pod Zygfrydem

mieszkam w kamienicy pod Zygfrydem… czy to on? raczej nie św. Jerzy, który ze smokiem walczy konno, i na pewno nie szewc Dratewka. nie ma to większego znaczenia, chyba że wierzy się w znaki i symbole, i czyta się je, interpretuje i szuka ich wszędzie zawsze, bo bez nich człowiek zgubiony bez sensu na przyszłość.
jeśli to Zygfryd zabija smoka… może w domu ukryty mam skarb?
kamienica nosi ślady potęgi Nibelungów, jej mrocznej odmiany Tysiącletniej Rzeszy. w Krakowie, w latach czterdziestych, za ichniego panowania, Niemcy wznieśli kilka znaczących budynków. jeden stoi na Rynku u wyloty ulicy św. Jana. wyróżnia się, widać. chociaż nie wiem na pewno, myślę, że moja kamienica, której stróżem samozwańczym jestem, też wtedy powstała… zasugerował mi to Marcin Malarz. był u mnie, rozejrzał się i powiedział, że wejście przypomina nazi-kazelarię. zastanowiło mnie to, bo monumentalny styl, jak na kamienicę, nawet by pasował. wtedy właśnie zwróciłem uwagę na pieszego woja ponad bramą i dostrzegłem germańskie rysy… zdaje się, że to blondyn, czystej krwi aryjczyk :>
+
ciekawostka: jedyne słowo pochodzenia polskiego /słowianskiego/ w języku niemieckim to die grenze /granica/ – dowiedziałem się od Niny w Dreźnie. powiedziała mi to z niejakim przekąsem, w rewanżu za informację o tym, że po polsku Niemcy to naród niemy /głuchy i niemy/ z którym nie można się dogadać, w przeciwieństwie do ludzi mówiących słowami, znaczy Słowian. ładnie… podoba mi się ten wzajemny antagonizm utrwalony od początku i na zawsze. bez względu na to jak bardzo chcielibyśmy się zbliżyć, pozostanie między nami granica milczenia.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcja

rafi

Chciałem powiedziec to samo ale komentarz był hiba antyspamowy. Musze sie dobrze zastanowic?

reaguj/react