3.

surogatka

— przecież to nie o tym, o czym miało być – stwierdził Krzysiek Żet, gdy przyniosłem mu do redakcji gotowy tekst – …i jeszcze do tego jakiś wiersz?
— sorry… obiecałem. zresztą… jeśli ci się nie podoba, nie musisz… jednak…
jednak mimo uzasadnionych obiekcji wywiad pojawił się w następnym numerze Śruby, na szczęście przeszedł niezauważony… dzięki temu nie musiałem tłumaczyć się w Przekroju, a moja kariera paparazzo spełzła na niczym :>
afera kiblowa można powiedzieć, powoli i naturalnie wygasała, gdyby Maleńki od czasu do czasu nie odświeżał jej przy okazji koncertów, podśpiewując na bis :> specjalnie z tej okazji skomponowaną piosenkę, której słowa stanowiły ową rzuconą mi i opublikowaną odpowiedź… nie podobała mi się. brzmiała dla mnie cienko, bo pokazywała wyraźnie, że Maleńki nie wyciągnął z akcji pozytywnych wniosków.
było to co nieco żenujące. sądzę, że nie tylko dla mnie. każdy osobnik znający kontekst już za drugim razem musiał słuchać jej z niesmakiem, tym bardziej że piętnowane w niej były tzw. „twarze”, a więc: ja, ty, my :> nie oszukujmy się, że to jacyś bliżej nie znani oni, którzy plotką postanowili przytrzeć komuś nosa… w takiej sytuacji lepiej odpuścić, a nie obrażać się niczym Prezydent i z urażonej dumy, w rewanżu, obrażać pospołu wszystkich traktując jedną miarą.
w efekcie opisywanych wydarzeń Maleńki zniknął, uniósł się i przestał w ogóle bywać w karakowskich knajpach.