riffilm przedstawia:>

Haszysz, reż. Daniel Gräbner, Niemcy 2002
dokument, czas trwania: 80 min. lokalizacja: Góry Rif nad Morzem Śródziemnym

usytuowany na północy Maroko, górski region Rif ma burzliwą historię – zamieszkujące go plemiona berberyjskie zawsze sprzeciwiały się zewnętrznej władzy. gdy w Maroko rządził sułtan, region był poza jego kontrolą aż do 1912 roku, kiedy został przyłączony do hiszpańskiego protektoratu północnego Maroka. w latach 1921-27 Berberowie próbowali zjednoczyć się i założyć niezależną Republikę Rif, jednakże wojska kolonialne Hiszpanii spacyfikowały w końcu słabo uzbrojonych powstańców.
później, partyzanci z Rif odegrali ważną rolę w antykolonialnych walkach z 1955-56 roku, ale po uzyskaniu niezależności przez Maroko hiszpano-berberyjski Rif znowu znalazł się poza władzą zdominowaną przez arabskich frankofonów. w 1958 region zbuntował się przeciwko rządowi w Rabat i znowu wyruszyła ekspedycja wojskowa tym razem marokańska.
w latach 80-tych Rif był sceną kolejnych rozruchów, w ten sposób od ponad stu lat Berberowie z Rifu kontynuują życie na obszarze jakby zapomnianym, jakby na uboczu, gdzie władza państwa nie sięga… żyją w niepokoju i w ubóstwie.

poza historią Rif znany jest najlepiej jako źródło haszyszu. od ponad stu lat kolejne marokańskie rządy zezwalają – ignorują uprawę konopi na terenie otaczającym miejscowość Ketama. jednak w ciągu ostatnich 10 lat uprawa rozrosła się i pola konopi zajmują teraz prawie wszystkie dostępne zbocza górskie.
haszysz jest ważnym i w zasadzie jedynym produktem i źródłem dochodu regionu, o którym u nas wiadomo tyle, że się go pali i że dociera do nas przez dilerów, zaś skąd się bierze i jak się go wyrabia, o tym zawsze krążą legendy.
film Daniela Gräbnera zrealizowany w regionie Rif w latach 1997-2001 jest dobrym uzupełnieniem wiedzy na ten temat. jest również rzetelnym dokumentem o mieszkańcach. dalej »

koszmar Darwina

w latach sześćdziesiątych ktoś przypadkowo (albo całkiem rozmyślnie) wprowadził do jeziora Victoria w Afryce Środkowej pewną rybę z Nilu. obcy gatunek zadomowił się w nowym środowisku i zupełnie je zdominował. zburzył pierwotny ekosystem i wytępił prawie doszczętnie inne wcześniej żyjące tam gatunki. ryba z Nilu rozmnożyła się do tego stopnia, że stała się obiektem masowego i w zasadzie jedynego połowu. od tamtej pory lotnisko nad brzegiem jeziora zapełniły europejskie, rosyjskie i czasem amerykańskie transportowce. przylatują tam po cenne cargo i wywożą złowioną rybę w ogromnych ilościach. mimo kwitnącego w mieście przemysłu rybnego, ludność lokalna żyje na skraju totalnej biedy…
samoloty przylatują do Tanzanii podobno puste i wywożą z tego ogarniętego głodem kraju setki ton żywności… lecz stawiana dyskretnie przez autora hipoteza, że to niezupełna prawda, okazuje się bardzo wiarygodna – skądinąd wiadomo, że te „puste” transportowce przylatują załadowane nawet czołgami zaopatrując bronią tlące się w całej Afryce Środkowej zarzewia wojny, w niektórych miejscach bardzo krwawej…

Darwin’s Nightmare
reż. Hubert Sauper
Francja/Austria/Belgia 2004

rewelacyjny i wstrząsający dokument. w istocie koszmar, z którego trudno było mi się uwolnić przez kilka następnych dni. zresztą nadal jestem pod wpływem, bo raz otwartych oczu nie można ot tak znowu zamknąć. i przemilczeć problem?
film zrealizowany jest bez uprzedzeń i z dobrym pomysłem: główny bohater dokumentu: ryba, to świetny przykład a zarazem niesamowita metafora ekonomicznego wyzysku Afryki przez kraje uprzywilejowane.
tego dokumentu nie wolno pominąć, by nie pozostać obojętnym. i co robić? nie kupować w supermarkecie ryb pochodzących z Afryki? po prostu poczułem się osobiście uwikłany w przedstawioną sytuację, bo uświadomiłem sobie, że za europejski dobrobyt w jakim żyję, płacą ludzie w Afryce na przykład, bo nie tylko.

pogański Polański

pisałem już, że niektóre filmy potrafię oglądać wielokrotnie i że niektóre znam od tego na pamięć – pisałem :> lecz nie wspomniałem wtedy o „Dziewiątych wrotach” Romana Polańskiego.
lubię ten film. przeczytałem nawet książkę, w oparciu o którą został nakręcony…
zwykle bywa tak, że adaptacje filmowe nie osiągają poziomu książkowego oryginału, jednak tym razem jest odwrotnie. Polański rozplątał wątki „Klubu Dumasa” Artura Perez Reverte i usunął nadmiar z nich, dzięki czemu historia nabrała wyrazu… w tak uproszczony obraz wyśmienicie wpisuje się muzyka Wojciecha Kilara :> „mrok” chwilami gęstnieje…
+
widziałem ostatnio w telewizji inny film Romana Polańskiego, potem pożyczyłem kolejny na dvd. w ten sposób, pod wpływem :> postanowiłem uporządkować fakty i sprawdzić wiedzę na temat :> zrobiłem pauzę. wrzuciłem hasło w wyszukiwarkę i na stronie Wikipedii przeczytałem, że prawdziwe, pierwsze nazwisko Polańskiego to Liebling… ciekawe… zastanawiająca koincydencja! Harry Angel też nazywał się Liebling… nazywał się Liebling zanim sprzedał duszę diabłu :>
+
pisałem kiedyś tekst na temat Polańskiego… pisałem go na moim pierwszym laptopie firmy macintosh, w programie g-write /odpowiedniku pecetowskiego worda/. program ten chociaż niezbyt zaawansowany, posiadał słownik i poprawiał błędy /jak w wordzie/: podkreślał słowa proponując własną „dobrą” wersję… ciekawe i też zastanawiające, że uparcie sugerował mi, bym zamiast „Polański” pisał „pogański” :>>