z bloku na blog

z okazji miesiąca fotografii w Krakowie spojrzałem dzisiaj w program imprezy. patrzę, a tu niejaki Mcj Psk będzie miał wernisaż w galerii o siedemnastej. jeżeli nazwisko nie wprowadza mnie w błąd /czasem bywają jednakie/, odnajmowałem od niego kiedyś pokój w bloku na Widoku w Bronowicach na trzynastym piętrze… tyle że on nie robił zdjęć, scenariusze pisał ale… ja też wtedy zdjęć nie robiłem, a teraz? brakuje mi dobrych :>
ok, w takim razie pójdę na wernisaż fotografii, może znajdę tam inspirację, a jeśli autor okaże się tym właśnie Mcj Psk /nie widzieliśmy się kilka lat/, to przywitam się z nim, pogawędzę i zapytam o królika…

hej gawęda, ga-wen-da

zrobił mnie tym królikiem nieźle w bambuko… prawdę mówiąc sam siebie zrobiłem, bo niepotrzebnie powtarzałem za nim tę historię podczas nocnej majówki na Plantach… aby uwiarygodnić zdarzenie, zacząłem mówić w pierwszej osobie, że to mi się niby przydarzyło, nie dlatego bym chciał sobie przypisać autorstwo, po prostu wiem jak śmiesznie i nieprawdziwie brzmią opowieści typu: …a jednemu mojemu znajomemu… więc zacząłem opowiadać to, co usłyszałem od Mcj Psk czyli JEGO niesamowitą historię o martwym króliku, którego pies przyniósł MI do wynajętego pokoju… a gospodarz uprzedzał mnie, bym psa nie wypuszczał, bo hoduje za domem króliki… więc wziąłem tego martwego królika i po kryjomu odszukałem klatki, i włożyłem truchło do tej uchylonej – pewnie z niej pies go wyciągnął zanim udusił… królik nie był pogryziony, mogłem twierdzić, że pies całą noc spał przy mnie… niby się udało, nikt nic nie zauważył, mimo to bałem się co będzie rano, a rano? wielkie halo. gospodarz łapie się za głowę, a kiedy pytam, co się stało? mówi: królik mi zdechł wczoraj, zakopałem go, a on wrócił do swojej klatki…
— jak to wrócił? – udaję zdziwienie.
— martwy wrócił.
tak mniej więcej /barwniej oczywiście i z emfazą/ opowiadałem NIESWOJĄ historię na Plantach. chciałem jeszcze coś dorzucić, a tu jeden ze słuchaczy /był to znany ex-punkowiec i anarchista Żyleta/ podaje mi flaszkę wina i mówi z szerokim uśmiechem: Beno, dlaczego ty nam z takim przejęciem opowiedziałeś jako SWOJE nieswoje opowiadanie?
— !!! – zatkało mnie – znasz Mcj Psk? – wykrztusiłem, myśląc jak wkrótce będę musiał przed nim się tłumaczyć /bądź co bądź z plagiatu ;>/
— jakiego Mcj Psk? – zapytał Żyleta – Irvinga. przecież to opowiadanie Dżona Irvinga.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcja

benzar

to był on. Mcj Psk we własnej, niezmienionej osobie. ucieszył się na mój widok. też się ucieszyłem, a królika mu odpuściłem :> niezłe zdjęcia robi: fotozpolski.blox.pl.

reaguj/react