ruda nuda

część druga

na drugą płytę „nagiej zakąski” trafiłem niespodziewanie…
układanie erotycznego pasjansa, jakim nadal byłem pochłonięty, wymagało zainstalowania przyzwoitej aplikacji edycyjnej. w tym celu udałem się do Empiku… przejrzałem pobieżnie pisma dostępne dziale prasy komputerowej, wziąłem kilka z dołączonymi płytami i usiadłem na najbliższym wolnym krześle, by je spokojnie przejrzeć… zajęty lekturą nie zwróciłem uwagi, że miejsce jakie znalazłem, znajdowało się nomen omen w pobliżu regału „tylko dla dorosłych”.
nagle z zaczytania wyrwał mnie dziewczęcy głos…

— i to ma być podniecające??
podniosłem nieznacznie wzrok. przede mną stały dwie gimnazjalistki wertujące na pokaz „świerszczyka”.
— działa przede wszystkim na mężczyzn – odezwałem się tak, by dotarło. dzidzie zerknęły na mnie jedna przez drugą, zarumieniły się i spłoszyły, wrzuciły pisemko do drucianego kosza na towar przeceniony i odeszły.
druciany kosz… coś mnie tknęło… podszedłem do niego i przejrzałem zawartość. na dnie odkryłem drugą część poszukiwanej „zakąski”.
…tak mi było spieszno :> że w drodze powrotnej, musiałem uważać, by się nie wywrócić – Rynek, ulica Jana i Długa skute były lodem. zbliżał się luty. zima trzymała na całego…
+
przestałem wychodzić z domu. miałem co robić :> „naga zakąska 2” dostarczyła mi nowego materiału do selekcji i pasjansa, a powiększona kolekcja zdjęć stała się dla mnie natenczas optymalnym towarzystwem, złożonym z przedstawicielek wszystkich ras i języków /z racji preferencji interesowały mnie przede wszystkim kobiety :>/. sprytnie skompilowana „Ruda Nuda” była doskonałym rodzajem ludzkim w pigułce – to wzmacniało moją izolację: czego miałbym jeszcze szukać? wszystkie i wszystko już miałem… wychodząc na miasto zażenowany opuszczałem wzrok. konfrontacja „ideału” z rzeczywistością wypadała blado, poza tym… nie byłem już w stanie normalnie patrzeć na żadną kobietę. wystarczyło dostrzec jeden klasyfikujący szczegół: krój oczu, kształt piersi, wcięcie w talii, na podstawie którego każda znajdowała odpowiadający jej podfolder i natychmiast stawała przede mną obnażona. wyobraźnia dopisywała resztę, na przykład to, czy ma tam kolczyk.
+
pewnej nocy, obcowałem jak zwykle z wirtualnym haremem. nagle ni stąd ni zowąd zadryndał domofon. szybko domyśliłem się kto przyszedł, bo tylko ona tak dzwoniła, Maga… moja ostatnia prawdziwa dziewczyna, Żydówka.
— pewnie naszła ją gwałtowna ochota na zabawę we wsadzanego – pomyślałem, bo dobijała się chyba godzinę. nie wpuściłem jej, udawałem, że mnie nie ma, a kiedy domofon umilkł zupełnie, wyłączyłem komputer i się położyłem.
późnym rankiem, wychodząc do sklepu po jugurt, odkryłem z przerażeniem, że Maga siedzi na klatce pod moimi drzwiami.
— chciałam ci złożyć życzenia – powiedziała. – z okazji dnia Kobiet…
+
/oto zapis rozmowy jaka odbyła się u mnie chwilę później. próbowałem być cyniczny…/
— wiedziałam, że jesteś w domu. dlaczego mnie nie wpuściłeś?
— …byłem zajęty.
— zajęty? czym?
— redagowaniem porno składanki.
— porno składanki? od kiedy pracujesz w tej branży?
— nie pracuję. robię to z nudów i dla przyjemności.
/chwila ciszy/
— spotykasz się z kimś?
— nie. preferuję święty spokój mego domowego zacisza.
— …uważaj na Lilit.
— na kogo?
— Lilit. ona poluje na takich jak ty.
— o czym ty mówisz??
— o sukubach, o dręczycielkach niemowląt. w Talmudzie mówi się, że żaden mężczyzna nie może spać samotnie, bo wpadnie w sidła Lilit.
— co za bajki mi tu opowiadasz?
— to nie bajki. spójrz na siebie… wyglądasz jakbyś miał gorączkę. jesteś wymizerowany. oczy dziwnie ci błyszczą.
+
po rozmowie z Magą doszedłem do wniosku, że faktycznie kiepsko wyglądam.
— co za jazda! trzeba wreszcie skończyć ten cholerny trans i zacząć żyć normalnie – oburzyłem się i niesiony falą zdrowych emocji, postanowiłem skasować „Rudą Nudę”… włączyłem komputer, zaznaczyłem główny folder porno składanki, zbliżyłem palec do klawisza: delete, lecz… nie zdołałem go wcisnąć.
proste z pozoru postanowienie okazało się nie takie łatwe. nie zdołałem usunąć zdjęć. z niektórymi byłem zbyt blisko związany, ponadto szkoda mi było pracy włożonej w pieczołowicie uporządkowaną kolekcję. jedyne co zrobiłem w celu poprawy swego „wizerunku”, to przeniesienie „Rudej” z twardego dysku na płytę CD.
na niewiele się to zdało. po około dwóch tygodniach spędzonych na spacerach i na basenie :> zatęskniłem za moimi dziewczynkami… wyjąłem z szuflady mieniącą się kolorami tęczy płytkę i wsadziłem ją do sidiromu… wkrótce zacząłem wgrywać ponownie na hard dysk te ładniejsze… kiedy skończyłem, zrozumiałem, że jestem uzależniony.
— a może w istocie mnie opętało? – pomyślałem szukając jakiegoś usprawiedliwienia – Maga mówiła, bym uważał… na kogo miałem uważać?
+
zrobiłem niewielki research i dowiedziałem się, że Lilit, o której wspomniała Maga, to pierwsza żona Adama… w Księdze Rodzaju opisane są dwa stworzenia człowieka, najpierw z prochu powstaje mężczyzna i niewiasta, a później z żebra zostaje ukształtowana Ewa… owa pierwsza niewiasta to właśnie Lilit, która ponoć zdradziła Adama z demonami – stąd potrzebował drugiej małżonki. od tamtej pory /a więc od samego początku :>/ Lilit i jej demoniczne córki nienawidzą kobiet i starają się im odbić mężczyzn… żywią się ich nasieniem…
— ciekawa, żydowska legenda… pewnie przydatna w ramach tradycyjnego światopoglądu, lecz dzisiaj? w epoce informatycznej rewolucji… – podsumowałem zamykając okienko cyfrowej encyklopedii, bo naszła mnie ochota na krótkiego erotycznego pasjansa.
odpaliłem „Rudą Nudę”. przeleciałem pobieżnie kilka zdjęć i zamarłem, ponieważ znienacka wpadłem na jedno, którego wcześniej nie widziałem, którego NIE POWINNO BYĆ w kolekcji, bo to ja przecież wszystkie wybierałem… w świeżo poznanym kontekście było to odkrycie przerażające: wykonana jakby z ukrycia fotografia przedstawiała wyrwaną fleszem z ciemności kobietę /kobietę?/ ssącą prącie bez wątpienia śpiącemu mężczyźnie…
przestraszony wstałem od kompa i naprawdę dokładnie przejrzałem się w lustrze. świeciły mi oczy.
+
podjąłem szybką decyzję. wiedząc że nie dysponuję wystarczającą siłą, by zniszczyć definitywnie „Rudą Nudę”, poprosiłem o wsparcie wszystkich świętych Izraela i jak poprzednio usunąłem porno składankę z twardego dysku, a wypaloną na płycie kopię włożyłem do kieszeni i wyszedłem na miasto… to był spokojny wieczór pierwszego dnia świąt Wielkiejnocy. krążyłem po wyludnionych Plantach, aż napotkałem równie samotnego jak ja przechodnia. podszedłem do niego.
— chłodno – powiedziałem.
— chłodno – odpowiedział.
…podałem mu płytę w nagim pudełku. wziął nie bez wahania, obejrzał i uniósł pytająco brwi.
— dobre… na rozgrzewkę… w sam raz na tę cholerną noc – wykrztusiłem i odszedłem.