4.

surogatka

— spotkałem go przypadkiem. pyta, czy słyszałem, czy to prawda? wyobraź sobie, dowiedział się od Tymona, w Gdańsku! taka fala poszła przez Polskę…
— jeśli jesteś „twarzą z ekranu” i zadzierasz nosa… prawdę mówiąc w ogóle by nie musiał. jest wystarczająco wysoki :>
— napisał o tym tekst, który potem śpiewał na każdym koncercie. nie podobała mi się :>
— próbowaliśmy ustalić, jak to się rozegrało, ale każdy znał inną wersję. i wtedy ktoś powiedział: nieważne jak było. ważne, że będzie tak jak śpiewał.
taa… rzecz będzie o plotce :>
— chcecie wiedzieć? – zapytałem, bo dziwnym zrządzeniem losu znalazłem się kiedyś w epicentrum i to mnie usprawiedliwia… i to mnie obarcza. odpowiedzialnością. gdyby nie ja, może nie doszło by do przemocy?
podobno zdarzyło się to w noc Sylwestrową roku przełomowego, w Mieście Krakoff /w nieistniejącej już imprezowni zwanej nomen omen od słynnego utworu rockowego :>/. nie był mnie wtedy na miejscu, lecz o zajściu dowiedziałem się bardzo szybko, bo już pierwszego dnia nowego roku, w drodze na prywatne poprawiny. wstąpiłem na krótki rekonesans do Klubu Kulturalnego, schodzę po schodach a tam, w przedsionku labiryntu siedzi na krzesełku Wodzu, który na mój widok mówi: chodź no tu byku… a zrobił to w taki sposób, że w głowie wyświetlił mi się rachunek sumienia: nie przeskrobałem czegoś w klubie ostatnio? – nie zdążyłem nawet porządnie postawić sobie pytania, a Wodzu już trzymał mnie z boku jak do trzepanka i wtedy…
— słyszałeś o Maleńkim? – zapytał z tak bezwzględną nieuchronnością, aż strwożony pomyślałem że…
— przedawkował? – pytam, na co Wodzu z drwiną odparł – przedawkował… wczoraj w Mieście Fuckoff /tak familiarnie, wśród przyjaciół zwana była słynna imprezownia :>/ w toalecie przyłapany został in flagranti…