzo, bo przekonany byłem, że jestem z organizatorami /poprzez koordynatorkę Małgosię/ w nieprzerwanym, wprawdzie milczącym, ale jednak kontakcie :>
natychmiast wysłałem do niej maila, a z odpowiedzi jaka do mnie dotarła, ku wielkiemu zaskoczeniu, dowiedziałem się ponad to o czym mówił Jarek, że trzeba znaleźć również nowe miejsce, bo Instytut Włoski odmówił współpracy…
wyjeżdżałem właśnie na rowerze do roboty i w drodze, pośrednio z powodu zamyślenia nad upadającym projektem wpadłem na ostry wybój i na pomysł! „Zagrożony gatunek” – taki będzie tytuł* i koncept całego projektu.
+
fakt, że wycofał się Instytut tylko mi pomógł, ponieważ nie miałem wystarczająco dużo wystarczająco dobrych „włoskich” zdjęć. dlatego z ulgą pozbyłem się tematycznych ograniczeń i potraktowałem sprawę szerzej, w kontekście bocznicy: jako jej promocję /zasługiwała na to/ i zarazem miejsce wirtualnej relacji z projektu /zamierzałem publikować dokumentację,* zaś w kwestii nowego miejsca, które należało znaleźć, pomyślałem o Pięknym Psie, zwłaszcza że Jarek bywał w Psie dj-em i ten nasz wspólny pokaz slajdów łatwiej można by tam zrealizować. od razu zadzwoniłem do Maćka, a po powrocie z pracy wysłałem Małgosi maila z ustaleniami…

zdjęcie

…a następnego dnia zgodnie z mailową zapowiedzią przesłałem krótkie wprowadzenie:

zagrożony gatunek
odkąd technika cyfrowa weszła do powszechnego użytku, aparat stał się narzędziem szybkiego utrwalania informacji. wystarczy nacisnąć spust by zapisać obraz w siedmiu, dwunastu? milionach pikseli… niskie, w zasadzie znikome koszty pozawalają każdemu gromadzić ogromne archiwa zdjęć, lecz czy fotografia jako dziedzina sztuki ma się dzięki temu lepiej? zaprezentowane na wystawie fotografie w tym kontekście należą do gatunku zagrożonego utratą tożsamości w zasypującej nas codziennie lawinie kolorowych niusów, aczkolwiek…
tytuł i temat wystawy mają /przynajmniej dla mnie/ sens o wiele głębszy. jaki? podpowiem, że chodziło przede wszystkim o wywołanie zderzenia, konfliktu znaczeń i wytrącenie z banalnej narzucającej się wstępnie interpretacji.

* pod wpływem czytanej właśnie w tamtym okresie Ekonomii kanalii Loretty Napoleoni.
* co poniekąd właśnie robię.
  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react