alfabet Braille’a

serenissima

kiedy wsiedliśmy na traghetto / tak zwany w Wenecji wodny autobus/ Leila od razu weszła do kabiny. zostawiła nas na dziobie z obawy przed chorobą morską :> Bert skasował bilety /również za mnie/ i zapytał.
— …więc ty naprawdę przyjechałeś tu na rowerze? sądziłem, że żartujesz, kiedy mi o tym mówiłeś.
— jakże bym mógł… widziałeś rower, porządny długodystansowy, żadnej ściemy.
autobus odbił od brzegu, usiedliśmy na ławce. zakołysało.
— niezły pomysł… – Bert odezwał się po chwili – można by z tego zrobić film… z tyłu na bagażniku powinieneś mieć zamontowaną kamerę… albo lepiej, dla ciekawszego ujęcia powinna być przymocowana do niskiego wózka ciągniętego za rowerem. nagrywała by pozostawiane za sobą kilometry… dokument uciekającej drogi… po przyjeździe tutaj można by zorganizować projekcję pod tytułem: „moja droga na Biennale” :>
— moja droga w czasie rzeczywistym… taka nudna, wielogodzinna projekcja – zaśmiałem się z pomysłu Berta.
— dokładnie. taka jest zazwyczaj współczesna sztuka wideo. powinieneś o tym pomyśleć w przyszłości – spojrzał na mnie – …a może da się to zrealizować już teraz? robiłeś zdjęcia?
— no… nie bardzo… nie zależało mi na tym, by uwiecznić moje dokonanie… żeby później nim się chwalić? dla mnie istotne jest toczące się życie, jako niesprecyzowana, potencjalna materia, którą można kreować. „uwiecznianie” nie jest dla mnie konieczną składową twórczości, ponieważ człowiek jest rozwijającym się w czasie procesem. wspomnienia i wyrobiony charakter wystarczą – podsumowałem lekceważącym tonem, ponieważ Bert słuchając mnie zanadto się zasępił – …natomiast dokumentację przebytej drogi – wróciłem do tematu – ograniczyłem do łatek na dętkach.
— ?? – Bert pytająco uniósł brwi.
— jadąc od czasu do czasu łapię gumę. to normalne na rowerze, zwłaszcza obładowanym… by jechać dalej dziurę trzeba zalepić, wtedy na dętce pojawia się łatka. chociaż z pozoru wygląda jak inne, każda łatka jest niepowtarzalna i wyjątkowa, jej umiejscowienie określa konkretny przebyty kilometr albo metr, w zależności jak szybko zeszło z koła powietrze. rozumiesz?
— podoba mi się – Bert kiwnął z uznaniem głową – droga zapisana na gumie alfabetem Braille’a.
— otóż to – zrobiłem ukłon w jego stronę.