2.

surogatka

— mocne. dobre – powiedział Krzysiek Żet sekretarz magazynu Śruba – …a gdybym zamówił u ciebie wywiad na ten temat?
— z Maleńkim?? to robota dla paparazzo!
— e tam zaraz Dolce Vita…
— no nie wiem… mógł by z tego wyjść nawet ciekawy tekst.
— też tak myślę. ekskluzywny wywiad rzeka. zrobiony przez ciebie, nie? ta sprawa tego wymaga. całe miasto o niej huczy.
— hm… okej. spróbuję, ale niczego nie gwarantuję…
— ma się rozumieć :> no to piątka.
— piątka i piwo :>
Krzysiek skinął głową i podał mi dłoń…
Śruba, w której był sekretarzem redakcji, i do której zgodziłem się zrobić wywiad z Maleńkim, była w owym czasie najciekawszym pismem miejskim, z gatunku tych bezpłatnych, rozpowszechnianych w lokalach i innych placówkach kulturalnych.* Śruba po prostu „wkręcała w miasto” :> warto było chociaż raz zamieścić w niej swój tekst, by móc się potem chwalić :> aczkolwiek… pracowałem wtedy dla Przekroju w dziale kulturalnym na etacie redaktora „od muzyki”. miałem pretekst przydatny w podejściu Maleńkiego, aczkolwiek musiałem zachować ostrożność, ponieważ podpisałem lojalkę, że bez zgody naczelnego nie będę publikował w innych periodykach… a naczelny Śruby nie lubił, więc nie było o co prosić, musiałem działać dyskretnie.
zadzwoniłem do Maleńkiego… przedstawiłem się i bardzo ogólnie wyjaśniłem w jakiej sprawie. zgodził się od razu – normalne – każdemu zarabiającemu na twórczości artyście zależy na promocji, więc umówiłem się z nim tak, by nikt nam nie przeszkadzał.
— u mnie w mieszkaniu przy ulicy T – zaproponował.
kiedy zjawiłem się na miejscu o kreślonej porze i kiedy zadzwoniłem do drzwi a on je otworzył, okazało się /zgodnie z przeczuciem jakie żywiłem/, że nie skojarzył z kim przyjdzie mu się spotkać; moje nazwisko i głos w słuchawce nic mu nie zdradziły :>
— to ty??? – zrobił minę…
— no. tak. ja – przywitałem się grzecznie i wszedłem.
nie miałem wątpliwości, że będzie ostro, jeśli poruszę temat. tym bardziej że Maleńki był niezwykle uprzejmy, nazbyt uprzejmy… gdzie się podziała jego przyprawiana z lekka arogancją duma tak charakterystyczna dla oficjalnych z nim kontaktów? ja przecież przyszedłem zrobić z nim wywiad! nie do wiary! on najprawdopodobniej przestraszył się, że zapytam o wiadomą akcję i to zbiło go z pantałyku… i dlatego zrobił taką minę, gdy otworzył drzwi. a ja? ja wiedziałem i też się bałem, że jeśli nieumiejętnie poruszę sprawę, to Maleńki mnie wyrzuci i z wywiadu będą nici… dlatego zacząłem zakusami: od kolejnego rozpadu czy też reaktywacji Homo Twist albo Püdelsów? o jakąś nową płytę? nieważne, pytałem o muzykę. potem zapytałem o powieść… to go zaskoczyło.
— skąd o niej wiesz?
— od twojego menedżera. miałem w ręce maszynopis… niezła rzecz – posłodziłem mu przed ostateczną kwestią i nie dysponując już żadnym unikiem, zadałem wreszcie PYTANIE… i stało się jasne, że odkąd otworzył drzwi i mnie wpuścił, tylko na nie czekał, bo poderwał się jakbym oblał go wrzątkiem i ze stojącego naprzeciw nas biurka wyszarpnął szufladę tak, że wypadła i wysypała się z niej zawartość, z której po chwili szperania wydobył dyskietkę i rzucił nią we mnie mówiąc podniesionym głosem: to MOJA ODPOWIEDŹ. ma być opublikowana!

* Śruba była magazynem w pełni krakowskim, w przeciwieństwie do podobnych i konkurencyjnych oddziałów warszawskiego City czy Aktivista