Hauptbahnhof

zygzakami… rozległymi zakusami zbliżam się do kraju.
dzisiaj rano pożegnałem Rosę Luxemburg i moich kumpli Włochów /wracają do Italii/ zarzuciłem plecak i przemaszerowałem aleją Unter den Linden w stronę Bramy Brandenburskiej, Bundestagu i Urzędu Kanclerza. Berlin a w nim kolorowy Tiergarten zostawiam za sobą :>.
jadę dzisiaj do Drezna. mieszka tam moja „stara” przyjaciółka Nina, którą poznałem przed laty w Krakowie. młodzi wtedy byliśmy i pełni zapału. i co z tego wyszło? po raz kolejny rzuciłem palenie…

Niemcy to naród zorganizowany, wiadomo: ordnung muss sein i arbeit macht frei, tylko bez uprzedzeń – ma to swoje plusy. na przykład działa tutaj tani, płatny ale pewny autostop. nie trzeba stać godzinami na wylotówce, wystarczy odwiedzić odpowiednią stronę internetową, na pewno coś się znajdzie, na pewno ktoś dzisiaj jedzie samochodem do Drezna i ma wolne miejsce. wystarczy dorzucić coś na paliwo i zabrać się uczciwie.
idę właśnie na spotkanie pod Hauptbahnhof, o dwunastej ma tam na mnie czekać samochód marki Seanic, zielony o rejestracji… nie pamiętam, mam gdzieś zapisane. Nina mi go znalazła, śmieszne bo jak zadzwoniła do kierowcy i powiedziała, że załatwia w moim imieniu, bo osobiście nie mogę z powodu polskiego numeru, on zaniepokojony zapytał: znaczy, że to Polak? tak – odparła Nina, na co usłyszała: niech no tylko się NIE spóźni…
a propos: muss sein.

  • facebook

inne losowo wybrane posty

reakcja

Patylda

Nieprzyznalam sie wczoraj,ale wydawalo mi sie ze sie domysliles,ze to ja jestem tym ktory Cie wydal.:)Ale zawsze mogles zmazac komentarz :)

reaguj/react