przedmieścia Afryki

partyzantka

zaraz w pobliżu domu mam dwie krzyżujące się ulice: Curto i Lungo. to jest strefa marokańska na starym mieście. marokańskie sklepy z ciuchami, dywanami, spożywcze, nawet masarnia, bo muzułmanie nie jedzą byle czego. jedzą koszernie :> jest tam fryzjer, krawcowa, szewc, pralnia samoobsługowa i centrum taniej telekomunikacji. a wszystko to w ciasnych jak zwykle uliczkach, więc sklepy otwarte bezpośrednio na przejście, no i pełno Marokańczyków. stoją na ulicy, pilnują interesów :> w tym sensie, że przechodząc tamtędy czuję się jak na przedmieściach Maroko.
rzecz jasna oprócz zadomowionych przedsiębiorców lokalnych i ich rodzin, w Genui przebywa masa młodych marokańskich clandestino. część z nich handluje na ulicy haszem. do nich stety-nie-stety ograniczały się do tej pory, moje kontakty z Marokańczykami… miałem też jedną nieprzyjemną akcję. Abbi mówi, że trzeba z nimi uważać.
— spokojnie, ale nigdy nie wiadomo. zwłaszcza z tymi pijanymi.
jest taki bar niedaleko nazywa się Moretti. stara knajpa, wystrój pamięta jeszcze lata pięćdziesiąte, taka tradycyjna genueńska piwiarnia, gdzie nie dają do jedzenia jak w innych knajpach, dzięki temu piwo jest tańsze. chyba najtańsze w mieście. pół litra pięć euro, a że w Italii pije się na małe szklanki, kiedy mówisz piwo, barman leje ci 0,25 więc płacisz 2,50! taniocha :> trochę pewnie dlatego, a również z powodu lokalizacji, do Morettiego wchodzi się z placu san Bernardo – to jest strefa handlujących haszem Marokańczyków :> w barze jest ich pełno, i nie tylko ich, bo również czarnych z zachodniego wybrzeża Afryki. byłem tam ostatnio. w zasadzie wstąpiłem przyjrzeć się ludziom pod pretekstem piwa. teraz w Italii nie wolno palić w lokalach, więc knajpa pusta, za to plac przed nią zatłoczony. stanąłem przy barze, sączyłem piwko 0,25 :> i patrzyłem co się dzieje. dobre pole obserwacji: ludzie wchodzą, kupują i wychodzą, ciągły ruch.
…i stało się w pewnym momencie, że w knajpie byli sami młodzi podpici Marokańczycy. wyszedłem na papierosa i stanąłem na stopniu, niejako w drzwiach, niczym bramkarz Albańczyk :>
wtedy jeden z nich podszedł do mnie i mówi: conosco… czyli: znam…
— co znasz? mnie znasz? – pytam go.
był wyraźnie wstawiony. pamiętam kilka godzin wcześniej zaczepił mnie w innym miejscu, chciał mi sprzedać grudę, a ja się wtedy zawahałem…
tymczasem on wlepiając we mnie wzrok mówi: italiano.
— no polacco – odpowiadam i na tym się kończy? nie. chyba częstuję go jeszcze papierosem i on zatoczywszy się odchodzi. podchodzi za to inny weselszy i mówi: co to za brzydkie kolory nosisz i wskazuje moją koszulkę w czerwono granatowe paski. rozumiem, że chodzi mu o barwy klubu Genoa. druga liga, coś w rodzaju Cracovii. kupując tę koszulkę zdawałem sobie sprawę z piłkarskiego kontekstu, lecz nie kupiłem jej przecież z tego powodu.
— brzydkie kolory mówisz? znaczy że jesteś sampdoriano.
— oczywiście – odpowiada i pokazuje mi trójkolorową opaskę we włosach – i nie rozumiem – kontynuuje – jak ty, obcokrajowiec możesz nosić te brzydkie kolory.
brzydkie :> nie to co jego: kolory Sampdorii, innego genueńskiego klubu, liczącego się na arenie znacznie więcej niż Genoa :>
— dokładnie tak – wyjaśnił mi później Abbi – kibicami Genoa są w zasadzie tylko genueńczycy-genueńczycy z przyczyn sentymentalnych. pozostali są za lepszą pierwszoligową Sampdorią, jak tamten dwudziestoletni Marokańczyk, który zaczepił mnie przed Morettim. wtedy obok stali również czarni chłopcy, chyba z Senegalu, być może moi sąsiedzi z podwórka, bo ten stojący najbliżej, kiedy pozostali kumple weszli do środka, dał mi dopalić kannę, gest mocno symboliczny?:- więc chciałem mu się odwdzięczyć i zaproponowałem łyk piwa. zdecydowanie odmówił i również wszedł do środka.
no tak, jeśli był z Senegalu, to pewnie muzułmanin, nie pije. czarni z Afryki w ogóle chyba nie piją, przynajmniej nie zauważyłem, za to Marokańczycy najwyraźniej nie przejmują się bardzo religijnymi zasadami :> powiedziałbym nawet że są zlaicyzowani, a nawet boją się i nie lubią fanatyków. zdarzyło się kiedyś Abbiemu, on kalabryjczyk, latem opalony staje się prawie czarny :> i zdarzyło mu się, że wszedł właśnie taki, nieogolony do marokańskiego sklepiku, a sprzedawca stary Muhammad w białej czapeczce przygląda mu się i mówi: a czemu ty brodę nosisz? brodaci to źli ludzie, nie wiesz o tym? to było odnośnie arabskiego fundamental. dalej »