*****

istnieje kilka arcydzieł, na przykład „Obsługiwałem…” Hrabala. jest kilka książek genialnych, a wśród nich na pewno „Kamień filozoficzny” Marguerite Yourcenar. to niesamowita, zadziwiająca precyzją powieść historyczna [powieść-życie] której akcja rozgrywa się w Europie w XVI wieku, a dokładniej i w większości w mieście Brugii w ówczesnych Niderlandach /ale również w Polsce w armii króla Wazy/ i obejmuje zasadniczo życie jednego człowieka, jej głównego bohatera, filozofa, alchemika i lekarza Zenona.
dostałem tę książkę od Marka /z Wa-wy/ razem z „Pamiętnikami Hadriana” tej samej autorki /również godna pozycja :>/ dostałem ją z sugestią, iż powinienem się z nią poznać, sugestią wyrażoną w stwierdzeniu: ciekawe co o niej powiesz?
+
długo nie miałem zdania, bo z niewyjaśnionych przyczyn /najpewniej z lenistwa :>/ nie zabrałem się do jej przeczytania. wprawdzie zacząłem, lecz dalej? niewiele pamiętam poza tym, że na pierwszych stronach, gdzieś pod Paryżem doszło w niej do spotkania dwóch postaci, z których jedna podążała do Composteli.
dokładnie z tego powodu, przygotowując się do pielgrzymki zdecydowałem tę właśnie książkę zabrać ze sobą. tym bardziej, że po drodze miałem zatrzymać się w Paryżu, u tymczasowo przebywającego tam Marka /realizował projekt badawczy w polskiej bibliotece/. na wypadek gdyby mnie o nią zapytał, otworzyłem ją już w autobusie i nie wiem dlaczego czytać zacząłem nie od początku, lecz od rozdziału pod tytułem: śmierć w Münster… bo w książce, w związku z pochodzeniem Zenona, opisany został niezwykle interesujący epizod z dziejów wczesnej reformacji mianowicie, bunt anabaptystów.
w ten sposób wciągnęła mnie lektura, stopniowo, po kawałku, rozdział za rozdziałem, po akapicie, po zdaniu dwóch lub trzech odkrywałem „Kamień f.” aż dotarłem do końca i wtedy zacząłem od początku :>
to nie jest książka, którą da się przeczytać za jednym tchem, tą książką można się zachłysnąć. jest intensywna, nasączona treścią, a przy tym jak napisana!! Hrabal powiedziałby: są w niej frazy jak cukierki, które można obracać językiem i ssać. może dlatego wystarczy nieraz krótki urywek, drobina, odprysk „Kamienia…”, by nasycić się na cały następny dzień.
autorka pracowała nad książką kilka, jak nie kilkadziesiąt lat. aby wczuć się w realia epoki przestudiowała chyba wszystko, co można było. i udało jej się stworzyć świat a w nim żywego Zenona i nie tylko jego :>
+
ps. zainteresowanym warsztatem udostępniam fragment jej posłowia. smacznego.


Marguerite Yourcenar, KAMIEŃ FILOZOFICZNY, Państwowy Instytut Wydawniczy, przełożyła: Eligia Bąkowska

pogański Polański

pisałem już, że niektóre filmy potrafię oglądać wielokrotnie i że niektóre znam od tego na pamięć – pisałem :> lecz nie wspomniałem wtedy o „Dziewiątych wrotach” Romana Polańskiego.
lubię ten film. przeczytałem nawet książkę, w oparciu o którą został nakręcony…
zwykle bywa tak, że adaptacje filmowe nie osiągają poziomu książkowego oryginału, jednak tym razem jest odwrotnie. Polański rozplątał wątki „Klubu Dumasa” Artura Perez Reverte i usunął nadmiar z nich, dzięki czemu historia nabrała wyrazu… w tak uproszczony obraz wyśmienicie wpisuje się muzyka Wojciecha Kilara :> „mrok” chwilami gęstnieje…
+
widziałem ostatnio w telewizji inny film Romana Polańskiego, potem pożyczyłem kolejny na dvd. w ten sposób, pod wpływem :> postanowiłem uporządkować fakty i sprawdzić wiedzę na temat :> zrobiłem pauzę. wrzuciłem hasło w wyszukiwarkę i na stronie Wikipedii przeczytałem, że prawdziwe, pierwsze nazwisko Polańskiego to Liebling… ciekawe… zastanawiająca koincydencja! Harry Angel też nazywał się Liebling… nazywał się Liebling zanim sprzedał duszę diabłu :>
+
pisałem kiedyś tekst na temat Polańskiego… pisałem go na moim pierwszym laptopie firmy macintosh, w programie g-write /odpowiedniku pecetowskiego worda/. program ten chociaż niezbyt zaawansowany, posiadał słownik i poprawiał błędy /jak w wordzie/: podkreślał słowa proponując własną „dobrą” wersję… ciekawe i też zastanawiające, że uparcie sugerował mi, bym zamiast „Polański” pisał „pogański” :>>

Krucjata alpinistów

Dobra książka pod złym tytułem, bo ani w niej o alpinistach ani o Himalajach. Oryginalnie książka nosi nazwę: Krucjata Himmlera. Historia Nazistowskiej Ekspedycji do Tybetu w 1938…

Dlaczego polski wydawca zdecydował się na zmianę sugerując rzecz o zdobywcach ośmiotysięczników, jeśli Christopher Hale omawia wyprawę SS? Może z chęci rozszerzenia przedstawionego kontekstu wydarzeń… Właśnie pod tym względem książka zasługuje na uwagę, bo niemiecka wyprawa w Tybet w przeddzień wybuchu wojny staje się dla autora punktem wyjścia rozważań nad fenomenem Rzeszy i nie tylko. „Krucjata” to erudycyjna mieszanka informacji z różnych dziedzin: historii, polityki, antropologii, etnografii, etc. podana w formie literackiego reportażu. Tekst mieni się bogactwem szczegółów oddających klimat miejsc, a każdy rozdział tej niezwykłej książki podbudowany jest bogatą bibliografią niczym z naukowej publikacji. Mimo to opisanej historii nie przestaje otaczać mroczny „urok” czarnej swastyki… Lektura wciąga niczym powieść awanturnicza, a wnikliwa analiza charakterologiczna bohaterów zdaje się korespondować z postaciami Dostojewskiego…

Akcja przede wszystkim śledzi losy Ernsta Schäfera, myśliwego-zoologa, który na początku lat 30-tych, zdobył w Niemczech sławę publikując „Berge, Buddhas und Bären”, /Góry, Przebudzeni i Niedźwiedzie/ tj. relację z wyprawy w okolice Tybetu, ostatniej ówczesnej białej plamy na mapach świata. Dojście Hitlera do władzy uwikłało Schäfera w sieć nazistowskiej dyktatury: jako oficer SS na zlecenie Himmlera poprowadził kolejną ekspedycję mającą na celu m.in. odnalezienie potomków „rasy panów”, tym samym potwierdzenie ezoterycznych przekonań nazistowskich elit z legendarnego zamku Wewelsburg, głównej kwatery zakonu „rycerzy trupiej czaszki” do dziś spowitego mgłą niedomówień… Na czym polegała okultystyczna teoria ras krzewiona w instytucie Ahnenerbe? Jaki wpływ na ideologię nazistów wywarła Madamme Bławacka i jej Towarzystwo Teozoficzne? W książce Hale’a zainteresowani znajdą odpowiedź przy okazji zapoznając się z kulisami rywalizacji mocarstw na Dalekim Wschodzie, z prawami rządzącymi Tybetem, władzą dalajlamów i obyczajami ludności…

To być może najważniejsze, bo wyprawa Schäfera utrwaliła jeden z ostatnich obrazów „Dachu Świata” sprzed inwazji chińskiej i rewolucji kulturalnej Mao Tse. O tym jest ta książka.


Christopher Hale, KRUCJATA ALPINISTÓW, Naziści w Himalajach, wydawnictwo: Bellona, Warszawa 2005, tłumaczenie: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki