homofobia

chciałbym zaprzeczyć szerzonym w nieprzychylnych środowiskach plotkom, jakobym był… kimś kim nie jestem. prawda, że dokładam starań by nic co ludzkie nie było mi obce :> lecz mimo że ścieżki humanisty nieraz zwiodły mnie na manowce, zapewniam: nigdy nie wpadłem w sidła z własnej woli :>
+
…pamiętne i na nowy sposób traumatyczne dla mnie wydarzenia w Warszawie miały inne zabarwienie. wybrałem się do stolicy w sprawie pracy i w odwiedziny. było to bowiem w czasie, gdy utrzymywałem stosunki z żoną wysoko postawionego notabla ogólnopolskiej spółki telewizyjnej… niebezpieczny był to związek, który w dalszych wydarzeniach, choć nie bezpośrednio, odegrał poniekąd decydującą rolę…
kiedy odbębniłem wreszcie spotkanie w sprawie pracy, dzisiaj z pełną nonszalancją mogę tak powiedzieć, bo nic z niego nie wyszło :> udałem się na MAŁE randez-vous z nie moją żoną, która przyjechała po mnie swoim sportowym samochodem…
— no to co – pytam – odwieziesz mnie potem na pociąg? /jako że ta żona nie była moja nie mogłem u niej nocować. hotel oczywista nie wchodził w rachubę, ponieważ pracę miałem dopiero dostać…/
— zostań dzisiaj dłużej – zamruczała znad kierownicy.
— a co, twój facio wyjechał na delegację? mówiłem ci, że zdecydowanie odmawiam wchodzenia do waszego domu nawet pod jego trwałą nieobecność.
— dobrze, wiem. załatwiłam coś innego – uśmiechnęła się zalotnie i dodała gazu – zapnij pasy kotku.
owe „coś innego” znajdowało się w bloku na Mokotowie. było to mieszkanie jej bliskiego przyjaciela, redaktora europochodnego pisma o modzie, pederasty, który nie powiem żebym nie widział jak nieraz wieszał na mnie przeciągłe spojrzenia. ok, podobałem mu się, też był niczego sobie, zawsze pachnący i wystylizowany… przyznaję: darzyłem go sympatią, nie tylko z racji że był NAJBLIŻSZYM przyjacielem nie mojej żony. nie byłem homofobem i nie miałem żadnych uprzedzeń, a jako heteryk i gach jego przyjaciółki, nie czułem żadnego zagrożenia :> więc przystałem na propozycję i z piskiem opon wylądowaliśmy pod jego blokiem.
on, /tak będę go nazywał, by uniknąć jakichkolwiek skojarzeń nawet co do fikcyjnego imienia/ miał akurat wtedy wolne, ponieważ tego właśnie dnia zamknięto i wysłano do drukarni gotowy numer kolorowego miesięcznika, stąd wyżsi rangą redaktorzy dostali ulgę… niestety nie moja żona, która była również matką, nie mogła zostać ze mną do rana.
po północy, gdy wyszła z mieszkania, on jeszcze nie spał. zaprosił mnie do salonu, gdzie na mahoniowym stole /w zestawie ze skórzanym kompletem wypoczynkowym/ stała flaszka dobrej wódki. zasiedliśmy do niej jak chłop z CHŁOPEM i dopiero wtedy zaczęła się impreza.
…jakoś szybko się upiłem, mało wtedy ćwiczyłem. pamiętam, że podczas konsumpcji poruszyłem temat preferencji seksualnych, i że on oblizał się na to „jak na lato”, a ja mu wtedy wyraźnie powiedziałem: ŻE CHCĘ SIĘ WYSPAĆ i chociaż go bardzo lubię, to naprawdę NIE, zwłaszcza że i tak mam naknocone, bo mąż nie mojej żony, chyba coś podejrzewa, więc… – czknąłem. on z uspokajającym gestem wyjął wtedy z kieszeni małą buteleczkę i mówi: lekarstwo…

— co to jest? – pytam.
— poppers. nie znasz?
— nie znam.
— chcesz spróbować?
— a co się z tym robi?
— odkręca, przykłada do nosa i robi głębokiego niucha.
— no i co?
— no i jest naprawdę nieźle. bosko. wszystkie problemy pryskają niczym bańki mydlane, chcesz?
— ja wiem…
— przywiozłem z Londynu. rarytas. u nas tego nie dostaniesz.
/w istocie wtedy była to nowość, a że owego czasu lubiłem doświadczać odmiennych stanów świadomości… to chyba przeważyło szalę, odurzenie alkoholem też zrobiło swoje… dzisiaj poppersa można kupić przez internet. w opisie używki jasno stoi, że jest silnym afrodyzjakiem, że wielokrotnie wzmaga orgazm, poza tym powoduje ogólne rozluźnienie dlatego poppers przydatny jest w seksie analnym… au!/
…odkręcił flaszeczkę, podał mi ją i mówi: zrób to, tak jak ściągasz krechę amfy…
…ściągnąłem. o курва! to naprawdę było niezłe!
bujaliście się kiedyś w dzieciństwie na huśtawce? na takiej sznurowej długiej huśtawce? tak bardzo bardzo, aż do przestrachu? jest taki niesamowity moment, kiedy w pędzie wzlatujesz w powietrze, zwalniasz, zwalniasz, osiągasz najwyższy punkt i zatrzymujesz się na mgnienie, by zacząć spadać z powrotem. wtedy pojawia się ten stan, to jest nieważkość. EKSTAZA. i to było to. trwało chwilę, kilka minut, które w subiektywnym poczuciu nadęły się i spuchły, a potem zjazd, tak jakby powietrze z ciebie zeszło i koniec. poppers.
— ty! – mówię do niego – to było niezłe. daj jeszcze…
…po trzecim albo czwartym razie powiedział, bym nie przesadzał, bo to podobno robi dziury w mózgu, ale byłem już tak nawalony i „rozluźniony”, że się nie przejąłem. zresztą on bardziej chyba się obawiał, że wywącham mu całą buteleczkę londyńskiego rarytasu niż o moje szare komórki, więc pociągnąłem jeszcze kilka razy, by paść półprzytomnie na skórzaną kanapę, kompletnie załatwiony, denat.
co było potem? leżałem na kanapie, a on próbował mnie rozbierać, lecz nie było mu łatwo, bo percypowałem resztkami świadomości i stawiałem opór. wreszcie, gdy dał za wygraną, zapadłem w letarg, który był stanem na pograniczu snu, majaków i halucynacji stopniowo nabierających erotycznego zabarwienia, aż wybudził mnie ewidentny wzwód. nie było by w tym nic dziwnego, coś takiego co rano dzieje się każdemu mężczyźnie, tym razem jednak gdy udało mi się unieść napuchnięte powieki zobaczyłem, że nie mam spodni, a ON robi mi głęboką laskę! szarpnąłem się na ten widok tak niefortunnie, że zassane prącie utkwiło mu w gardle. wybałuszył gały, po czym nieelegancko zwymiotował mi na podbrzusze… fucking amal, co za ohyda! nikomu tego nie życzę… byłem cały upstrzony kolorową, siekaną jego króliczymi ząbkami kolacją… mam jeszcze pisać? chyba wszystko jasne…
+
przedstawione wydarzenia stanowią w mym życiu pewnego rodzaju cezurę. teraz inaczej patrzę na ciało. w ogóle kwestie z nim związane, z jego potrzebami a zwłaszcza popędami staram się traktować z dystansem. i unikam środków odurzających :> i wbrew plotkom nie stałem się homo…
na koniec tej niekoniecznie budującej historii ku przestrodze, gorąco was pozdrawiam, dużo szczęścia w miłości wszystkim życzę, drogie siostry i bracia. amen.

…wiosna, hormony buzują… :> zdjęcie zrobiłem podczas „performensu” ugrupowań radykalnych, jaki odbył się na Rynku z okazji dnia kobiet :> ma się do rzeczy o tyle o ile nadaje się na ilustrację tekstu o uprzedzonych pragnieniach cielesnych. nie?