Popiołek

b. ciekawa książka o Cieszynie i okolicach. historia od powstania miasta :> aż po rok 1916, kiedy została opublikowana /a pewnie wcześniej, bo nie ma w niej wzmianki o wybuchu I wojny/. autor koncentruje się raczej na sprawach gospodarczych, lecz to u poważnego historyka :> implikuje szersze podejście do tematu – gospodarkę warunkowały przecież kwestie narodowościowe, religijne, obyczajowe… na przykład udokumentowane opisy najazdów na gospody, jakie przeprowadzali właściciele browarów walczących o wyłączność na sprzedaż alkoholu… jest dużo ciekawostek, a najciekawsza, że książka kończy się współczesnym /na owe czasy/ opisem Cieszyna: tuż sprzed ustanowienia granicy dzielącej miasto przez następne 80 lat – cudzoziemiec swobodnie przechodzi most na Olzie…
kiedy poznałem tę książkę, nie sądziłem że doczekam takiej chwili :> że dworzec główny, kolejowy, znowu będzie w mieście! można wsiąść do pociągu…
niżej, wspomniany fragment z Popiołka. nieźle napisany, tak jak cała książka :>

…cudzoziemiec, zwiedzający miasto, idzie tedy wzdłuż linii tramwajowej przez szeroką ulicę Saskiej kępy ku żelaznemu mostowi na Olzie. Po prawej stronie przed mostem widzi wielką drukarnię Prochaski i skwery nadrzeczne, przeznaczone na zabawy dla dzieci szkół ludowych, po lewej zostawia za sobą aleję Albrechta i przy niej kościół Jezuitów. Przeszedłszy most, znajdzie się przed zamkiem arcyksiążęcym, gdzie się mieszczą biura zarządu dóbr kameralnych, za niemi widna z daleka wieża piastowska, kryjąca się w głębi parku, i kaplica zamkowa. Prosto przed sobą ma po drugiej stronie Bobrówki przedmieście Winograd z kościołem św. Jerzego, starym cmentarzem katolickim i dwoma cmentarzami żydowskimi. Na lewo przedmieście frysztackie, rozciągające się u stóp góry zamkowej w sąsiedztwie browaru arcyksiążęcego, lecz już na prawym brzegu Bobrówki. Tam wznosi się zakład poprawczy dla dzieci, postawiony kosztem kraju (1912). Począwszy od zamku teren wznosi się znacznie w górę. Ulicą Głęboką, która jest w stanie ciągłego rozszerzania, szczególnie po zbudowaniu toru tramwajowego, dostaje się na rynek (plac Demla). Po prawej stronie ma ratusz, za nim kościół parafialny, probostwo, poniżej studnię bracką, obok probostwa plac kościelny z pomnikiem Józefa II, i seminarium niemieckie. Po lewej zbiornik wody wodociągowej i w głębi Dom narodowy, w którym się mieszczą prawie wszystkie towarzystwa polskie, przede wszystkiem Macierz, Towarzystwo oszczędności i zaliczek i Czytelnia ludowa. Między nim a budynkiem pocztowym prowadzi ulica do kościoła św. Trójcy i Braci Miłosierdzia, szkoły realnej, a dalej ku drugiemu dworcowi kolei północnej przy Bobrówce, za którym widać wielki szpital Elżbietanek i cmentarz katolicki. Zboczenie na prawo od linii tramwajowej prowadzi ku ulicy Elżbiety, przy której wznosi się okazały gmach gimnazjum niemieckiego imienia arcyks. Albrechta, szkoła wydziałowa niemiecka męska i żeńska, a nieco w bok na prawo polska szkoła ludowa i wydziałowa. Stamtąd wychodzi drugie połączenie miasta z dworcem kolejowym, za pomocą niedawno zbudowanej drogi i mostu, ponieważ dawne jedyne połączenie przez ulicę Głęboką i Saską kępę, nie mogło pomieścić zwiększonego ruchu ludności. Od końcowej stacyi linii tramwajowej widnieje zdala na lewo gmach seminarium polskiego na Borku, do którego prowadzi droga, zwana niegdyś polską (obecnie bielską); nad nią złożony z szeregu budynków szpital powszechny. Na prawo przechodzi się przez plac kościelny ewangelicki z kościołem, alumneum ewangelickiem i budynkami należącymi do zboru; dalej wychodzi na ulicę Elżbiety, przy której jest budynek gimnazjum polskiego. Tam dostajemy się na najwyższy punkt miasta, na którym wzniosło miasto cały kompleks budynków, służących do pomieszczenia wojska. Stamtąd można obserwować miasto wznoszące się u stóp wzgórza; mając przed oczyma panoramę jego można powtórzyć za poetą:


„stary Cieszyn z wieżą Piasta
Siadł nad Olzą i snać śni
O minionych chwale dni.”
(Jan Kubisz)


Franciszek Popiołek, Dzieje Cieszyna z ilustracyami, Wydawnictwo Pol. Towarz. Pedagogicznego, Cieszyn 1916 /reprint: Macierz Ziemi Cieszyńskiej/.

bezrobotny Lucyper

“…z mojej strony, kiedy sam podejmuje albo przysłuchuję się dyskursom filozoficznym, doświadczam wzniosłej radości pozbawionej jakiejkolwiek kalkulacji, zamiarów czerpania korzyści. natomiast wobec innych dyskusji zwłaszcza waszych, dobrze sytuowanych i pewnych siebie ludzi czynu, czuję się zażenowany i współczuję wam moi towarzysze, ponieważ sadzicie że coś robicie, podczas gdy nie robicie nic. swym teatralnym szeptem być może głosicie, że jestem jakoby bezrobotnym Lucyperem i sądzę, że owo przekonanie wasze jest szczere, ale ja na ile was postrzegam i oceniam, nie jestem kimś kto sądzi, więcej, wiem to z pewnością.”
fragment Sympozjonu Platona w moim swobodnym tłumaczeniu z włoskiego.
pozdrawiam kolegów filozofów :>

powyżej: zestaw do nawigacji – stymulacji i stagnacji

brat nasz

…pouczał, iż należy powstrzymywać się od jedzenia bobu, tak jak od ludzkiego mięsa. Jest poświadczone, iż zabraniał tego z następujących powodów: gdy pierwsza przyczyna i początek zostały zmieszane i liczne [elementy] rozsiane i rozproszone w ziemi obróciły się w zgniliznę, w niedługim czasie narodziło się i rozdzieliło to, co odrębne; gdy jednocześnie narodziły się istoty żywe i wyrosły rośliny, wtedy z tej samej zgnilizny powstali ludzie i wykiełkował bób. Przytaczał na to oczywiste dowody: jeśli ktoś gryząc bób, po zmiażdżeniu go zębami, położy go na krótko w palących promieniach słońca i za chwilę powróci, poczuje zapach rozlanej ludzkiej krwi; jeśli zaś ktoś w czasie kwitnienia bobu zerwie kawałek brązowiejącego kwiatu i włoży go do glinianego naczynia, a przykrywszy pokrywką zakopie w ziemi i zakopany przetrzyma przez dziewięćdziesiąt dni, a następnie wykopawszy odkryje pokrywkę, zamiast bobu znajdzie głowę dziecka albo wstydliwą część kobiecą.
   Porfiriusz o Pitagorasie

znając zalecenia Mistrza, kupiłem dzisiaj bób i ugotowałem 25 deko zarodków… właśnie obłupuję je ze skórki i jem. zgrzeszyłem.
   bób stanowił podstawowy składnik diety Starożytnych /piekli z niego nawet chleb/, dlatego zakaz jego spożywania powodował radykalną zmianę diety. pitagorejczycy w ogóle byli wegetarianami z powodu wiary w metempsychosis. ciekawe czym się żywili?