blichart no.6

zdjęcia Eloy :» :» :»

blichArt No.5 /fragment sztuki sąsiada/:>

Get the Flash Player to see the wordTube Media Player.

kocur

jak zwykle stanąłem po złej stronie. zamiast ustawić się z resztą antyfaszystów po lewej szpaleru policyjnych żółwi, ustawiłem się z prawa /i niesprawiedliwości/, by mieć lepszy widok, by zdjęcia glacom porobić… no i kiedy nadeszli wreszcie drąc się pod sztandarami i krzycząc: „O-N-R, O-N-R, Roman Dmowski wyzwoliciel Polski”, poleciały w nich petardy, które trzymali w zanadrzu zamaskowani skrajni lewacy. odpalone ładunki odbiły się od bruku wśród podkutych faszystowskich butów i padły przy mnie. zdążyłem je zauważyć i usta otworzyć, lecz by uszy zatkać, brakło mi czasu, bo dłonie zajęte miałem aparatem. jeb, jeb, jeb – wypierdoliły z piekła rodem i skutecznie mnie ogłuszyły, dlatego nie mam żadnego przyzwoitego zdjęcia z przemarszu łysych, bo otumaniony wybuchami wycofałem się za najbliższy samochód. wyszedłem z powrotem, gdy było już po krzyku i zaczepnych szarpankach harcowników /do których doszło wbrew oficjalnym komunikatom/… wtedy na bruku zobaczyłem kota. zainteresowałem się nim jako jeden z pierwszych, zaraz po dziennikarce nn Shl.
kot był ewidentnie martwy, choć nn Shl próbowała go początkowo reanimować. leżał na środku drogi, którą dopiero co przemaszerowały pały i wyglądał na świeżo zabitego.
— łysi zadeptali kota, łysi zadeptali kota – rozległy się szemrania wokół truchła.
trudno było mi uwierzyć, nie w to, że łysi są niezdolni do takiej zbrodni, raczej w przypadkowe zabłąkanie kota, napatoczenie się pod ich buty… chyba że… ktoś im go podrzucił – okrutna, ale przyznać trzeba nieźle obmyślona /na efekt/ prowokacja: przeszli łysi i zostawili po sobie trupa – idą w świat zdjęcia, bo fotoreporterzy nie próżnują: pochyleni nad ciałem, wstrząśnięci barbarzyństwem przyjaciele zwierząt udzielają w światłach kamer wywiadów stacji TVN 48…
nadjechał ambulans… ktoś gdzieś dostał w głowę… trzeba było szybko usunąć kota. nn Shl /od początku w centrum wydarzenia/ z pomocą pewnego, odzianego w biel pana przeniosła go na chodnik, pod nadal stojący tam szpaler policyjnych żółwi. jeden z nich miał na plecach urządzenie przypominające miotacz ognia! to pod jego opancerzonymi goleniami spoczął tymczasowo znany już światu koci trupek. obok, w rynsztoku leżała rozszarpana przez harcowników polska biało-czerwona… ktoś wpadł na piękny pomysł i nakrył flagą zacne truchło… kotek wiśniewskich, kotek wiśniewskich padł.