LSD

o zachodzie słońca przyjąłem komunię świętą pod postacią dwóch papierków nasączonych LSD. po trzech kwadransach oczekiwania, gdy pojawiły się pierwsze symptomy działania wyszedłem z domu i wsiadłem na zaparkowany na podwórku rower. tym razem zaplanowałem tradycyjny trip, „zaplanowałem” na ile można planować to co wydarzy się pod wpływem kwasu…
liczne sesje z użyciem LSD jakie mam za sobą, wykłady, lektury, cała ta wiedza praktyczna i teoretyczna… nie można na niej polegać. działanie kwasu jest nieprzewidywalne i niespecyficzne, to znaczy: przy zachowaniu identycznych parametrów intoksykacji skutki działania bywają krańcowo różne… tym bardziej w podziemnych warunkach, gdzie zaopatrzeniem zajmują się dilerzy… oni sami nie wiedzą czym handlują, materiał pochodzi z różnych źródeł… gdyby kwas sprzedawano w aptece, wtedy można by porównywać skutki. na szczęście znamy takie precyzyjne badania. doktor Stanisław Grof /Obszary nieświadomości – Raport z badań nad LSD/, czeski psychiatra twórca psychologii transpersonalnej przeprowadził i udokumentował tysiąc? dziesięć tysięcy sesji LSD? DUŻO. bardzo dużo. działo się to, gdy stosowanie kwasu w medycynie było jeszcze dozwolone.
jak z Grofem, tak i ze mną, nie pamiętam ile mam za sobą odjazdów.
zdaje się… jestem przekonany, że zaliczyłem na „piątkę” podstawowe poziomy estetyczno-abstrakcyjne, niewiele nowego mogę z nich wyciągnąć. ponadto czuję, że zgłębiłem i wystarczająco spenetrowałem następujące po nich doświadczenia psychodynamicze: przestrzeń osobistych kompleksów. zderzyłem się tam z kilkoma coexami* nie było to przyjemne, lecz na pewno wartościowe dla samopoznania… teraz zgodnie z teorią Grofa może ale nie musi otworzyć się przede mną przejście z poziomu prywatnego na transpersonalny. jeśli się zdarzy, będzie klaustrofobiczne, jak wszystkie opisane doświadczenia okołoporodowe…
działanie kwasu jest niespecyficzne, powtarzam, bo to zasada o której nie wolno zapomnieć. ni stąd ni zowąd może nastąpić wystrzelenie na orbitę… jeżeli brak ci skafandra, oglądanie globu z perspektywy satelity nie należy do przyjemnostek, capisci? pytasz: więc dlaczego to robię? z pierwotnej i dzikiej chęci penetracji Nieznanego. to najtrudniejsza cześć zadania i przed nią ostrzegam /również siebie/: jeśli „tam” się znajdziesz, nie wolno się zgubić, bo trzeba wrócić…
tym razem przygotowałem się do tradycyjnej jazdy, dostałem kwasy rowerki /na papierkach wydrukowany jest rowerek, któ®y wygląda jak okulary :>/. wedle „legendy” jest to czyste LSD, dokładnie takie, jakie odkrył Albert Hoffman i jakie przypadkowo zażył w laboratorium, by potem w drodze do domu, na rowerze, dziwnie się poczuć… stąd rowerki i mój rower – ot, taka sobie psychodeliczna tradycja :> tytułem wstępu… tekst ten dedykuję Timothiemu Leary oraz Pawłowi Althamerowi.

ciąg dalszy – bad trip
* coex [system of condensed experience] – system skondensowanych doświadczeń… termin jak i klasyfikacja doświadczeń /poziomy: estetyczno-abstrakcyjny, psychodynamiczny, okołoporodowy i transpersonalny/ zaczerpnięta została z raportu Stanisława Grofa.
  • facebook

inne losowo wybrane posty

reaguj/react