perweromantyk / alles dreht sich nur um dich

…wszystko kręci się wokół tego – dosłyszałem konkluzję szeptanej rozmowy. obok przy barze siedziała Mira z Basią.
— przepraszam – odezwała się Mira. – przepraszam, że siedzę do ciebie tyłem, ale mamy z Basią do pogadania. babskie sprawy…
— babskie… – wtrąciła z uśmiechem Basia – o seksie gadamy, o seksie.
— jasne. gadajcie, nie słucham – odparłem i sięgnąłem po kubek…
/po chwili/
— Beno, a ty dlaczego jesteś sam? – Basia najprawdopodobniej postanowiła wciągnąć mnie w rozmowę – ty taki handsome man, nie możesz sobie znaleźć kobiety?
— nie, nie – machnąłem ręką /lepiej urwać temat, bo się zaplączę i kto mi pomoże? ja sam, a one dwie, nie mam szans/ – nie, to nie tak… ale dziękuję Basiu, dziękuję za komplement – i uniosłem kubek w geście…
— …bo on – Basia zwróciła się do Miry celując we mnie papierosem – bo on jest romantyk, ja ci mówię, ja go znam, on nie jest perwer…
— co??? – parsknąłem ze śmiechu, aż barmanka musiała przetrzeć blat przede mną, tymczasem Basia z troską spoglądała na mój kubek.
— ty ciągle na herbacie lecisz? jak cię nie stać, postawię ci dwadzieścia pięć. napij się z nami jak człowiek.
— na rowerze jestem – stanowczo odmówiłem czując, że musiałbym jednak włączyć się do rozmowy i wyznać w końcu, dlaczego jestem sam. i wyszło by na jaw, że Basia się myli, że perwer ze mnie, a tego wieczora wolałem pozostać romantykiem. na szczęście Mira szepnęła coś Basi na ucho i wkrótce dziewczyny znowu zajęły się sobą, a ja powróciłem do mej ulubionej roli nudnego, barowego mebla. zapadłem się spokojnie w swój świat… tak… wtedy też byłem na rowerze… inne były wtedy czasy, inny rower, inny lokal – teatr Bückleina przy dworcu, a w nim ja, piękny dwudziestoletni :> jak widać też inny… Bücklein, śmieszna to była knajpa, rozległa, można było w niej, w środku, przed barem jeździć na rowerze. kto pamięta ten wie… właśnie w takich okolicznościach ją poznałem, a może znałem ją już z widzenia? albo tylko mi się zdawało, bo przypominała Juliette Lewis… jeździłem chwilę wokół jej stolika, a miałem wtedy niezły rower. stary, przedwojenny z resorowaną lampą na świeczkę. nie byłem pewny, czy to on bardziej się jej podoba czy ja, ale widziałem, że patrzy. i że się uśmiecha. więc odstawiłem rower pod ścianę i się przysiadłem… nie mieliśmy wiele do pogadania… od razu było jasne, że myślimy o seksie, a wiadomo że o seksie lepiej nie mówić :>
musiałem zostawić rower w knajpie, bo pojechaliśmy do domu taksówką. po co tracić czas, żyje się ponoć tylko raz…
kiedy zdjęła majtki, aż dostałem gęsiej skórki, taki miała zapach. bardzo bardzo podniecający. czysty feromon. niesamowite, bo ta woń była prawie niewyczuwalna, ekstremalnie delikatna, świeża jak… powietrze po burzy? :> jej stężony ozon wdarł mi się w nozdrza, przeorał korę mózgową, spłynął kręgosłupem w lędźwia i… dosyć tej pornografii :>

perwersyjny ciąg dalszy

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcje

pieter

Władca feromonów… Przypomniał mi się E.O.Wilson, socjobiolog co to mrówki feromonem po kartce wodzil.. Wedle fantazji ma sie rozumieć…

Tomago

Krótko o tobie: kupa chuja, reszta dziada

benzar

oj, biada mi biada :>

reaguj/react