CZE ść czy nie ść?

obiecałem, że wyjdę ze stróżówki. nie chciało mi się, więc szukałem wymówki. rzuciłem monetą. mimo że ta na dwoje wróży, byłem prawie pewien, iż padnie bym został, bo zawsze tak pada, na wszelkie pokusy, na każdy głupi zamiar.
właśnie dochodziła północ, o tej porze wiadomo „mądrze” jest iść spać, a nie się szwendać, dlatego rzuciłem monetą, bo spodziewałem się otrzymać dyspensę z obietnicy… rzuciłem, złapałem, patrzę i: ale jaja, mam wyjść! bardzo mnie to zdziwiło: jak to? czyżby miało się coś zdarzyć? coś? może jakaś? nie będę oponował, nie mogę. monecie bez reszty sprzeciwiać się nie wolno.
włożyłem ubrania i wsiadłem na rower… ale mamy styczeń tego roku… włoski styczeń. pytają mnie: co tu jeszcze robię? odpowiadam: jak to co? na południe miałem jechać na zimę, a przecie wiosnę mamy, jesień, sam nie wiem co. wiosnę wolę, więc niech tak zostanie, no ale… wyjechałem. zaledwie skręciłem na Planty, stop. palanty, sorry, ubrani na czarno, dwaj młodzi, przystojni policjanci. kazali mi stanąć.
— czemu przejechał pan skrzyżowanie na czerwonym? – pyta jeden.
— jejku… – odpowiadam – nic nie jechało… no i spojrzałem w obie strony.
— wszyscy tak się tłumaczą – skwitował formułką.
głupio mi się zrobiło, że niczego wyjątkowego nie mam na usprawiedliwienie… musiałem dać dowód. sprawdzał mnie przez krótkofalówkę. trwało i trwało zanim przedyktował mój pesel, za długo, bo w międzyczasie ten drugi zdążył zapytać: a co tam? kolejka? czekałem skwapliwie. trudno. patrzyłem. zdjęcie bym im chętnie zrobił, ale aparatu nie wziąłem, poza tym pewnie by zabronili… chociaż tak i w ogóle obaj byli ode mnie młodsi…
dostał wreszcie odpowiedź: że czysty jestem, i ja to ja a nie ktoś inny. pod tym względem nie gryzie mnie sumienie, nie kradłem …no czasem się zdarzyło. za to nie gwałciłem, wcale, a nadarzała się okazja nieraz … bluźnię czasem w necie i porno ładuję, ale policję to nie wciąga, chociaż… licho czuwa.
gdy skończył mnie spisywać, złożył do kupy mój rozlatujący się dokument i mówi: panie Benjaminie… tym razem będzie upomnienie, bo widzę, że jest pan w PORZĄDKU…
tak jak stałem i się im przyjrzałem, nie sądziłem, że dadzą mi mandat. jak na gliniarzy wyglądali rozsądnie, a ja nie popełniłem niczego głupiego: to skrzyżowanie ZAWSZE jeśli mogę, robię na czerwonym… no ale coś takiego? naprawdę, naprawdę się nie spodziewałem. że w porządku jestem, usłyszeć z ust policjanta! =:>

już wiem czemu moneta kazała mi wyjść. bym to wreszcie od WŁADZ usłyszał i sobie zapamiętał: że W PORZĄDKU jestem. CZE.