laska i pień

serenissima

ale była z tego heca! nie powiem żebym się nie krygował i nie był skrępowany… na szczęście Giudekka leży na uboczu głównego nurtu turystycznego. dlatego nieliczni, miejscowi przechodnie spoglądali z niesmakiem albo z zainteresowaniem, inni odwracali wzrok lub niczego nie zauważali, ot cały przekrój ludzkich reakcji na moją sprytną i rzecz jasna pobieżną kąpiel w fontannie… a co? miałem robić to w kanale? przecież zaraz mam iść na Biennale! musiałem się odświeżyć szanowny panie karabinierze… żarty żartami, na szczęście mnie nie złapali.
+
do weneckich ogrodów gdzie znajdują się pawilony narodowe dotarłem popołudniu. dla jasności sytuacji: to jest pierwszy dzień wystawy. w alejce prowadzącej w stronę głównego wejścia już roi się od niezależnych działań artystycznych, na widok których przypominam sobie Krenciszka pozostawionego przy piazzale Roma. stoi tam jeszcze biedaczysko? mógłbym na nim tu ósemki powykręcać :> o! na przykład wokół tego golasa w pozycji lotosu. przyglądam mu się ostrożnie i robię nieudane zdjęcie. otacza go dziwna, nieprzejrzysta energia… w głębi boję się trochę takiej twórczości. chodźmy dalej…

w tym roku wejście do ogrodów wygląda jak gigantyczny skład budowlany, ponieważ bramki umieszczono w rurach /średnica koło dwóch metrów/ przez które trzeba przejść, by dostać się na teren Biennale… słyszałem, że takie same rury rozmieszczono /w ramach reklamy/ na placach innych włoskich miast. w Mediolanie ponoć służą skejtom za rampę…
przed rurami zebrał się tłumek zainteresowanych sztuką współczesną :> w rurach gwarno od sunącej powoli do przodu kolejki… nie mam się co pchać, „bez gotówki i bez biletu” można, tylko zawsze inaczej. najpierw się rozejrzę… ale jaja! Szymon Słupnik! o tam, z filmu Buñuela? jejku jest ich więcej!
— przypominają bardziej obrońców Rospudy. co robią ekolodzy na weneckim targowisku twórczej próżności?
— bronią prawdy i dobra, bo piękno zeszło dzisiaj z planu.
— najwyraźniej. coś się tutaj święci.
+
podszedłem do ogrodzenia by lepiej widzieć. to przypomina trochę kroczący las: ustawione sztorcem z grubsza ciosane pnie tworzą coś w rodzaju prymitywnej kolumnady dziwacznych tronów, na których siedzą niczym nie wyróżniający się wybrańcy witając z wysokości i od niechcenia konsumentów sztuki… niezłe. podoba mi się… ta dziewczyna na tamtym pniu. jejku, zauważyła mnie i się do mnie uśmiecha. daje jakieś znaki? nie rozumiem, muszę chyba podejść bliżej…

stojące mi na przeszkodzie ogrodzenie nie wygląda zbyt poważnie. ustawiono je z tymczasowych, plenerowo-koncertowych płotków. przyglądam im się oceniając swoje możliwości. w pobliżu jest wystarczająca przerwa, taka w sam raz na moje cienkie udo. ochrona zajęta jest przy rurach-bramkach, wszyscy zdają się byś zaabsorbowani sprawdzaniem biletów… gdyby tak udało się szybko przecisnąć… potem wystarczy siedem szybkich kroków i udaję pień… trzeba to zrobić na pewniaka… trzy głębokie, uspokajające oddechy i…
+
udało się! już gratuluję sobie sprytu i śmieję się z głupoty włoskich cieciów, już stoję w artefaktycznym lesie ekologów, obok tronu, na którym siedzi uśmiechająca się księżniczka :> już chcę do niej zagadać, krzyknąć na jej wysokość, a tu stuk puk trąca mnie ktoś w plecy i słyszę: che cos’hai fatto? fai mi vedere il tuo biglietto…*
odwracam się. laska w mundurku. gdyby nie ta sztuczna powaga wymalowana na twarzyczce, miałaby dziewczyna całkiem miłą aparycję. przez chwilę udaję głupiego, gały wytrzeszczam a wytrzeszczam na nią tym bardziej, bo skądś przecież ją znam…
— madonna – przypomniałem sobie – ci conosciamo… – mówię do niej i omal nie rzucam się jej na szyję – da Padova! io sono quello ragazzo arrivato dalla Polonia colla bicicletta! ti ricordi? come sta tuo nonno?*
+
pamiętacie? przedwczoraj w Padwie spotkałem dziadka, który nieświadomie podsunął mi genialny pomysł rowerowej mistyfikacji… ten dziadek był z laską, a tą laską jest właśnie ta stojąca przede mną dziewczyna w mundurku securitasu… niesamowite, nie? i jak tu nie wierzyć w zbiegi okoliczności :>

* co ty zrobiłeś? pokaż mi swój bilet…
* miłamoja! przecież się znamy… z Padwy! jestem tym chłopakiem, który przyjechał z Polski na rowerze! pamiętasz? jak się ma twój dziadek?
  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcja

wskazówka

reaguj/react