flora bakteryjna

partyzantka

największy na Morzu Śródziemnym port, wyposzczeni marynarze, jest zapotrzebowanie… pamiętam pewnej nocy podbiegł do mnie na ulicy pewien z wyglądu bardzo zdesperowany koleżka. sądziłem, że zaraz wyciągnie kosę i syknie: wyskakuj z portfela, a on bez obciachu pyta: wiesz gdzie tu stoją jakieś kurwy? tak mnie zaskoczył, że miałem problem sobie przypomnieć, jakby w Genui kurew brakowało. na każdym kroku się od nich roi, wystarczy się rozejrzeć. tam – mówię po chwili zastanowienia wskazując przechadzające się w podcieniach placu Caricamento czarne laseczki. a on – czarne nie. czarnych się brzydzę… w takim razie nie wiem – odparłem i odbiłem. przepraszam. powinienem chyba bardziej miłować bliźniego i dać zarobić jakiejś Ukraince. z tego co słyszałem w strefie słowiańskiej tych jest najwięcej. i Rosjanek. ale one nie stoją na starym mieście. one stoją w nowszej i bogatszej dzielnicy… Genua. to chyba jeden z większych burdeli w Europie… zresztą cała Europa to jeden wielki burdel, tylko kasa się tu liczy i zyski, qrwa, więc czemu się dziwić… chociaż przyznaję, zdziwiłem się bardzo, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem te potwory, sorry :> zarabiające swymi ciałami po drugiej stronie miasta, pod Sampierdarena.
idę sobie raz grzecznie po nocy, lekko zapijaczony, aż tu nagle zza węgła wytaczają się dwie nawalone bardziej ode mnie dziewczyny. były w szpilkach i szły pod rękę zataczając się nienaturalnie, jakby w tych szpilkach nie za bardzo umiały chodzić. dogoniłem je z wolna, i już w głowie tlić mi się zaczęły głupie plany :> gdy wtem jedna zachwiała się ponad miarę i walnęła sobą tak, że cycek przekręcił się jej na plecy…
— я пиердоље! jak to możliwe?? – podbiegam z pomocą w odruchu miłosierdzia, by z przerażeniem spostrzec, że te laski, które chciałem zaprosić na domową kontynuację, to nie laski… to rasowy Almodovar!
potem opowiadając znajomym owo wstrząsające wydarzenie :> dowiedziałem się, że nie mam się czym martwić, że jeśli chcę którąś z nich albo inną im podobną, może ładniejszą :> zaprosić, wystarczy tam wrócić :>
— uchowaj panie borze. w tej kwestii moje preferencje określiłbym jako tradycyjne… – odparłem, co też nie do końca odpowiada prawdzie, stwierdzam patrząc na te kobiety pracujące nawet w niedzielę rano w zaułkach, po których właśnie się błąkam…
wąskie uliczki, ciasno, przechodząc prawie się o nie ocierasz. siedzą zazwyczaj na wystawionych przed kamienicę krzesłach, w progach, czasem w grupkach koleżanek, a za nimi uchylone drzwi do pomieszczeń gdzie przyjmują… na sposób tradycyjny :> genueński, włoski… te dziewczyny, o których raczej wypada mówić „panie”, bo wiekiem i najpewniej w doświadczeniu są zaawansowane, wyglądają czasem jak wyjęte z filmu Tytus Andronikus. jest tam taka scena: tytułowy, sponiewierany losem bohater, przemierza rzymską ulicę, na której stoją wystawiając się na sprzedaż takie jak te tutaj… ale dzisiaj na mnie patrzą… z tym mlekiem pod pachą wyglądam pewnie niczym ten, o którym opowiadały mi ze śmiechem dziewczynki z baru u Ciech: wpadł podobno do nich w Wielki Piątek, w drodze do kościoła, ze święconką…
…i znowu obciach. mimo że szwendam się po Genui od lat, w tym miejscu zawsze się gubię. żadne skrzyżowanie nie różni się na pozór od poprzedniego, i następnego i następnego. istny labirynt. a spacer po nim zawsze kończy się w jakimś „kurewskim” zaułku, gdzie nie żadnego sklepu, żadnej knajpy, żadnej wymówki. jeśli wejdziesz w taką obstawioną przez „panie” uliczkę, trudno się z niej wycofać, by nie wyjść na błazna. trzeba iść dalej biorąc na się rolę potencjalnego klienta i dzielnie znieść zaczepki :> cmokają, mrugają, szepczą przymilne słówka… zdarza się, że łapią za rękaw ciągnąc do buduaru, takie panują tutaj tradycyjne obyczaje…
— miasto portowe, lokalny koloryt :> który niestety władze próbują wybielić. i wygonić ladacznice z centrum, bo odstraszają turystów? przecież putane to hodowana przez stulecia flora bakteryjna zaułków. nie wolno ot tak zdezynfekować miasta, bo zrobi się z Genui drugą Wenecję
rozmawiałem o tym ostatnio z Francem, mówił że z tego powodu co najmniej od roku trwa wzmożony ruch w interesie. bo prostytutki, oczywiście nie osobiście, tylko przez mocodawców, szukają w mieście nowych lokali, na piętrze, ponieważ muszą opuścić te zajmowane do tej pory na parterze…
— o! telefon. o Francu mowa i od razu dzwoni. zaraz będę – potwierdzam esemesem i pędzę…